
Przeszukiwanie świata gry pozwala nam znaleźć surowce, które następnie możemy wykorzystać do stworzenia nowych przedmiotów. Podobnie jak w przypadku pierwszej części, zbieramy np. płyn do dezynfekcji, nożyczki oraz kawałki szmat. Następnie możemy z nich tworzyć m.in. apteczki, granaty, miny, a nawet tłumiki do pistoletu. Bez nich przetrwanie w niebezpiecznym świecie jest niebywale trudne, choć warto podkreślić, że możliwe. Wszystko bowiem zależy od tego, w jaki sposób gramy. The Last of Us: Part II daje nam pod tym względem sporą swobodę.
Crafting to nie jedyny system oparty na zbieraniu surowców. Podczas podróży trafiamy bowiem także na części oraz suplementy. Te pierwsze służą do modyfikowania posiadanego uzbrojenia. Za jego pomocą możemy np. zwiększyć celność pistoletu, powiększać pojemność magazynku albo zminimalizować odrzut podczas strzałów. Drugi surowiec, suplementy, są natomiast wykorzystywane do tego, by poprawić umiejętności Ellie. Dzięki nim dziewczyna zacznie przygotowywać lepsze apteczki, a nawet szybciej poruszać się w trakcie nasłuchiwania (pozwalającego wykryć oponentów przez ściany). Skille podzielono na kilka drzewek, a każde wymaga wspomnianych suplementów, by je rozwijać.
Oczywiście nie jest tak, że zostajemy zmuszeni do tego, by cokolwiek gromadzić, a potem podkręcać. Jak wspomniałem The Last of Us: Part II daje nam dużą swobodę w tym względzie, także jeśli chodzi o radzenie sobie z napotkanymi przeciwnikami. Możliwości w sumie mamy trzy (choć nie zawsze): walka bezpośrednia, z ukrycia oraz unikanie pojedynków.
Jeśli chodzi o konfrontację bezpośrednią, wykorzystujemy do niej wyposażenie Ellie, czyli pistolety oraz strzelby. Z broni korzysta się naprawdę dobrze, a system oddawania strzałów jest odpowiednio precyzyjny. Czuć też różnicę podczas korzystania z pistoletu oraz shotguna. Pomijając odrzut, zupełnie inaczej reagują przeciwnicy trafieni z odmiennych rodzajów oręża.
W ostateczności możemy też skorzystać z broni białej: jakiejś rurki, kija baseballowego czy siekiery. Ważne w tym przypadku są uniki, albowiem oponenci są cwani i potrafią się sprawnie rozliczyć z bohaterką. Na domiar złego (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) Ellie realistycznie reaguje na obrażenia, tracąc równowagę, a nawet padając na ziemię. Twórcy chcieli, aby walka frontalna była trudna i stanowiła ewentualność – trzeba przyznać, że udało im się to osiągnąć.
Druga opcja polega na skradaniu się i cichej eliminacji. Jest ona szczególnie skuteczna w przypadku gdy stajemy oko w oko z większą grupą zainfekowanych, albo gdy mamy do czynienia zarówno z mieszanymi skupiskami wrogów. Dlaczego? Dlatego, że zainfekowani atakują całą hordą. Są niebywale szybcy i skuteczni. W związku z tym lepiej zdejmować ich pojedynczo albo zrobić użytek z ostatniej możliwości: omijania przeciwników. W jej przypadku musimy się skradać, uważać na popękane szkło na ziemi i szukać skrótów. Dobra znajomość map, a także ogromna cierpliwość są w tym przypadku bardzo wskazane.
Niezależnie od tego, na co się zdecydujecie, nieprzyjaciół podzielono na dwie grupy: ludzi oraz zainfekowanych. Jak dla mnie, zdecydowanie ciekawsze są starcia z tymi drugimi, albowiem wybornie sprawdza się w ich przypadku skradanie – coś, co lubię. Zainfekowani występują w wielu różnych wariantach, posiadających odmienne umiejętności. Dla przykładu "biegacze" są szybcy, ale stosunkowo łatwo ich sprzątnąć bo mają kiepski wzrok. "Klikacze" także nic nie widzą, ale do wykrycia naszej osoby wykorzystują echolokację – niczym nietoperze. Chodzą po wyznaczonym obszarze i wydają dziwne dźwięki, namierzając wszelki ruch. Są też inne pokraki, z przerośniętą bestią posiadającą wypełnione kwasem pęcherze na czele. Każdy przeciwnik wymaga odrobinę innego podejścia, co sprawia, że walka jest niemal taktyczna. Twórcy, świadomi takiego stanu rzeczy, pozwalają nam kilkakrotnie podchodzić do pojedynków (restartując je), jeśli coś pójdzie nie tak.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler