Kiedy w moje dłonie trafił najbardziej oczekiwany remake w historii branży byłem wniebowzięty. Głównie dlatego, że jakoś pod koniec lat 90 zaczynałem przygodę z grami właśnie od oryginalnego FF7. Mówi się, że ideałów się nie poprawia. Final Fantasy VII Remake na szczęście niczego nie poprawia, a raczej rozbudowuje i ponownie wprowadza na salony przygodę Clouda Strife'a i grupy AVALANCHE.
Historia produkcji opowiada, jakbyście jakimś cudem nie wiedzieli, o przygodzie Clouda Strife'a i grupy oporu AVALANCHE. Cloud to zamknięty w sobie odludek. Małomówny bohater, który mało kogo lubi i akceptuje, a trafia on do przaśnego ruchu oporu, na czele którego stoi wygadany i odważny Barret. Koleś ma ambitny plan zniszczenia reaktorów Mako, które to z kolei wysysają z planety energię życiową, bez której świat przepadnie. Tak oto zostajemy wplątani w ogromną intrygę, w której spotkamy na swojej drodze mnóstwo bohaterów pobocznych i czarnych charakterów na samym Sephirocie kończąc.
Miejscem akcji jest, i to było kontrowersyjne od samego początku, miasto Midgar. Ogromna metropolia znana z oryginału, w której dział się w zasadzie wstęp do całej opowieści, zajmujący tylko kilka godzin. Te kilka godzin z oryginału przekuto w kilkadziesiąt godzin wspaniałej rozrywki w ogromnym mieście, podzielonym na reaktory, strefy, ulice, zakamarki i wszelakiego typu miejscówki. Największe miasto na planecie bardzo rozbudowano. Tętni ono ponadto życiem, a w wielu miejscach jest przepełnione przechodniami oraz maszynami. Na obrzeżach mieszczą się, można rzec, niekończące się slumsy. Lokacje są zróżnicowane, choć niektórym graczom może zabraknąć bardziej otwartych przestrzeni z mniejszą ilością zabudowań. To pierwsze, co rzuciło mi się w oczy. Choć Midgar robi wrażenie i jest stworzony w bardzo spójny sposób, momentami jest zbyt monotonny. Chciałoby się w kolejnych częściach, a to raczej pewne, wyjść na świeże powietrze.
Jednym z głównych sposobów na przeżycie jest walka. Remake oferuje zupełnie nowy i wyśmienity system walki. Boje toczymy w czasie rzeczywistym, w przeciwieństwie do turowej konfiguracji oryginału, co sprawia, że czujemy się bardziej zorientowani na akcję i szybką wymianę ciosów. Od samego początku rzucamy się w sam środek potyczki, próbując przedostać się do reaktora w słynnej misji bombowej. Chociaż rywalizacja wydaje się bardzo nowa, nadal korzysta z klasycznych rozwiązań. Należą do nich menu poleceń, które pozwala wybrać czas wykonywania zaklęć i umiejętności oraz używania różnych przedmiotów w bitwie; a także wskaźnik ATB, który wypełnia się podczas walki i dyktuje, kiedy korzystasz ze specjalnych ruchów. Każdy członek drużyny, którą walczysz, ma swoje szczególne mocne i słabe strony, co dodaje element taktyczny każdej walce. Wszyscy wrogowie, z którymi się spotkasz, mają jakąś szczególną słabość, którą możesz wykorzystać.
Materia jest najważniejszą mechaniką z gry i została niemal przeniesiona do Remake'a z oryginału. Podczas eksploracji znajdujemy kule Materii, które można ustawić w specjalnych miejscach w broni lub zbroi, aby zyskać dodatkowe umiejętności - czary. Co więcej, możemy rozwijać każdą z kuli. Materia Fire daje dostęp do czarów ognia i może zostać podrasowana, aby uzyskać dostęp do Firy i Firagi, czyli mocniejszych zaklęć. Materię można swobodnie wymieniać między postaciami poza bitwą, a większość strategii dla trudniejszych potyczek będzie zależała od konfiguracji. Różne typy materiałów mogą oferować pasywne wzmocnienia, umiejętności aktywne, a nawet potężne Summony, których można używać w określonym czasie walki - te stwory również mają swoje własne umiejętności i biegają po planszy przez pewien okres same.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler