Jeśli o emocjach mowa, nie sposób zapomnieć o bossach – w tej roli występują wspomniane Grzechy, czyli główni oponenci naszej zabójczej protagonistki. Każdy Grzech to unikatowy oponent, dysponujący całkiem odmiennym sposobem walki i wyjątkową prezencją (większość przygotowano naprawdę dobrze). Niestety starcia z szefami są dość proste i nie będziecie mieć z nimi problemów, jeśli regularnie gracie w slashery. Nawet na wyższych poziomach trudności wystarczy poświęcić kilka chwil, aby dostrzec schemat działania wroga, a potem we właściwy sposób reagować na wszystkie jego ciosy. Czy to źle? Oczywiście, że nie, bo mniej doświadczeni gracze także bez problemu dobrną do końca opowieści. Z drugiej strony, brakuje trochę wyzwania dla bardziej zaawansowanych użytkowników padów, tudzież klawiatur i myszek, o fanach cyklu Souls nie wspominając.
Za lekkie windowanie poziomu trudności odpowiada (niestety) system, za którym nie przepadam. Chodzi o to, że oponenci są skalowani do poziomu, na którym aktualnie jesteśmy. Oznacza to, że mimo iż w miarę postępów umiemy coraz więcej, nawet pod sam koniec zabawy możemy błyskawicznie zginąć z rąk zwykłego „szeregowego” demona czy szkieletu. Ich poziom doświadczenia zawsze dopasowywany jest do naszego, co w pewnym stopniu utrudnia rozgrywkę, ale jednocześnie niweluje progresję bohaterki. Czyni ją to praktycznie bezsensowną, przynajmniej z punktu widzenia samych statystyk oraz tego, co dzieje się z oponentem po każdym ciosie z naszej strony.
Z bezsensownym systemem skalowania związany jest jeszcze jeden problem. Często zdarza się, że giniemy całkiem bezsensownie, tudzież przez przypadek. Nie byłoby to przesadnie kłopotliwe gdyby nie fakt, iż punkty kontrolne są rozmieszczone w dość dziwny sposób. Zdarza się, że zginiemy w trakcie pojedynku z bossem, a potem musimy ponownie przedzierać się przez spory fragment mapy, aby dotrzeć na arenę i spróbować ponownie. Jest to o tyle dziwne, że nawet hardcore'owe Dark Souls umożliwiało otwieranie skrótów, które usprawniały starcia z szefami. Czemu tutaj tego tak nie dało się rozwiązać? Całkowicie to dla mnie niezrozumiałe.
Darksiders III jest slasherem, co znaczy, że najważniejszym elementem projektu jest przebijanie się przez kolejne fale przeciwników. Właśnie to zajmuje większą część czasu, jaki poświęcamy na obcowanie z tytułem. Do tego dochodzi jeszcze eksploracja (w poszukiwaniu różnych ukrytych przedmiotów oraz dróg wcześniej niedostępnych, bo świat w grze jest w połowie otwarty) oraz rozwiązywanie różnego sortu łamigłówek. Zagadki najczęściej są dość proste, ale mimo wszystko zapewniają pewne zróżnicowanie i w sprytny sposób modyfikują tempo zabawy. Kilka zagadek było też na tyle interesujących, że pochłonęły mnie na odrobinę dłużej. Szkoda natomiast, że żadna nie była tak wyśmienita, jak np. te z najnowszego God of War albo Shadow of the Tomb Raider (choć tu gatunek całkiem inny).
Także pod względem technicznym nowy projekt THQ Nordic odstaje od wymienionych produkcji. Stylistycznie jest w porządku (nawet bardziej niż w porządku), ale lokacje są bardzo hermetyczne i odrobinę puste. Brakuje w nich detali i czegoś, co sprawi, że warte będą zapamiętania. Wygląda to tak, jakby deweloperzy zatrzymali się technologicznie na poprzedniej generacji konsol. Ma to swój urok, ale spodziewałem się czegoś więcej. Na plus wypadają animacje (są płynne i świetnie pasują do Furii) oraz niezłe udźwiękowienie.
Sumując Darksiders III jest udanym slasherem. Udowadnia on, że aby dobrze się bawić, nie trzeba mieć za każdym razem w pełni otwartego świata oraz milionów ukrytych wszędzie znajdziek. W tytułach korytarzowych również można się wyśmienicie bawić i stanowią one świetną odskocznię od bardziej rozbudowanych projektów. Miło po prostu usiąść, odpalić grę i brnąć do przodu, bez zastanawiania się nad misjami pobocznymi, zleceniami, zadaniami, wyzwaniami, ich kolejnością itd. Bawiłem się bez nich bardzo dobrze i myślę, że Wy też będziecie, szczególnie jeśli podobały Wam się odsłony poprzednie.
Dobra |
Grafika: Czasem lepiej, czasem gorzej. Stylistycznie na plus, ale technologicznie dość słabo. |
Świetny |
Dźwięk: Polski dubbing nie straszy! |
Świetna |
Grywalność: Bawiłem się świetnie. Takiej odmóżdżającej gry było mi trzeba. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Kalka odsłon poprzednich, ale to nie jest w żadnym razie minusem. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: System walki przygotowano bardzo dobrze. Ślepe wduszanie przycisków się tu nie sprawdza. |
Słowo na koniec: Darksiders III to bardzo dobry slasher. Nie tak dobry, jak God of War, ale godnie kontynuujący serię. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler