Detroit: Become Human (PS4)

ObserwujMam (19)Gram (2)Ukończone (14)Kupię (6)

Detroit: Become Human (PS4) - recenzja gry


@ 24.05.2018, 19:48
Łukasz "LuKaS77PL" Konieczny

David Cage i spółka wracają do formy w świetnym stylu. Detroit: Become Human to doświadczenie, w którym gracz jest panem swojego losu, a wydarzenia w dowolnym momencie mogą zaserwować nieoczekiwany obrót.

Tytuły tworzone przez Quantic Dream to dość specyficzna nisza, co sprawia, że zdania na ich temat bywały podzielone. Część graczy doceniała solidny, nieliniowy scenariusz oraz dobrze napisane postaci, zaś inni nie uznawali ich za pełnoprawne gry – bardziej interaktywne filmy, w których faktycznej rozgrywki mamy jak na lekarstwo. David Cage i spółka nie zamierzali się jednak zniechęcać i postanowili przygotować jeszcze bardziej rozbudowany projekt. Tak powstało Detroit: Become Human, kolejna wielowątkowa opowieść, przenosząca nas do amerykańskiej metropolii z 2038 roku, gdzie kierujemy losami trójki androidów – Connora, Markusa oraz Kary.

W wirtualnym Detroit technologia androidów zaprojektowana przez korporację CyberLife dotarła niemalże do każdej dziedziny życia. Są one pomocą domową, żołnierzami, służbami sprzątającymi miasto, sprzedawcami w sklepach, czy pracownikami w fabrykach. Zaczęły się one także pojawiać w sporcie, zastępować zespoły muzyczne lub oferować usługi seksualne. Ich zaawansowana sztuczna inteligencja jest na tyle autentyczna, że są także rozwiązaniem dla osób samotnych, które mogą, za odpowiednią cenę, „kupić sobie” partnera/partnerkę, a nawet całą rodzinę. Taki obrót spraw doprowadził nie tylko do wysokiej stopy bezrobocia i niezadowolenia w społeczeństwie, lecz także do odizolowania się ludzi od siebie samych. Do tego pojawia się problem „defektów”, czyli androidów, które w skutek awarii oprogramowania zaczynają imitować niezależne, ludzkie myślenie. Opowieść w całkiem pomysłowy sposób przedstawia nam dwie sfery konfliktu w Detroit: androidy pragnące żyć jak ludzie oraz ludzi zatracających swe człowieczeństwo na rzecz rozwoju technologii.

Jak widać, nie odkryto tutaj koła na nowo. Po raz kolejny otrzymaliśmy interpretację konfliktu człowieka z maszyną oraz motyw zgubnego wpływu technologii na ludzkość. Przedsięwzięcie Quantic Dream czerpie liczne inspiracje choćby z filmów, które zdążyły tę tematykę solidnie wyeksploatować na przestrzeni ostatnich lat. Wymienić można tu choćby "Ja Robot", gdzie przedstawiono bunt androidów, "Ex Machina", w którym widzimy opowieść o kobiecym androidzie, czy "A.I. Sztuczna Inteligencja", będącym historią chłopca-robota pragnącego kochać. W Detroit dobitnie widać bezpośrednie odwołania do tematów wałkowanych też w serii "Blade Runner", podobieństwa do serialów "Westworld" i "Czarne Lustro", a czasem czuć również ducha klasyki, w postaci "Ghost in the Shell". Twórcy zebrali wszystko, co dobre i dołożyli szereg autorskich pomysłów, dzięki czemu stworzony przez nich świat sprawia wrażenie spójnego i przede wszystkim autentycznego.

Twórcy zaczynają z nami pogrywać jeszcze zanim rozpoczniemy przygodę. Postanowili błyskawicznie zburzyć czwartą ścianę, gdyż w menu głównym wita nas urocza Chloe, kobiecy android stworzony przez korporację CyberLife. Androidka asystuje nam przy kalibracji obrazu, doborze ustawień i komentuje nasze nawigowanie po zakładkach – więcej nie mam zamiaru zdradzać. Relacja gracza z Chloe to dodatkowa warstwa narracji i ciekawy eksperyment, który zgrabnie wpleciono w projekt

Jednym z najjaśniejszych punktów całego projektu jest jednak sposób, w jaki opowieść została wyreżyserowana i jest to coś, czego w grach często nie widzimy. W zaprojektowanych scenach, oprócz rewelacyjnych dialogów i wyśmienitej gry aktorskiej, można dostrzec sporo operatorskich sztuczek. Mamy zabawę ostrością, ruchy kamery dostosowane do rodzaju emocji, wykorzystanie luster w pomieszczeniach, czy sprytne zbliżenia wyłapujące drobne gesty na twarzach bohaterów w odpowiednim momencie rozmowy. Kompozycja każdego kadru sprawia wrażenie dobrze przemyślanej, zarówno pod względem ustawienia postaci, miejsca akcji, oświetlenia jak i tego, co się aktualnie dzieje. Wisienką na torcie jest ścieżka dźwiękowa, która dodaje scenom emocji i dostosowuje się do przebiegu fabuły. Wyobraźcie sobie, że przesłuchujecie sprawcę i kiedy analizujecie jego twarz, muzyka jest spokojna i tajemnicza, gdy rzucacie kolejnymi argumentami, a rozmówca się denerwuje, utwór staje się niepokojący i tykający niczym bomba, a kiedy decydujecie się mocno przycisnąć delikwenta, nuty stają się dynamiczne i agresywne. Tak jest, muzyka zmienia się w czasie rzeczywistym pod wpływem naszych wyborów i ma to miejsce nawet w dialogach


Screeny z Detroit: Become Human (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?