Początki konsolowych symulatorów mieszanych sztuk walki w wykonaniu Eletronic Arts nie należały do specjalnie udanych. Pierwsza z dostarczonych produkcji, czyli EA Sports MMA z poprzedniej generacji, zaoferowało garść obiecujących rozwiązań i, jak na tamte czasy, wyróżniającą się oprawę graficzną. EA Tiburon pracujące wcześniej nad symulatorami golfa oraz hokeja nie miało jednak szans w starciu z dynamicznymi i emocjonującymi tytułami ze stajni nieistniejącego już THQ, tworzącego na licencji federacji Ultimate Fighting Championship. Kiedy, po upadku THQ, prawa do wykorzystania wizerunku organizacji trafiły w ręce "Elektroników", można było mieć obawy i owszem, potwierdziły się one w pierwszej odsłonie EA Sports UFC. Tam wszystko sprowadzało się akrobatycznych popisów rodem z filmów z Jean-Claude’m Van Dammem, a aspekty symulacyjne potraktowano po macoszemu. Wszelkie bolączki poprawiono natomiast w "dwójce", którą bez wahania można nazwać jedną z najbardziej udanych wizji wirtualnego MMA, jakie powstały. Pozostaje postawić pytanie, czy świeżutkie EA Sports UFC 3 jest jego godnym następcą? Odpowiedź znajdziecie w poniższej recenzji.
Serię EA Sports UFC można porównać do kariery zawodnika, który na początku stawia na efekciarstwo, mając w głęboki poważaniu zdrowy rozsądek. Później mądrzeje i pnie się na szczyt, wyciągając wnioski ze swoich błędów. Aż wreszcie staje się prawdziwym wyjadaczem, prezentującym doświadczenie i jakość na każdej możliwej płaszczyźnie. Takie właśnie wnioski wysnułem po rozegraniu niezliczonej liczby pojedynków w trzeciej odsłonie cyklu. EA Sports UFC 3 jest bowiem o wiele lepiej rozwiniętą inkarnacją jakże świetnego systemu dostarczonego nam przed dwoma laty. Seria przebyła długą drogę, a studio EA Canada, niegdysiejsi twórcy bokserskiej serii Fight Night, po raz kolejny udowadniają, że uczą się z każdym kolejnym projektem i nie boją się podejmować odważnych decyzji.
W nowym UFC postawiono przede wszystkim na dużo większą płynność pojedynków, a co za tym idzie, jeszcze bardziej dopieszczoną kontrolę nad zawodnikami. W grze znalazło się kilka tysięcy nowych animacji i, co najbardziej mnie ucieszyło, postarano się, aby nie tylko atrakcyjnie wyglądały, ale były użyteczne względem samej rozgrywki. Można puścić w niepamięć wiele sytuacji, w których traciliśmy panowanie nad zawodnikiem zamierającym w momentach, gdzie brakowało jakiejś animacji. EA UFC 3 znajduje odpowiedź na ogromną ilość scenariuszy, jakie mogą rozgrywać się w mieszanych sztukach walki i, jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Poza jeszcze lepiej dopracowanymi animacjami ataków w stójce i w parterze, urozmaicono także inne płaszczyzny, szczególnie zachowania przejściowe pomiędzy głównymi ruchami. Są nimi, przykładowo, reakcje fajterów na przyjmowane ciosy, w zależności od siły, rodzaju uderzenia lub tego, co w danym momencie robią. Zaprojektowano sporo rodzajów potknięć, zachwiań, animacji upadków i szybkiego wstawania, czy nawet dedykowane animacje wykonywania uników dla sytuacji, gdy zawodnik utyka na jedną nogę. W połączeniu z dopracowaną fizyką kolizji oraz czynnikami pokroju zmęczenia, indywidualnych statystyk, gabarytów oraz stylów walki poszczególnych sportowców, wszystkie wymienione smaczki zarówno wyglądają, jak i działają wyśmienicie.
Elementem, który jest jednak najbardziej odczuwalny i determinuje funkcjonowanie mechaniki walki jest zupełnie nowy system poruszania się zawodników. Możemy, rzecz jasna, na wzór poprzedniej odsłony powoli podchodzić i punktować rywala, lecz tym razem to zdecydowanie za mało – teraz mamy dużo więcej opcji i musimy wykazać się większą kreatywnością. Gruntownie przebudowano pracę nóg zawodników, dzięki czemu są dużo bardziej ruchliwi, a my możemy szybciej i płynniej krążyć dookoła przeciwnika, efektywniej odskakiwać oraz skracać dystans - pojawiła się także opcja, którą ostatni raz widzieliśmy w grach THQ, czyli sprint. Ponadto pod prawym drążkiem znajdziemy nową mechanikę uników, która pozwala płynnie balansować głową i uchylać się w dowolnym kierunku. Co warto podkreślić, oba systemy udanie ze sobą współgrają, dzięki czemu dowolne uniki możemy wykonywać poruszając się w każdym kierunku. Możliwe jest także rzucanie płynnymi kombinacjami podczas ruchu w tył, co przydaje się gdy jesteśmy lekko zamroczeni i chcemy się bezpiecznie wycofać, hamując zapędy przeciwnika. Wyśrubowana kontrola nad fajterami oferuje zawrotną szybkość w przypadku zawodników lżejszych kategorii wagowych, a także sprawniejsze operowanie przedstawicielami wagi ciężkiej, oczywiście dopóki nie dopadnie ich zmęczenie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler