FlatOut 4: Total Insanity (PS4)

ObserwujMam (2)Gram (0)Ukończone (2)Kupię (1)

FlatOut 4: Total Insanity (PS4) - recenzja gry


@ 23.03.2017, 16:14
Patryk "juve" Jankowski
Jestem szczęśliwym, wieloletnim i oddanym użytkownikiem konsol PlayStation. Lubię dopracowane, rozbudowane i ambitne gry wideo z najwyższej półki. Osobiście znam Solid Snake'a, z Larą Croft umawiałem się na randki i mieszkam w Residencji. Rzekłem.

Czy gry wyścigowe zawsze muszą naśladować symulację i silić się na realizm? Nie, na pewno nie.

Kylotonn to studio uformowane z osób niegdyś pracujących przy marce V-Rally oraz całkiem nowych członków. Jego przedstawiciele jakiś czas temu ukończyli prace nad szóstą odsłoną cyklu WRC, kilka dni temu w nasze ręce wpadło zaś najnowsze FlatOut. W tym przypadku poszło trochę gorzej, co nie znaczy, że otrzymaliśmy produkcję nieudaną.

FlatOut 4: Total Insanity to kolejna odsłona słabo dziś rozpoznawalnej serii ścigałek od Bugbear Entertainment. Po słabiutkim FlatOut 3: Chaos & Destruction przyszedł czas na jeszcze jedno podejście - utrzymane w tym samym klimacie, oparte o podobne zasady rozgrywki oraz identyczną ogólną charakterystykę. Czy tym razem poszło lepiej? Zdecydowanie tak.

Już na wstępie napiszę, że chodzi głównie o gięcie stali, złomowanie aut i taplanie się w błocie. Bez zbędnej otoczki symulacyjnej, fotorealistycznej grafiki i licencjonowanych samochodów. Do naszej dyspozycji twórcy oddali m.in. tryb kariery, w którym, jako początkujący kierowca, pozyskujemy niewielką kwotę na zakup pierwszego wozu. Mając go, decydujemy się na wirtualne alter ego (dwa do wyboru) i ruszamy. Kariera została podzielona na trzy zasadnicze etapy, tudzież modele zabawy: Derby, Classic i Allstar; oferujące odmienny poziom trudności. W celu wystartowania w każdym musimy mieć właściwy pojazd.

Derby są dobre do treningu, to lekka i nieagresywna forma wyścigu. Biorąc udział w przejazdach albo starciach na arenie zarabiamy pieniądze, które wydajemy na tuning samochodu lub (jeśli nas na to stać) zakup nowej maszyny. Niestety ilość tras w trybie kariery jest mocno ograniczona. Już pod koniec Derbów zorientujecie się, że znacie wszystkie na pamięć. Zapomnijcie o zmianie krajobrazu w trybie Classic, ponownie bowiem wjedziecie na te same tory.

Jeśli chodzi o model jazdy, został dobrze zaprojektowany, choć należy pamiętać, że nie postawiono w nim na realizm. Wypadki często kończą się szybowaniem w powietrzu, zarówno w przypadku naszej maszyny, jak i pojazdu kontrolowanego przez oponenta. Wyjątkiem są unieruchomione na trasie wraki, odgrywające rolę elementów otoczenia. W nieuzasadniony sposób nabierają one masy, zamieniając się w głazy nie do ruszenia.

System rozgrywki wymusza jednocześnie na graczu tłuczenie we wszystko, co się rusza i stoi na poboczu, celem zdobycia dopalacza, bez którego nie dogoni czołówki. Esencja FlatOut, czyli demolka, w tej odsłonie wygląda trochę słabo. Mimo to, biorąc pod uwagę brak jakiejkolwiek konkurencji, powrót do beztroskiego niszczenia tras, płotów, zagród, bram, skrzyń, krawężników, domków, campingów i Bóg wie czego jeszcze może się podobać.


Screeny z FlatOut 4: Total Insanity (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   15:26, 24.03.2017
Trochę szkoda, że gra nie spełniła oczekiwań. Przyznam, że byłem napalony na tą grę, ale wszystkie recenzje jak jedna mówią, że jest dobrze, ale bez szaleństw. Gameplaye też pokazują, że idealnie nie jest. Mnie osobiście boli najbardziej to, że model zniszczeń samochodów jest ubogi. W dwójce było widać i czuć uszkodzenia, tu tego zabrakło. Pewnie się zaopatrzę jak nieco stanieje.