Final Fantasy XV (PS4)

ObserwujMam (8)Gram (3)Ukończone (3)Kupię (5)

Final Fantasy XV (PS4) - recenzja gry


@ 11.12.2016, 17:37
Patryk "juve" Jankowski
Jestem szczęśliwym, wieloletnim i oddanym użytkownikiem konsol PlayStation. Lubię dopracowane, rozbudowane i ambitne gry wideo z najwyższej półki. Osobiście znam Solid Snake'a, z Larą Croft umawiałem się na randki i mieszkam w Residencji. Rzekłem.

Starcia obfitują w naprawdę efektowne momenty, ale wbrew opiniom co niektórych, nie jest to przyjemny slasher. Fakt, na początku z grupkami małych przeciwników radzimy sobie gładko i przyjemnie, ale Final Fantasy XV to gra wielowymiarowa. Po zapadnięciu zmroku na ulicach robi się niebezpiecznie. Giganty, zjawy, większe bestie, legendarne ogniste kule - to tylko przedsmak tego, co Was czeka. W nocy poziom trudności skacze co najmniej o dwa oczka w górę. W rezultacie, nim nabierzemy jako-takiej ogłady, przegrywamy często i regularnie. Aby się rozwijać, trzeba walczyć. Grindowanie jest tu podstawą, mimo że nie każdemu przypadnie to go gustu. Nie poddawajcie się jednak od razu. Im dalej, tym lepiej - walki stają się efektowniejsze i bardziej satysfakcjonujące.

Jak to w RPG, zdobyte doświadczenie musimy jakoś rozdysponować. Deweloperzy zdecydowali się na siatkę przypominającą Sphere Grid z Final Fantasy X, choć w tym przypadku umiejętności podzielono na kilka kategorii. Dzięki zastosowanemu rozwiązaniu, drużynę można nauczyć lepszego współpracowania ze sobą, zwiększyć statystyki poszczególnych członków i nauczyć ich nowych ruchów. Niewiele tego jest, ale generalnie każdy skill ma znaczenie. W wielu grach często czułem, że coś zdobywałem tylko po to, aby to mieć. Nie widziałem efektów, nie czułem wpływu pozyskanej cechy. W przypadku FFXV jest pod tym względem znacznie lepiej. Każda zdolność ma realne przełożenie na Noctisa oraz jego team.

Różnorodne otoczenie
W trakcie rozgrywki odwiedzamy m.in. gęste lasy, mroczne moczary, pustynię oraz  mroźne tereny w górach.

Final Fantasy XV jest tytułem, który robi niesamowite wrażenie pod względem oprawy wizualnej, ale Eos - świat, w którym toczy się akcja - nie został optymalnie wykorzystany. Zarówno Insomnia, Altissia, jak i Tenebrae zostały zaprojektowane dobrze, ale bez polotu. W rezultacie potrafią być nieco nudne. Są jednak pod tym względem wyjątki, np. w postaci Lucis, po którym możemy się poruszać bez ograniczeń przez kilka pierwszych rozdziałów; oraz przepięknej równiny Duscae - ogromnej i niesamowicie różnorodnej.


Screeny z Final Fantasy XV (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosdarkslide16   @   00:09, 13.12.2016
Świetna recenzja pięknie opisuje co czeka gracza po tym jak zasiądzie to tego tytułu i pięknie wspomniane że nie każdy będzie chciał i się przekona, Pamiętam już w FF VII jak dostałem oryginała z konsolą sam jakoś na początku mi się nie spodobał nie wiedziałem co i jak śmigała ta gra po moich znajomych ale każdy twierdził że jakaś taka nie ciekawa mając tylko tą grę odpalałem ją nie raz aż się stało pokonałem pierwszego skorpiona a potem to już wpadłem po uszy setki godzin grania walka na koniec która po wymaksowaniu nie jednej statystyki była dość prosta budziła mały niesmak aż dowiedziałem się o 2 tzw bossach pobocznych w wodzie i na pustyni to była esencja tej części FF wiele podejść aż w końcu się udało i pełne zakończenie gry FF VIII i FF IX ograłem z równie wielką frajdą te światy FF to się pamięta latami nawet film pamiętam jak oglądałem jako osoba co ukończyła FF VII coś niesamowitego. Czytając tą recenzje nadejdzie dzień że FF XV wpadnie w moje ręce a wtedy L4 i nie ma mnie do dowołania SzczęśliwySzczęśliwySzczęśliwy
0 kudosTheCerbis   @   16:28, 14.12.2016
Wciąż mnie nie przekonuje. A na screenach oprawa wizualna wygląda dość... średnio.
0 kudosjuve   @   18:50, 14.12.2016
Cytat: darkslide16
Świetna recenzja pięknie opisuje co czeka gracza po tym jak zasiądzie to tego tytułu i pięknie wspomniane że nie każdy będzie chciał i się przekona, Pamiętam już w FF VII jak dostałem oryginała z konsolą sam jakoś na początku mi się nie spodobał nie wiedziałem co i jak śmigała ta gra po moich znajomych ale każdy twierdził że jakaś taka nie ciekawa mając tylko tą grę odpalałem ją nie raz aż się stało pokonałem pierwszego skorpiona a potem to już wpadłem po uszy setki godzin grania walka na koniec która po wymaksowaniu nie jednej statystyki była dość prosta budziła mały niesmak aż dowiedziałem się o 2 tzw bossach pobocznych w wodzie i na pustyni to była esencja tej części FF wiele podejść aż w końcu się udało i pełne zakończenie gry FF VIII i FF IX ograłem z równie wielką frajdą te światy FF to się pamięta latami nawet film pamiętam jak oglądałem jako osoba co ukończyła FF VII coś niesamowitego. Czytając tą recenzje nadejdzie dzień że FF XV wpadnie w moje ręce a wtedy L4 i nie ma mnie do dowołania SzczęśliwySzczęśliwySzczęśliwy
Tych dwóch bossów przechodziłem miesiące bez Summona "Kniths of the Round". Final Fantasy XV jest podobne, to przede wszystkim gra, której musisz coś dać od siebie. Nie reżyserowane cudeńko bez gameplay'u.