Jako że mamy do czynienia z grą akcji, dużą rolę odgrywa system poruszania się i eliminowania przeciwników. Broni w grze jest sporo, począwszy od pistoletów, przez strzelby, na karabinach, mołotowach i granatach skończywszy. Z giwer strzela się przyjemnie głównie ze względu na to, że twórcy przygotowali nieźle działający system zasłon. Bohater szybko się zza nich wyłania i chowa, choć niestety nie potrafi się pomiędzy zasłonami przemieszczać. Robi to tylko na niewielkie odległości, co dość mocno ogranicza nasze możliwości skradania się.
Mimo to cicha eksterminacja przeciwników jest możliwa, a w wielu przypadkach wskazana. W menu głównym da się nawet zdefiniować w jaki sposób chcemy się pozbywać bandziorów. Możemy nakazać np. naszemu podopiecznemu, aby nie zabijał przeciwników, ale po prostu ich obezwładniał. Wykorzysta wtedy wyłącznie siłę własnych rąk, miast znaczących rozmiarów nóż. System zasłon nie jest perfekcyjny, ale działa całkiem w porządku.
To samo napisać można o prowadzeniu samochodów. Wszystkie auta jeżdżą inaczej. Mają charakterystyczną masę, przyczepność, prędkość maksymalną oraz przyspieszenie. Inaczej jedzie się limuzyną, a inaczej wyścigówką. Opracowany przez deweloperów system funkcjonuje dobrze, a w menu da się określić czy chcemy bardziej zręcznościowy model prowadzenia czy symulacyjny. Różnice nie są mocno zaakcentowane, ale widoczne. Osobiście nie mam tu w sumie nic do zarzucenia.
Niestety na pochwały nie zasługują algorytmy sztucznej inteligencji przeciwników. Bandziory to prawdziwe debile. Często nie potrafią nas dostrzec nawet kiedy stoimy centralnie przed ich nosem. Ponadto stosują jakieś dziwne opóźnienie mając nas na muszce – zamiast strzelać, patrzą nam w oczy. Zdecydowanie lepiej radzą sobie gliniarze są bardziej agresywni, a rozbieżność pomiędzy nimi, a kryminalistami jest dla mnie niezrozumiała. Jeśli już od kogoś dostałem w kość, to nie od kryminalistów, ale stróżów prawa.
Misje, niezależnie od tego czy główne czy poboczne realizujemy dla kilku osób. Nie chcę odkrywać wszystkich kart, a zatem napiszę tylko o tym, co było od dawna wiadomo. Lincoln Clay, główny bohater Mafia III, stara się zemścić na Salu Marcano z pomocą trójki innych kryminalistów: Haitanki Cassandry, Irlandczyka Thomasa oraz Włocha Vito. Każdy otrzymuje od nas jakieś terytoria (dystrykty) do kontrolowania, co natomiast przekłada się na regularne wypłaty tzw. doli – procentu od pieniędzy, które zarabiają wszystkie przestępcze interesy.
Postaci zostały wyśmienicie nakreślone, dzięki czemu już podczas pierwszej rozmowy przekonujemy się, że nie jest to jedynie zlepek pikseli. Konwersacje są interesujące i genialnie zrealizowane. Mimika twarzy jest zdecydowanie najlepszą, jaką widziałem od dawna. Przebija praktycznie wszystko, co do tej pory zostało przygotowane, głównie ze względu na pracę mięśni twarzy i ust (w tym języka) oraz zmarszczek. Po prostu poezja.
Nasi poplecznicy są też ludzcy z jeszcze jednego powodu. Twórcy zaprojektowali ich w taki sposób, aby zwracali uwagę na nasze poczynania. Jeśli np. przez dłuższy czas do nich nie zaglądniemy i nie wykonamy żadnego zadania, wcześniej czy później zaczną się zbuntować, a nawet całkowicie przeciwstawią Lincolnowi. Trzeba dbać o dobre relacje pomiędzy nami, a nimi. Czyni to rozgrywkę odrobinę bardziej naturalną, choć nie idzie to w parze z bardziej interesującymi zleceniami… a szkoda.
Pomimo tego że ludzie w trzeciej odsłonie Mafii są w samym centrum wydarzeń i to im poświęcono zdecydowanie najwięcej uwagi, ogromną rolę odgrywa też miasto, New Bordeaux. Jak wspomniałem wcześniej, zostało ono przygotowane w oparciu o Nowy Orlean. Jest pełne unikatowych budowli i ciekawych miejsc do zwiedzenia, ale odrobinę zbyt wyludnione. Mam wrażenie, że po ulicach powinno chodzić zdecydowanie więcej ludzi. Jeśli już kogoś spotykamy, najczęściej przyczajony jest w jakiejś alejce. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale puste przejścia dla pieszych nie dodają lokacji autentyzmu.
Prócz tego jest jednak bardzo dobrze. Mamy wiele ulic, alejek oraz autostrad. Są stacje paliw, bary, restauracje, a nawet przybytki z ciuchami z drugiej ręki i domy uciech. Dzielnice różnią się też mocno stylistyką. Bez problemów da się odróżnić obszary biedniejsze, w których mieszkają w głównej mierze czarni, od tych bogatszych, zarezerwowanych dla lepiej sytuowanych białych. Niestety jeśli chodzi o wykonanie miasta, jest bardzo nierówno. Czasem widzimy naprawdę świetnie przygotowaną miejscówkę (jak np. lunapark), a czasem wyjątkowo mizernie (bank). Wygląda to tak, jakby deweloperzy nie mieli czasu na dopieszczenie wszystkiego.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler