Zombie Army Trilogy (PS4)

ObserwujMam (4)Gram (2)Ukończone (3)Kupię (2)

Zombie Army Trilogy (PS4) - recenzja gry


@ 17.03.2015, 15:39
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Po Dying Light na żadną inną grę akcji o zombie nie spojrzę już tak samo. Dzieło Techlandu to idealny balans pomiędzy akcją, odrobiną horroru i skradanki.

Po Dying Light na żadną inną grę akcji o zombie nie spojrzę już tak samo. Dzieło Techlandu to idealny balans pomiędzy akcją, odrobiną horroru i skradanki. Twórcy nie nastawili się zbytnio na ubijanie umarlaków, ani nie cisnęli wyłącznie w przetrwanie – gracz mógł wybrać drogę odpowiednią dla siebie. Niestety nie wszystkim grom ta sztuka się udaje, czego przykładem może być wydane niedawno Resident Evil Revelations 2, które stawia przede wszystkim na strzelanie, zapominając o swoich survivalowych korzeniach. W co zatem pograć, jeśli Dying Light już za Wami, a nadal jesteście spragnieni wrażeń z chodzącymi zwłokami w roli głównej? Może Zombie Army Trilogy? Zapowiada się „niesmacznie”, ale czy na pewno? Sprawdźmy!

Zombie Army Trilogy (PS4)

Zombie Army Trilogy to, jak sama nazwa wskazuje, jakaś trylogia. Ale czego zapytacie? Ano chodzi tutaj o trzy części serii Zombie Army. Pierwsze dwie trafiły do sprzedaży w 2013 roku (na początku i pod koniec), jako swego rodzaju spin-off Sniper Elite. Trójka debiutuje teraz, wraz z dwoma poprzednikami, dając razem naszą tajemniczą trylogię.

Pod odpaleniu gry otrzymujemy w sumie 3 kampanie dla jednego gracza, tryb współpracy oraz niedostępny w „jedynce” i „dwójce” tryb hordy. Singiel to w sumie 15 map, po 5 na każdą część. Jego historia kręci się wokół Hitlera (kogóż innego, prawda?) oraz powołanej przez szaleńca armii umarlaków, z pomocą której Fuhrer spróbuje podbić świat. Nie udało mu się tego zrobić z użyciem żywych żołnierzy, więc postanowił skorzystać z zombiaków. Nikt nie jest go w stanie powstrzymać, a w związku z tym do boju ruszasz ty, drogi graczu. Musisz stawić czoła hordom zgnilców, przemierzając pełne niebezpieczeństw poziomy, korzystając wyłącznie z własnych umiejętności celowania oraz oceniania zagrożenia. Wiedz bowiem, że choćbyś był nie wiem jak szybkim i skutecznym strzelcem, wcześniej czy później nowa armia Hitlera Cię przytłoczy.

Zombie Army Trilogy to – w założeniu – reprezentant survival horrorów. Nie jest to jednak klasyczne spojrzenie na tenże gatunek, ale bardziej mieszanka akcji z odrobiną dreszczyku. Przemierzamy więc w pełni liniowe poziomy, na których co krok natrafiamy na krwiożercze pokraki. Wychodzą one z każdej możliwej dziury, a naszym zadaniem jest takie wykorzystywanie dostępnego arsenału oraz miejsca, aby ubić każdego z nich i ruszyć do przodu. Proces ten powtarzamy do końca zabawy. Nie ma tutaj żadnych etapów skradankowych, ani niczego podobnego. Kilka kroków na przód, kilka pustych magazynków, kilka kroków, kilka magazynków… itd. – wiecie już chyba o co mi chodzi. Pewne urozmaicenie wprowadza trzeci rozdział. Staramy się w nim bowiem czasem kogoś uratować czy komuś pomóc, ale sama mechanika rozgrywki się nie zmienia.

Zombie Army Trilogy (PS4)

W jaki więc sposób deweloperzy starają się różnicować zabawę? Wszak w pewnym momencie musi się ona stać monotonna, prawda? Ano sprawa jest dość prosta. Przygotowano wiele map, w naszym kierunku idą przeróżne pokraki, a my możemy je ubijać z wykorzystaniem dość szerokiego wachlarza środków perswazji.

Broń, ze względu na to, że akcja rozgrywa się w czasie drugiej wojny światowej, jest odzwierciedleniem arsenału historycznego. Do naszej dyspozycji oddano szereg pistoletów, kilka strzelb, shotguny, jakieś karabiny, granaty, miny itd. Każda spluwa ma oczywiście inną celność, pojemność magazynku, szybkość przeładowywania oraz liczbę zadawanych obrażeń. Przed przystąpieniem do jakiejkolwiek misji możemy dobrać sobie inwentarz wedle własnych preferencji. W moim przypadku był to jakiś karabin, do niego snajperka i kilka granatów. Snajperka sprawdza się według mnie najlepiej. Pozwala ubijać oponentów ze sporej odległości, a przy wyjątkowo efektownych strzałach możemy nawet zobaczyć słynne bullet time. Obserwujemy wówczas pocisk przeszywający poszczególne fragmenty gnijących ciał zombiaków. Nie muszę chyba wyjaśniać, że jest to bardzo satysfakcjonujący widok.

Zombie Army Trilogy (PS4)

Jeśli chodzi o lokacje, brniemy przez miasta, wioski, fabryki i inne takie. Czasem przemieszczamy się jakimś korytarzem i eliminujemy idących w naszym kierunku oponentów, ale często też jesteśmy zmuszeni do tego, aby szturmować jakieś pozycje, tudzież takowych bronić. Jeden poziom, gdzie walczyłem o kościół pozwalał mi na kilka różnych metod zmierzenia się z oponentem. Mogłem spróbować wejść wysoko na wieżę i zdejmować truposzy z okna, albo wskoczyć w wir walki, ubijając ich np. shotgunem. Nic nie stanęło też na przeszkodzie, aby ułożyć w okolicy garść min i spróbować za jednym zamachem wybić jak największe grono pokrak, by następnie zająć się pojedynczymi paskudami. Co ciekawe, na mapie było też sporo różnego rodzaju butli i innych przedmiotów, które dało się łatwo zdetonować. Wystarczyło z nich skorzystać i pomóc sobie w walce.


Screeny z Zombie Army Trilogy (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosFox46   @   16:02, 17.03.2015
CZyli tak bez rewelacji w sumie , a szkoda taki skok na kasę od strony twórców.