Broń to nie jedyny element Far Cry 4, który podlega rozwojowi. W miarę postępów zbieramy doświadczenie, które następnie możemy wymieniać na punkty umiejętności. Nimi zaś kupujemy zdolności na drzewku, składającym się z dwóch kategorii. Możemy wybierać czy chcemy być w stanie likwidować bandziorów, spadając im na głowę; czy może wolimy umieć przeładować broń, bez konieczności odciągania wzroku od optyki. Co ważne, punktów zdolności nie ma na tyle, aby wyuczyć się wszystkiego, trzeba więc uważnie decydować w co inwestować. Tym bardziej, że z jednej strony drzewka mamy cechy bardziej ofensywne, a z drugiej defensywne, np. większą skuteczność strzykawek, przywracających siły witalne.
Jak widać, Far Cry 4 to bardzo rozbudowana gra, zapewniająca mnóstwo godzin dobrej zabawy. Chociaż większych zarzutów bym nie miał (prócz powtarzalności misji, o czym pisałem wcześniej) jest pewna dość istotna kwestia, która sprawia, że projekt Ubisoftu traci w moich oczach. Wszystko to już widzieliśmy. Francuska korporacja w ostatnim czasie bezustannie wykorzystuje ten sam schemat rozgrywki. Dla przykładu, mamy dużą mapę, którą odblokowujemy realizując jedną z misji: w Assassin’s Creed jest to synchronizacja, w Watch_Dogs włamywanie się do serwerowni, a w Far Cry wyłączanie stacji nadawczych. W każdej z wymienionych gier bawimy się w kuriera, musimy ratować z opresji niewinnych ludzi itd. Pomijając już podobieństwa do innych serii, Far Cry 4 jest w zasadzie kopią swojego poprzednika. Nie ma żądnych nowych rozwiązań, czy niedostępnych wcześniej opcji. Z tego powodu miałem wrażenie deja vu. Tyle dobrze, że mocno zmieniła się lokalizacja, która, w mojej opinii, jest ciekawsza od tej z poprzednika. Inaczej najnowsza strzelanka Ubisoftu mogłaby być traktowana jako DLC do „trójki”.
Zbliżając się powoli ku końcowi, słów kilka na temat oprawy audio-wizualnej. Gra śmiga na silniku graficznym Dunia Engine, którego cechą charakterystyczną jest ciągle rozwijające się środowisko, żyjący ogień, który pochłania coraz większe tereny, zmienne warunki pogodowe oraz roślinność na nie reagująca. Całkiem nieźle prezentują się również tekstury, modele postaci oraz wszelakie efekty specjalne. Nie mam w tej kwestii żadnych zarzutów, ale jednocześnie nie ma się nad czym rozpływać w zachwytach. Jest bardzo dobrze, aczkolwiek bez fajerwerków. Nie sposób tutaj dostrzec oprawy wizualnej następnej generacji. Podobnie jest w przypadku dźwięku, efektów oraz muzyki. Wszystko to fachowa, rzemieślnicza robota, ale także nie zaważyłem niczego, co wywarłoby na mnie jakieś ogromne wrażenie.
Podsumowując, Far Cry 4 to strasznie odtwórcza, choć nadal bardzo grywalna gra. Jeśli podobała Wam się „trójka” i chcecie więcej dokładnie tego samego, to kupujcie w ciemno. Jeżeli jednak poprzednik nie przypadł Wam do gustu, to najpewniej podobnie będzie i tym razem. Ja bawiłem się dobrze i nie ziewałem też zbyt często. Osobiście życzyłbym sobie jednak, aby w kolejnej odsłonie serii poczyniono jakieś postępy. Nie przepadam za odcinaniem kuponów.
Świetna |
Grafika: Jest bardzo dobrze, ale nie ma się w sumie nad czym zachwycać. |
Świetny |
Dźwięk: Solidna oprawa dźwiękowa, począwszy od dialogów, przez muzykę, na efektach skończywszy. |
Świetna |
Grywalność: Więcej tego samego, ale i tak sprawia frajdę, pod warunkiem, że lubicie sandboxy. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Tutaj niestety Ubisoft dał ciała. Fabuła i nowe miejsce zasługują na szacunek. Reszta to w sumie kopiuj wklej. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Czasem o czymś zdecydujemy, jest też duża swoboda w sposobie prowadzenia rozgrywki. Czuć, że uczestniczymy w wydarzeniach, a nie tylko je obserwujemy. |
Słowo na koniec: Far Cry 4 jest bardzo dobrą grą, ale mogło być jeszcze lepszą, gdy twórcy pokusili się o odrobinę innowacji. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler