Polskie studio CI Games przez wiele lat chciało mieć markę, którą mogłoby się chwalić przed całym światem. W portfolio producenta znajduje się wiele gier, z najpopularniejszą z nich, Sniper: Ghost Warrior, na czele; jednak dopiero Lords of the Fallen jest kandydatem do miana hitu, w który z przyjemnością będzie zagrywał się cały świat. Pomimo kilku problemów, długiego okresu oczekiwania na premierę i specyficznego targetu (ze względu na poziom trudności), gra debiutuje na rynku, i to z przytupem.
Historia o tym, jak ludzie zbuntowali się przeciwko własnemu bogowi
Fabuła w Lords of the Fallen, mimo iż nie jest odkrywcza, buduje klimat i zachęca do brnięcia w kierunku napisów końcowych. Głównym bohaterem jest niejaki Harkyn, skazany kryminalista, który dostaje szansę na odkupienie swoich grzechów. Aby to zrobić musi powstrzymać nadchodzącą wielkimi krokami wojnę. Wojnę pomiędzy władcami świata oraz armią upadłego dawno temu boga. Harkyn zostaje uwolniony z więzienia i wraz ze swym mentorem, tajemniczym jegomościem o imieniu Kaslo, wyrusza na pełną niebezpieczeństw misję.
Opowieść prowadzi nas przez wiele zróżnicowanych terenów, a podczas jej biegu poznajemy różne (czasem ciekawe, a czasem totalnie miałkie) postaci niezależne. Część z nich będzie oczywiście nastawionych do nas pozytywnie, ale sporo znajdzie się także osób niezbyt przychylnych naszej osobie. Historię poznajemy poprzez scenki przerywnikowe, dialogi oraz za sprawą porozrzucanych w świecie dzienników. Całość jest solidnie sklejona i w żadnym momencie nie poczułem znużenia. Przyczepić mogę się tylko do sporej części NPC-ów, bo nie przygotowano ich zbyt ciekawie, a szkoda - potrafiliby uczynić uniwersum jeszcze bardziej intrygującym. Na szczęście nawet pomimo tego, jest całkiem nieźle. Lepiej, niż się spodziewałem.
Gdy CI Games zapowiadało swoje przedsięwzięcie, trochę obawiałem się o jego ostateczną formę. Twórcy otwarcie bowiem przyznawali, że wzorują się na unikatowej i bardzo udanej marce Dark Souls od studia From Software. Bałem się więc, że dostaniemy kiepskiego klona, pozbawionego własnej tożsamości. Jestem zatem rad mogąc napisać, iż moje obawy okazały się nieuzasadnione. CI Games konkretnie przygotowało się do swojej pracy, a podobieństwa pomiędzy Lords of The Fallen, a Dark Souls, chociaż zauważalne, w żaden sposób nie wpływają negatywnie na całokształt.
Podobnie, jak w Dark Souls, tak i tutaj, kluczem do sukcesu jest spokojna, metodyczna rozgrywka, oparta w znacznej mierze na ubijaniu oponentów. Warto wiedzieć, że Lords of the Fallen nie stara się być kolejnym The Elder Scrolls V: Skyrim czy Wiedźminem. Niewiele tutaj eksploracji, za to całe mnóstwo wymachiwania mieczem, toporem czy młotem. Główny bohater toczy multum walk z przeciwnikami, bardzo silnymi i cwanymi, a wszystko to na tle gotyckich zamczysk, mroźnych gór i przesmyków. CI Games podeszło ambitnie do sprawy, przygotowując rozbudowany system walki, świetne scenerie, bogaty ekwipunek oraz ciekawy rozwój bohatera. Całość polano ciekawą stylistyką, uzyskując wyjątkowo apetyczną mieszankę.
Walka uczy cierpliwości, cierpliwość daje doświadczenie, doświadczenie pozwala zwyciężać
Walka, czyli najważniejszy element produkcji, polega mniej więcej na tym, aby skutecznie się zastawiać (głównie tarczą), unikać ciosów i oczekiwać, aż przeciwnik popełni jakiś błąd albo odsłoni miejsce, w które możemy uderzyć. Oponenci (Rhogarowie) dzielą się na kilka kategorii: lekkich i zwinnych, zakutych w potężne zbroje mocarzy (upierdliwie zasłaniających się tarczą), łuczników i walczących z dystansu magów. Każdy wymaga odmiennej taktyki, a konfrontacja oparta o typową wymianę ciosów nie ma tutaj racji bytu. Starcia z większą ilością bandziorów są bardzo trudne i często kończą się porażką. Trzeba umiejętnie podchodzić do każdego wroga, wyłapywać schematy jakim się kieruje i wyprowadzać ciosy bez zbytecznej zapalczywości i chciwości. Lepiej podejść do oponenta kilka razy i uniknąć obrażeń, aniżeli rzucić się na niego bez pomyślunku. Każde starcie w Lords of the Fallen jest wymagające, a potyczka z trójką adwersarzy to prawdziwy wyczyn. Mimo to, nic nie jest niemożliwe. Sukces nadejdzie jeśli wcześniej odpowiednio się przygotujemy, rozwijając naszego bohatera, o czym za moment.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler