
Do tej pory zająłem się głównie tym, co działa w miarę należycie i co twórcom się udało. Jest jednak kilka rzeczy w Destiny, które nie do końca spełniły moje oczekiwania. O tym, że wątek fabularny jest zbytnio rozczłonkowany i mało spójny już napisałem, trzeba też jeszcze wspomnieć, że poszczególne misje wchodzące w jego skład wymagają mniej więcej tego samego. Trzeba przebrnąć przez hordy przeciwników, a następnie ubić na końcu jakiegoś bossa, ewentualnie coś zeskanować. Nie liczcie na nic innego. Są one nastawione raczej na grind.
W ten sposób docieramy do kolejnej sporej wady, na dłuższą metę Destiny staje się po prostu monotonne. Ciągle robimy to samo i nawet jeśli mamy przy sobie znajomych, to strzelanie do niezliczonych oponentów wreszcie przestaje sprawiać frajdę. Jest to mocno zauważalne także z powodu częstego backtrackingu. Wielokrotnie zwiedzamy te same miejsca, realizujemy te same zlecenia i ciągle dostajemy jakieś beznadziejne graty, do zebrania. Prawdziwie ciekawa broń pojawia się dość rzadko, co negatywnie odbija się na chęci grindowania. Można pomyśleć, że przecież są też handlarze. Oczywiście, że tak, ale ceny w ich sklepikach są często astronomiczne. Niektóre przedmioty można kupić tylko za specjalną walutę, zdobywaną tylko za sprawą wyjątkowych misji, a w dodatku twórcy nałożyli na nią ograniczenie. Da się np. zarobić jedynie 100 jednostek tygodniowo, co wymusza powracanie do gry. Zaręczam, że spore grono szarpiących, po odskoczeniu od Destiny, nie będzie pamiętać o tym, aby za tydzień powrócić. Zostaną jedynie maniacy, i to też tylko w przypadku, gdy Bungie regularnie będzie serwować nową zawartość. Drobne modyfikacje przebiegu Strike’ów na nic się tutaj zdadzą.
Co jeszcze? Jak na grę MMO, komunikacja, tudzież interakcja pomiędzy grającymi ograniczona jest do minimum. Co z tego, że można machnąć ręką, zatańczyć czy usiąść. To zdecydowanie zbyt mało. Przydałoby się więcej możliwości prowadzenia interakcji z innymi grającymi. Trzymam kciuki, aby element ten szybko się rozrósł.
Na koniec biadolenia, nie mogę zapomnieć jeszcze o znacznym podobieństwie Destiny do Halo. Widać, że twórcy całymi garściami czerpali z przygód Master Chiefa. Przeciwnicy to rasy do złudzenia przypominające Covenant oraz Hive. Broń zachowuje się i reaguje tak, jak w Halo. Otwarte fragmenty map nawiązują do tych, z Halo 3, a wnętrza obcych statków, tudzież jakiś struktur naziemnych mocno nawiązują do swoich braci i sióstr z trylogii Master Chiefa. Nie żeby to był jakiś ogromny mankament, ale nie spodziewałem się, że podobieństwo będzie tak uderzające.
Na szczęście, mimo powyższych niedociągnięć Destiny to całkiem grywalna produkcja, na której warto też zawiesić oko. Graficy odwalili kawał solidnej roboty, a w rezultacie mamy jedną z najładniej wyglądających gier obecnej generacji. Nie jestem pewny czy udało się przebić Killzone: Shadow Fall (przynajmniej nie technicznie), ale poziom jest bardzo, ale to bardzo zbliżony. Modele postaci zbudowane są z mnóstwa wielokątów, szczegółów w otoczeniu nie brakuje, często zmienia się stylistyka lokacji, a efekty pokroju słupów światła czy dynamicznego cieniowania sprawiają, że wiele widoków na długo pozostaje w pamięci. Szczególnie pięknie prezentują się przeróżne wschody i zachody słońca, wyglądające niczym pejzaż. Tak fantastycznie wykonanego świata, artystycznie rzecz biorąc, jeszcze nie widziałem.
Ogromnym plusem jest również oprawa dźwiękowa. Muzyka przypomina tę z Halo, jest więc klimatyczna i pełna futurystycznych tonów. Czasem spokojna, a kiedy trzeba piekielnie dynamiczna. Efekty dźwiękowe uzupełniają świat i sprawiają, że czujemy się jego częścią, a dialogi, nagrane przez wielu słynnych aktorów, nie wzbudzają żadnych zastrzeżeń. Jest dokładnie tak, jak być powinno.
Niestety tego samego nie można powiedzieć o fizyce. W grach next-genowych chciałoby się móc coś zniszczyć, nawet jakieś płotki, tudzież pomniejsze struktury. Niestety nic z tego, wszystko jest niezniszczalne. Co jakiś czas trafiamy jedynie na jakąś beczkę, czy inne dziwadło, które eksploduje, kiedy poczęstujemy je kulą. Cała reszta elementów wystroju wykonana jest z adamantium.
Podsumowując, przyznanie oceny dla Destiny nie jest łatwe. Z jednej strony, mamy świetną strzelankę, która daje naprawdę mnóstwo satysfakcji i ma potencjał do tego, by stanowić podwaliny pod coś wyjątkowego. Z drugiej, nie sposób doszukać się tutaj rewolucji gatunku, którą zapowiadał wydawca. Dostaliśmy dość ograniczone MMO, nastawione na tryb współpracy, z przeciętnym modułem PvP. Zabawy jest tutaj sporo, ale upewnijcie się, że lubicie grindować. Jeśli czekaliście na wciągający wątek fabularny, przyprawiony coopem oraz klasycznym multi, niestety poczujecie zawód. Grind jest zdecydowanie na pierwszym miejscu!
Genialna |
Grafika: Pod względem artstycznym, perełka. Technologicznie jest "tylko" bardzo dobrze. |
Genialny |
Dźwięk: Dałbym 10, gdyby nie fakt, że muzyka mocno przypomina tę z Halo. |
Dobra |
Grywalność: Frajda jest, i to duża, ale tylko na kilka godzin. Później dobrze bawić się będą tylko Ci, którzy lubią grindować. Na to nastawiona jest rozgrywka. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Prosty singiel, co-op oraz PvP... czy jest tutaj coś rewolucyjnego? |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Bardzo ograniczona interakcja między graczami oraz prawie nieistniejąca fizyka. |
Słowo na koniec: Mogło być zdecydowanie lepiej! Destiny to świetna strzelanka, ale jako całokształt nie przynosi niczego nowego. Zapowiadanej rewolucji nie sposób tutaj znaleźć. |

PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler