Dead Space (PS3)

ObserwujMam (60)Gram (20)Ukończone (23)Kupię (13)

Dead Space (PS3) - recenzja gry


@ 08.11.2008, 00:00
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!



Upgradowanie nie kończy się tylko na środkach do walki. Rozrzucone w różnych zakątkach stacji kosmicznej stanowiska inżynieryjne pozwalają nam na modyfikację niesionego na barkach pancerza oraz zamontowanych w nim komponentów, takich jak podzespoły służące do telekinezy czy elementy odpowiedzialne za spowalnianie otaczającego nas świata. W sumie Isaac ma całkiem spore możliwości przebudowy ekwipunku, aczkolwiek wspomnianych węzłów jest w grze jak na lekarstwo. Nie ma więc szans na to, by w 100% ulepszyć każdy komponent naszego uzbrojenia. Aby było to możliwe deweloper wprowadził do gry całkiem sprytne rozwiązanie. Otóż, po ukończeniu wątku fabularnego, możemy przejść go ponownie, nie tracąc przy tym żadnych zdobytych do tej pory udoskonaleń. Osoby, które potraktują to jako wyzwanie, skończą zabawę z maksymalnie wypasionym herosem, któremu nie podskoczy żaden Necromorph!

Dead Space to gra nastawiona przede wszystkim na wspaniały, pełen grozy klimat. Aby trzymać gracza w ciągłym napięciu i nawet na chwilę nie pozwolić mu odsapnąć, producent zdecydował się nie opracowywać żadnego systemu wskaźników ekranowych. Nie mamy więc specjalnych celowników, liczników amunicji czy też słupków energii. Wszystkie te informacje możemy odczytać na ciele naszego bohatera. Celownikiem jest laserowa linijka zamontowana na każdej „broni”, stan naszego zdrowia widzimy na plecach Isaac, a ilość dostępnych nabojów widnieje na specjalnym wyświetlaczu. Wszelkie komunikaty, a nawet sam inwentarz, mapa oraz dziennik zawierający zadania, również pojawiają się w świecie gry w postaci hologramów. Przeglądając mapy i planując swoje kolejne posunięcia możemy więc oberwać. Nie jesteśmy praktycznie nigdzie bezpieczni, gdyż w każdym momencie może coś wyskoczyć i ukrócić nas o głowę. Rozwiązanie to świetnie się sprawdza i co najważniejsze nadaje grze wyjątkowości i świeżości. W żadnej innej produkcji nie zastosowano do tej pory podobnego rozwiązania. Przychodzi mi do głowy jedynie inwentarz w ostatniej części Alone In The Dark. Przeglądając niesione graty również mogliśmy być atakowani, aczkolwiek w przypadku Dead Space całość zrealizowana jest tak, aby prezentowała się realistycznie, w Alone In The Dark, Carnby patrzył do kieszeni swojego płaszcza pod takim kontem, że bożego świata nie widział – koleś musiał mieć ostro skręcony kark.

Dead Space (PS3)

Prócz zbierania nabojów, apteczek oraz węzłów służących do modyfikacji niesionego sprzętu, nasz protegowany całkiem często natrafia na różne sumy pieniędzy. Po zebraniu jakiejś okrąglejszej sumki, możemy udać się do pobliskiego sklepiku i za pozyskane kredyty kupić nową spluwę, pancerz czy też po prostu uzupełnić zapasy apteczek. Sklepiki pełnią jeszcze jedną, bardzo ważną rolę. Możemy w nich przechowywać nadwyżkowe graty, które w późniejszych etapach zabawy na pewno się przydadzą. Nie dajcie się zwieść sporym ilościom apteczek i naboi na początku zabawy, później jest ich coraz mniej, a każdy strzał zaczyna być na wagę złota! Szczególnie, że coraz częściej atakują nas większe grupy przeciwników, a jedynym sposobem na powstrzymanie szturmu jest błyskawiczne i celne poszatkowanie bestii na kawałki. Ładowanie w ich głowy lub tors na wiele się nie zda. Jedyną naprawdę skuteczną metodą eliminowania bydlaków jest odstrzeliwanie kończyn. W ten sposób doprowadzamy ich do parteru i dokańczamy robotę.

Przeciwnicy, z którymi przyjdzie nam walczyć to jedne z najbardziej udziwnionych kreatur jakie miałem okazję zobaczyć w grach video. Początkowo walczymy jedynie z kilkoma rodzajami Necromorphów, wyglądających jak zmutowani ludzie, którym w różnych dziwnych miejscach zaczęły wyrastać dodatkowe kończyny. W późniejszych etapach mamy wątpliwą przyjemność poznania nieco konkretniejszych bydlaków, których kształty nie przywodzą na myśl niczego, co żyje na naszej błękitnej planecie. Każdy stwór ma swoje słabe punkty, charakterystyczną metodykę walki oraz wydawane dźwięki. To właśnie dzięki nim jesteśmy w stanie określić co dokładnie idzie w naszą stronę, jeszcze zanim pokaże swoje parszywe mordzisko.


Screeny z Dead Space (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosPietek=)   @   20:01, 01.11.2009
Zgadzam się ze wszystkim co zostało tu napisane Uśmiech ;
odniosę się tylko do dwóch spraw:

"(...)jedynie strefy z zerową grawitacją potrafią okazyjnie poirytować"
- i to bardzo irytują Poirytowany nic w tym fajnego i w dodatku ciężkie do opanowania.

"Muzyka pogrywa w odpowiednich momentach i sprawia, że na plecach jeży się włos, serce zaczyna przyspieszać, a źrenice powiększają swoją powierzchnię"
- dźwięk w tej grze jest rewelacyjnie zrobiony, słyszeć własne kroki i częste okrzyki rozszarpywanych ludzi.

Bardzo przyjemnie czytało mi się tą recenzję Puszcza oko

Oby Dead Space 2 ujrzał światło dzienne Uśmiech
0 kudosbroopl   @   20:37, 01.11.2009
A mi sie za każdym razem podobały strefy z zerową grawitacją. Biorąc pod uwagę, że gra momentami przynudza jest to fajna odskocznia od biegania po bliźniaczych korytarzach.
A swoją drogą, w zeszły weekend postanowiłem sobie przejść grę na "impossible" i powiem, że jeśli ktoś jeszcze w Dead Space nie grał to od razu zaczynać na hard bo ta gra szczególnie zyskuje na wyższych poziomach trudności. Nawet mimo tego, że momentami ją przeklinałem (a może właśnie dlatego).
0 kudosPietek=)   @   22:22, 01.11.2009
Na Hard ?! Konsternacja aż taki kozak nie jestem Uśmiech wolę przejść każdy poziom po kolei Puszcza oko