The Club (PS3)

ObserwujMam (5)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (6)

The Club (PS3) - recenzja gry


@ 30.03.2008, 00:00
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Firma Bizzare Creations znana jest graczom dzięki niezwykle popularnej i udanej serii ścigałek, zatytułowanych Project Gotham Racing. Nikt za pewne nie spodziewał się, że z samochodówek, studio przesiądzie się na strzelanki z widokiem TPP.

Firma Bizzare Creations znana jest graczom dzięki niezwykle popularnej i udanej serii ścigałek, zatytułowanych Project Gotham Racing. Nikt za pewne nie spodziewał się, że z samochodówek, studio przesiądzie się na strzelanki z widokiem TPP. Tak też się jednak stało i całkiem niedawno na rynku zadebiutował projekt nazwany The Club!

Tytułowy Klub to niezwykle potężna organizacja zajmująca się przygotowywaniem groteskowych turniejów, w których toczą się boje na śmierć i życie. Grupka uczestników zostaje wrzucona na specjalnie opracowane areny, a ich zadaniem jest wypełnienie określonego zlecenia i co najważniejsze przeżycie. To ostatnie nie będzie jednak proste do zrealizowania, ponieważ każda lokacja pełna jest różnego pokroju bandziorów, a każdy z nich tylko czeka na nasz błąd, by wpakować nam kulkę w łeb.

Przed rozpoczęciem rozgrywki możemy zdecydować w jaką postać mamy ochotę się wcielić. Choć każda z nich na pierwszy rzut oka wygląda inaczej, różnice niestety kończą się na aparycji. Mamy co prawda trzy statystyki, które posłużyły deweloperom do zdefiniowania bohaterów (wytrzymałość, szybkość i energia), aczkolwiek w wirze wojny raczej nie robią one zbyt wielkiej różnicy. Najbardziej zauważalna jest prezencja oraz wytrzymałość każdego draba. Im wyższy jest jej współczynnik, tym więcej kul jesteśmy w stanie dzielnie przyjąć na klatę – bez wykrwawienia się na śmierć.

The Club (PS3)

Gama dostępnych bohaterów (jeśli można ich tak nazwać) składa się z 8 indywidualności, przy czym początkowo mamy dostęp do sześciu z nich, a pozostała dwójka zostaje odblokowana w późniejszych etapach rozgrywki. W sumie otrzymujemy od deweloperów takich oto bydlaków: Seager, Nemo, Dragov, Killen, Kuro, Adjo, Renwick oraz Finn – czyli prawdziwą plejadę oszołomów, wśród których są byli gliniarze, płatni mordercy oraz agenci tajnych służb bezpieczeństwa, nie zawsze traktujący prawo na poważnie.

Twardziele przemierzając pełne przeciwników poziomy dysponują oczywiście kilkoma poręcznymi gnatami. W arsenale każdego uczestnika rozgrywek znaleźć można przede wszystkim pistolety, karabiny oraz strzelby. Broń została całkiem przyjemnie zaprojektowana, ma odpowiednią celność oraz siłę rażenia. Niestety totalnie wybrakowane są dźwięki towarzyszące wystrzałom. Prując do jakiegoś bydlaka z karabinu maszynowego spodziewam się głębokich, pełnych basu odgłosów, które wywołają ciarki na plecach. W The Club karabin maszynowy przypomina straszak kupiony na wesołym miasteczku. Nieco lepiej brzmi shotgun, ciężko jest tutaj mówić o jakości dorównującej poziomem Half-Life 2, Crysis czy też Call of Duty 4.

Oczywiście The Club w żaden sposób nie próbuje nawiązywać do wspomnianych powyżej produkcji, a co za tym idzie oferowana przez niego rozgrywka znacząco odbiega od schematów, z którymi wielokrotnie mieliśmy do czynienia. W grze bierzemy udział w specjalnie przygotowanym turnieju, w którym zwycięzcą zostaje ostatni żyjący uczestnik. Turniej został podzielony na serię etapów, a każdy z nich rozgrywany jest w innym miejscu – ulice Wenecji czy też stare, opuszczone więzienie. Lokacje zostały w odpowiedni sposób zmodyfikowane przez ekipę budowlaną pracującą dla Klubu, a następnie obsadzono je uzbrojonymi po zęby bandziorami. Kiedy już wszystko było gotowe, zebrano grupę uczestników i rozpoczęto zawody.


Screeny z The Club (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?