Sytuacji nie poprawia też sama rozgrywka. Ograniczamy się w niej bowiem do chodzenia lewą gałką analogową i wymachiwania prawą, celem wejścia w interakcję z napotkanymi przedmiotami. Czasem też jest jakaś drobna scenka QTE, gdzie musimy wcisnąć kombinację klawiszy, ale większość gry machamy prawym analogiem. Nawet podczas kilku fragmentów rozgrywki, gdzie się skradamy i eliminujemy napotkanych przeciwników, to tak naprawdę QTE. Podbiegamy bowiem do murka, wciskamy „X” aby się przykleić, podchodzimy do krawędzi zasłony, wciskamy „X” aby przebiegnąć do kolejnej, tam zaś wciskamy „kwadrat” by Jodie się wychyliła i sprzątnęła chodzącego w okolicy nieprzyjaciela. Następnie proces powtarzamy kolejne kilka razy, aby pozbyć się wszystkich. Żałosne w tym wszystkim jest to, że te fragmenty to największy plus Beyond. W żadnej innej produkcji czegoś takiego nie uznałbym za osiągnięcie, a tutaj, jak najbardziej. Czy to nie mówi wszystkiego o dziele Quantic Dream?
Pewna wariacja tego skradania występuje pod koniec zabawy, gdzie dodatkowo musimy wykorzystać Aiden. Jodie skrada się więc od osłony, do osłony, czołgając się i kucając kiedy wymaga tego gra, Aiden zaś czasem pomaga, rzucając jakimiś gratami w nieprzyjaciół, ewentualnie przejmując nad nimi chwilową kontrolę, bądź dusząc ich. Ten akurat fragment również mi się spodobał, chociaż w pewnym momencie też zaczyna się pojawiać schematyczność. Robimy kilka razy to samo i w dodatku nie ma za bardzo możliwości wpadki. Gra kontroluje cały czas sytuację i nawet jeśli ktoś nas zauważy, to i tak wyjdziemy z opresji w jednym kawałku.
W ten sposób pojawia się kolejny problem Beyond: Dwie Dusze. To tak naprawdę totalny samograj. Czasem musimy ruszyć co prawda analogiem, albo wcisnąć jakiś przycisk, ale w trakcie bardziej emocjonujących fragmentów nie trzeba robić nic. Walcząc z grupą oszołomów, w teorii powinniśmy starać się unikać ich ataków, kontrować ciosy i wymierzać własne uderzenia. Można to rzeczywiście robić, ale można też odłożyć pada i oglądać. Scenka rozegra się sama. Jodie być może dostanie w kość i będzie lekko poobijana, ale finalnie i tak zwycięży. Albo jakimś zbiegiem okoliczności, albo pomoże jej Aiden. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku dialogów. Nie mają one najmniejszego nawet wpływu na przebieg rozgrywki. Da się wybierać na pałę i podziwiać aktorskie zdolności Ellen Page, albo nie robić nic, a gra sama zdecyduje jaka opcja jest najodpowiedniejsza. Beyond to taki interaktywny, mocno nudny film, z dość prostym i przewidywalnym zakończeniem.
Na szczęście, nie wszystko jest tragiczne. Sama grywalność pozostawia dużo do życzenia. Jest nudno, schematycznie, bez klimatu i polotu. Często robimy głupoty, tylko po to, by je robić – nie mają one żadnego znaczenia fabularnego, a deweloper mimo to nas nimi zamęcza. Techniczna strona projektu jest natomiast imponująca. Widać, że Quantic Dream miało dostęp do zasobnego portfela firmy Sony, a w rezultacie zarówno grafika, jak i dźwięk trzymają poziom. W kwestii oprawy wizualnej najlepiej wyglądają modele postaci. Lokacje są w porządku, ale nie ma szaleństwa, silnik graficzny Heavy Rain nie jest zdolny generować świata na modłę tego z Far Cry 3, ani z Crysis. Nie radzi sobie też zbyt dobrze z efektami specjalnymi. Wyśmienicie oddaje zaś animacje głównych postaci, z mimiką na czele. Widać emocje, najdrobniejsze nawet ruchy mięsni, powiewy sukienki Jodie, albo jej włosów. Nie sposób się tu do czegokolwiek przyczepić.
To samo napisać można o kwestii dźwięków, muzyki i dialogów. Nawet polska wersja językowa wypada bardzo dobrze. Wszyscy aktorzy przyłożyli się do swojej roboty, a dzięki temu mamy solidne nagrania i głosy, od których nie jeży się włos na plecach, na znak ogólnoustrojowego zażenowania. Reszta oprawy dźwiękowej również zasługuje na uznanie, bo niezależnie od tego, czy mamy do czynienia ze spadającymi z szafek książkami, pękającą szybą, czy muzyką pogrywającą podczas jakiegoś dialogu, zrealizowano je bardzo dobrze.
Podsumowując, Beyond: Dwie Dusze to wyjątkowo przeciętna gra. Nie dla tego, że to bardziej interaktywny film, ale dlatego, że deweloper fabułę na maksymalnie 2-3 godzinną opowieść rozciągnął na blisko 10 godzin. W rezultacie przez siedem ziewamy, szukamy innych zajęć, przeglądamy tablet i okazyjnie ruszymy prawym analogiem, aby Jodie posprzątała poduszki z podłogi, a dopiero pod koniec zaczyna się dziać coś, co ma jakikolwiek sens. Dodatkowo, wszystkie wybory są całkowicie pozorne, nie mają one najmniejszego wpływu na zakończenie, ani na przebieg opowieści. Jak dla mnie to demo technologiczne, które powinno trwać nie więcej niż około 3 godziny. Wtedy warto byłoby zerknąć. Jeśli, rzecz jasna, cena byłaby adekwatna, czyli w granicach 50zł. W obecnej postaci najzwyczajniej w świecie nie warto.
Świetna |
Grafika: Jest bardzo dobrze, szczególnie jeśli chodzi o animacje oraz projekty postaci. Lokacje wyglądają ładnie, ale widać, że silnik graficzny Beyond nie jest arcydziełem technologicznym. |
Świetny |
Dźwięk: Pełen profesjonalizm. Zarówno pod względem efektów specjalnych, jak i muzyki oraz dialogów. |
Przeciętna |
Grywalność: Pierwsze 7 godzin, to nuda niebywała. Kolejne trzy są znośne, ale nawet wtedy nie sposób pisać o grze wciągającej i emocjonującej. Brnąłem do końca tylko po to, by zobaczyć finał opowieści. Finał przeciętny, swoją drogą. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Pomysł na grę był niezły. Tak samo ciekawie zaprojektowano umiejętności Aiden. Szkoda, że realizacja poszła w las. |
Okropna |
Interakcja i fizyka: Praktycznie zerowa. Machamy czasem analogiem, czasem wciśniemy jakiś przycisk i tyle. |
Słowo na koniec: Jedna z najbardziej przereklamowanych gier ostatnich lat. Totalny przerost formy nad treścią. David Cage cudował, dla cudowania i w ten sposób nie dostaliśmy ani solidnej opowieści, ani ciekawej fabuły, ani porządnej grywalności. Jeśli koniecznie chcecie zagrać, poczekajcie z rok na przeceny. Wtedy być może będzie warto kupić. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler