Jak to w hack’n’slashach bywa, z prawie każdego zatłuczonego przeciwnika wypadają jakieś przedmioty. Czasem jest to tylko eliksir uzdrawiania albo złoto, ale często również broń, element pancerza, czy błyskotka, w postaci pierścienia, tudzież naszyjnika. Mimo że dropów jest sporo, większość to prawdziwy złom. Na szczęście nie oznacza to, że jest on bezużyteczny. Raz, że można takie graty opchnąć, a dwa, że korzystając z np. kowala, jesteśmy w stanie odzyskać z nich surowce, a następnie stworzyć własne, bardziej przydatne elementy wyposażenia - czy to w postaci oręża, czy jakieś biżuterii, wspomagającej nasze zdolności bojowe. Jeśli chodzi o wyposażenie, cieszy, że Blizzard zrezygnował z domu aukcyjnego, który stanowił idealną platformę dla wszelkiej maści kombinatorów. Teraz zgromadzenie rozsądnego inwentarza jest wprost proporcjonalne do liczby zatłuczonych przeciwników.
Aby rodowodem komputerowe Diablo III przystosować do konsol, konieczne były zmiany w interfejsie użytkownika. Sama obsługa, to zdecydowanie pozytywne zaskoczenie. Blizzard przypisał wszystkie najważniejsze rzeczy do kilku różnych przycisków, łatwo odpalić mapę, wypić jakiś eliksir, odpalić umiejętność, czy przenieść się z powrotem do bazy wypadowej. Całkiem nieźle, choć dziwnie wypada też zrealizowany w formie koła inwentarz oraz rozpiska zdolności. Są jednak pewne problemy. Najbardziej dotkliwy z nich dotyczy najważniejszego elementu gry – walki. Ze względu na to, że nie mamy myszki, bardzo ciężko jest wycelować w jakiegoś konkretnego oponenta. Czynimy to po macoszemu, mając nadzieję, że jakimś sposobem uda się wreszcie podświetlić tego bandziora, którego chcemy w danym momencie ubić. Wyjątkowo kłopotliwe są starcia, w których mamy przeciwnika dysponującego umiejętnością ochrony innych demonów, tudzież jakiegoś cudaka, potrafiącego przywoływać znikąd pomocników. Wtedy, zamiast najpierw wycelować w „prowodyra”, przebijamy się przez całe rzesze pionków i dopiero docieramy do głównego oponenta. Gdy na ekranie takowych pojawia się kilku, powstaje prawdziwe piekło, i to, co gorsze, nie z naszej winy. My wiemy kogo chcemy zdjąć, ale ze względu na nieprecyzyjne sterowanie, nie możemy skutecznie „powiedzieć” tego samej grze. Taka niestety jest specyfika pada. Chociaż, z drugiej strony, jest tutaj też pewien plus – lokalna kooperacja. Można zasiąść przy jednej konsoli z kumplem i wspólnie siekać niemilców. Oczywiście w sieci także da się zrobić to samo, ale na tej samej kanapie raźniej.
W jednym z pierwszych akapitów chwaliłem filmiki przerywnikowe, a jako że zbliżamy się ku końcowi, wypadałoby napisać też słów kilka odnośnie pozostałych technikaliów Diablo III – niestety nie jest wyjątkowo wspaniale. Jest zbyt kolorowo. Postaci wyglądają, jak wyciosane przy pomocy piły łańcuchowej, dodatkowo są kanciaste i przeciętnie animowane. Nie powiem też żebym był wielkim fanem stylistyki, wyciągniętej wprost z World of Warcraft. Na plus można zaś zaliczyć często zmieniający się wystrój lokacji oraz prezencję efektów, towarzyszących rzucaniu czarów. W większości przypadków wyglądają bardzo dobrze, a jeśli dorzucić do tego możliwość destrukcji części otoczenia, otrzymujemy całkiem imponująco zrealizowane potyczki. Całość uzupełnia klimatyczna, acz słabsza niż w dwójce, muzyka oraz sugestywne efekty dźwiękowe. Nie sposób też marudzić na dialogi, wszak wszyscy aktorzy, którzy wzięli w nich udział, przyszli na sesje nagraniowe z pełnym profesjonalizmu nastawieniem.
Sumując, Diablo III nie jest grą złą, powiedziałbym, że to dobra rozrywka, ale na pewno nie tak porywająca, jak wcześniej. Najbardziej po garach daje brak możliwości swobodnego rozwoju głównego bohatera, średniej jakości oprawa wizualna, problemy z interfejsem oraz dość często wdzierająca się nuda. W przypadku ostatniej przypadłości pomocny okazuje się tryb współpracy, ale i on w pewnym momencie traci na atrakcyjności. Zabawa jest po prostu zbyt schematyczna i liniowa, nie ma tego dreszczyku emocji, towarzyszącego budowaniu własnego herosa. Dla samych scenek przerywnikowych i okazyjnego dropa nie byłem w stanie grać kilku godzin bez odpoczynku. Na krótkie posiedzenia się nadaje, ale to na pewno nie ta sama, uzależniająca gra, co wcześniej, a szkoda. Pozostaje nadzieja, że po premierze zapowiedzianego już dodatku, sprawy ulegną dalszej poprawie. Trzymam kciuki!
Dobra |
Grafika: Przeciętna. Wygląda w sumie, jak World of Warcraft w rzucie izometrycznym. |
Świetny |
Dźwięk: Muzyka jest średnia, ale nadrabiają efekty specjalne i dialogi. |
Dobra |
Grywalność: Na jeden raz jest w porządku, chociaż i tak wdziera się nuda ze względu na ograniczenia i schematyczność zabawy. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Pomysłu z usunięciem dobierania atrybutów i drzewkami umiejętności nigdy nie zrozumiem. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Sporo można zniszczyć, co sprawia, że walki wyglądają efektownie. |
Słowo na koniec: Konsolowe Diablo III jest w niektórych aspektach lepsze od PeCetowego. Dzieli też jednak mnóstwo z jego głupich rozwiązań, dlatego nie mogę dać oceny wyższej niż 7. To już nie jest klasyk sprzed lat, nie dorasta mu do pięt. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler