Ni no Kuni: Wrath of the White Witch (PS3)

ObserwujMam (11)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (4)

Ni no Kuni: Wrath of the White Witch (PS3) - recenzja gry


@ 18.02.2013, 13:42
Kamil "zvarownik" Zwijacz

Przez gry w stylu Final Fantasy XIII, którą to część uważam za wybitnie słabą, już jakiś czas temu straciłem swoją dawną miłość do gatunku jRPG. Kilka razy próbowałem wrócić do tej zabawy, jednak dopiero po portach starych gier typu Chrono Trigger na urządzenia mobilne, ponownie przekonałem się do japońskiej sztuki tworzenia produkcji fabularnych.

Przez gry w stylu Final Fantasy XIII, którą to część uważam za wybitnie słabą, już jakiś czas temu straciłem swoją dawną miłość do gatunku jRPG. Kilka razy próbowałem wrócić do tej zabawy, jednak dopiero po portach starych gier typu Chrono Trigger na urządzenia mobilne, ponownie przekonałem się do japońskiej sztuki tworzenia produkcji fabularnych. Po pewnym czasie nadszedł moment, w którym postanowiłem znowu spróbować czegoś nowego na konsoli. Akurat tak się złożyło, że swoją premierę miało Ni no Kuni: Wrath of the White Witch, autorstwa studia Level 5 i typów z Ghibli, więc pomyślałem sobie, że to jest właśnie to. Teraz przyszedł czas na wydanie wyroku.



Ni no Kuni opowiada o młodym chłopcu Oliverze, który jest wybranym dzieckiem. Zła wiedźma, zamieszkująca inny świat, odkrywa, że chłopczyk ma czyste serce i może jej przeszkodzić w niecnych planach. Używa swoich mocy, by spowodować wypadek Olivera, z którego ratuje go jego matka. Skutki są jednak opłakane, gdyż kobieta umiera ze względu na słabe serce. Nasz podopieczny opłakując stratę rodzica przez przypadek budzi swoimi łzami Drippy’ego, wróżkę zaklętą w lalce. Zabawny jegomość wyjaśnia chłopakowi całą sytuację, a dodatkowo informuje, że istnieje drugi świat, w którym każdy ma swojego odpowiednika. Jeżeli więc w bajkowej krainie uda się uratować kobietę, która jest jakby sobowtórem jego matki, to być może ta powróci do życia na Ziemi. W ten sposób rozpoczyna się epicka, baśniowa i niesamowicie angażująca historia opowiadająca o odwadze, miłości i poświęceniu.

Ni no Kuni: Wrath of the White Witch (PS3)

Rozgrywka w głównej mierze odbywa się w tym drugim, alternatywnym świecie, jednak w wielu sytuacjach występują zależności między miastem Motorville, z którego pochodzi Oliver, a baśniową krainą. Ta nękana jest przez złego szamana, odbierającego mieszkańcom część serca, przez co stają się oni swego rodzaju zombie, niezdolnymi do normalnej egzystencji i czerpania radości z czegokolwiek. Takie osoby można uzdrowić przekazując im część charakteru, którą im odebrano, np. entuzjazm. By tego dokonać, należy odszukać kogoś, kto cechuje się poszukiwanym elementem, chwilę porozmawiać i specjalnym zaklęciem odebrać niewielką część mocy serduszka, którą później przekazujemy potrzebującemu. W niektórych przypadkach sprawa jest nieco bardziej zagmatwana i należy wyruszyć do Motorville, by wpłynąć na postępowanie/dowiedzieć się o co chodzi w przypadku danej osoby. Później wracamy z powrotem do magicznej krainy, by rozwiązać problem i udzielić pomocy. Program zazwyczaj prowadzi nas za rączkę. Niedługo po rozpoczęciu gry otrzymujemy także przedmiot, dzięki któremu łatwiej odnajdujemy osoby z nadmiarem danej cechy. Kilka razy jest jednak tak, że trzeba samemu pomyśleć. Gra podsuwa nam podpowiedzi i raczej ciężko się w tym wszystkim zatracić, ale warto zaznaczyć, że to trafi się jakaś prosta zagadka, a to trzeba znaleźć magiczne słowa w księdze, czy samemu użyć odpowiedniego zaklęcia, by zamienić np. mleko w ser czy coś teges. Poza tym, produkcja Level 5 powoli odkrywa przed graczem karty i cały czas dochodzi coś nowego, np. tworzenie pomocnych mikstur. Ujmując to w wielkim skrócie – gameplay nie jest aż tak bardzo monotonny jak w większości gier jRPG, chociaż nie wyróżnia się strasznie na ich tle.


Screeny z Ni no Kuni: Wrath of the White Witch (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   17:32, 20.02.2013
Wstęp do fabuły epicki jak go czytałem to autentycznie śmiać mi się chciało Szczęśliwy Mnie tam jRPGi nie zbyt porywają.
0 kudosPietek=)   @   19:34, 20.02.2013
Osobiście jak przysiadłem do FFVII to nie wiedziałem kiedy a około 15 godzin z życia gdzieś umknęło.
FFVII wygląda... jak wygląda ale nie przeszkadzało mi to pół roku temu grać z ogromną przyjemnością.
Od tamtej pory zakupiłem Vargant Story jak i FFVIII i również chciałbym mieć w kolekcji Ni no kuni ale niestety cena wersji cyfrowej mnie odstrasza. Poczekam na jakąś promocję i wtedy się zaopatrzę. Puszcza oko