Skrypty, których jest co nie miara zostały źle zrealizowane. Widać to już na początku zabawy, bodajże w trzeciej, albo czwartej misji. Pod koniec układu trzeba się wcielić w rolę snajpera, który likwiduje kolesi z granatnikami. Po ukatrupieniu wszystkich celów, powinien się odpalić skrypt, gdzie przylatują śmigłowce i niszczą budynek. Fajnie, tylko, że cztery razy ładowałem ostatni punkt kontrolny, bo nic nie chciało zaskoczyć. Mało tego, moje działania nie przyniosły pożądanego skutku, więc włączyłem cały level od nowa. Myślicie, że to pomogło? A gdzie tam! Grę trzeba było zaczynać od nowa, gdyż coś się popsuło. Nie wyobrażam sobie, żeby coś takiego spotkało mnie pod koniec zabawy, chyba bym płytą zdrapał farbę ze ściany. Szczęście (?), że przydarzyło mi się to niemalże na początku. Trafiają się też inne, mniej inwazyjne babole. Gdzieś pod koniec singla ścigamy jakiegoś łotra, który już ma zamiar odjeżdżać samochodem. Ziomale każą mi strzelać w furę, a ja nic, zrobiłem tylko kilka kroków do przodu i chyba przekroczyłem magiczną, niewidzialną linię, bo nagle się okazało, że trafiłem w auto nie oddając nawet jednego strzału. Dobry jestem!
Gra sama w sobie jest zupełnie niezła, sterowanie przyjemne, czuć różnicę między poszczególnymi gnatami, no i ilość siadających strzałów w głowę potrafi wywołać miłą ekscytację. Trzeba się cały czas kryć za osłonami, ale jednocześnie maszerować do przodu by program wszedł w kolejną sekwencję. Jednak to właściwie tyle, co oferuje Medal of Honor: Warfighter. Cała reszta była już w innych grach i, w dodatku, zrobiona lepiej. Nawet poprzednia odsłona miała to coś, czego brakuje obecnej. Tej grze brak po prostu jaj i jest nudna. Nic by mnie nie zmusiło do przejścia kampanii po raz drugi.
Pamiętam jak po becie nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Taka brzydka gra na Frostbite 2, który może kapelusza nie zrywa na konsolach, ale Battlefield 3 wyglądał ładnie? Na szczęście testy były jednak przygotowane na jakiejś starej wersji, bo finalny produkt prezentuje się pod tym względem o wiele lepiej. Zwłaszcza w kampanii, bo w multi jednak widać spore niedostatki. Nie jest to szczyt możliwości PlayStation 3, ale spokojnie i bez wymiotowania na telewizor da się na to patrzeć. Rażą schematyczne pustynne plenery, jakieś zniszczone miasteczka, ale już takie pogrążone w wodzie plansze czy miasto, po którym gnamy samochodem, wyglądają bardzo przyjemnie. Zniszczalność otoczenia jest znikoma, jedynie deseczki kruszą się pod gradem kul wypluwanych z karabinu, a czasem można trafić w wybuchowy pojemnik. Cała reszta wali się tylko wtedy, gdy autorzy przygotowali odpowiedni skrypt. Krótko pisząc, poprawna, acz nie powalająca grafika.
Udźwiękowienie wypada nieco lepiej. Polska wersja okazała się być dobrym ruchem. Żargon wojskowy - jest. Przekleństwa - są. Sensownie dobrane głosy - są. Chłopaki czasami powymieniają ze sobą kilka zabawnych uwag, jak np. tekst o wyprawie do burdelu. Ogólnie rzecz biorąc, słucha się tego przyjemnie, zwłaszcza, że odgłosy wojny odwzorowano znakomicie. Świdrujące uczucie, gdy kula przelatuje koło ucha, nadlatujący helikopter, którego dźwięk zawsze sprawia, że lecę szybko pogłośnić głośniki, mocne natężenie basów podczas wybuchów. To wszystko znajdziecie w Medal of Honor: Warfighter.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler