Powyższe elementy sprawiają, że gameplay jest strasznie niecodzienny. Niby sterowanie postacią jest w zasadzie takie samo, jak w innych produkcjach, ale w tym przypadku stanowi w zasadzie dodatek. Wcielamy się w kogoś, nie wiem nawet czy to człowiek, obcy czy duch, to bezimienny bohater, który po prostu jest. Pierwsze kroki kierujemy na pobliskie wzgórze, z którego dostrzegamy cel naszej przygody – górę w oddali, która emanuje ciepłym światłem. Nikt nam nie mówi, że to właśnie tam mamy podążać, ale to się wie, już po pierwszym spojrzeniu coś kotłuje się w palcach, które nieśmiało wychylają gałkę do przodu. „Anonim” nie potrafi walczyć, zyskuje tylko szal, który kontroluje latające w niektórych miejscach karteczki. Dzięki nim można wyżej skoczyć czy przez chwilę lecieć. Zazwyczaj takie „ulotki” są, nie wiedzieć czemu, pozamykane, wystarczy podejść w pobliże takiego więzienia, przytrzymać kółko i wypuścić z siebie energię, która zapisze wystający pergamin i uwolni naszych małych pomocników. Kilka razy przyjdzie nam szybować po dłuższym i większym materiale, czasem trzeba będzie się wspiąć, a w zasadzie to tylko przytrzymać X, by program zrobił to za nas. Na naszej drodze spotkamy również inne (nie)żywe istoty, czy to latające, przyjaźnie nastawione stwory, z którymi z wielką prędkością „przelecimy” niemal przez cały level czy swego rodzaju meduzy. Wrogów nie ma, jest tylko jeden rodzaj krążącego w powietrzu giganta i tylko on pragnie nam przeszkodzić, a może tylko broni swojego terytorium? Nie wiem, to nie jest prosta i jednoznaczna produkcja, ale warto odnotować fakt, że nie można zginąć, przynajmniej mnie się nie udało, pomimo że zostałem kilka razy dość dobrze poturbowany, przez co straciłem trochę ze swojego szala. Jest to o tyle ważne, że jego długość ma wpływ na to, jak daleko możemy polecieć czy skoczyć, ale w gruncie rzeczy, nawet mając zaledwie kawałek tego ciuszka, bez problemu da się ukończyć naszą wędrówkę. Brzmi nudno i niezbyt ciekawie? Takie jest w rzeczywistości, ale ani przez chwilę nie miałem ochoty wyłączyć z tego powodu konsoli, ba, nie wyobrażam sobie, by można to było jakoś lepiej zrealizować. Taka prosta i bardzo pozytywna monotonia. W tym przypadku, to nie rozgrywka jest sednem sprawy, tylko cel podróży i to, co w międzyczasie przeżyjemy. Taki paradoks, gra, która nie jest grą, jednocześnie nią będąc.
Do zabawy w każdej chwili może dołączyć inny podróżnik. Jakież było moje zdziwienie, gdy na ekranie pojawiła się kolejna postać, taka sama, tylko z dłuższym szalem. Na początku myślałem, że tak ma być, że to gość sterowany przez konsolę, dopiero napisy końcowe, po których ukazała się ksywka jegomościa, uświadomiły mi, że to swego rodzaju multiplayer. Nie ma on większego wpływu na to, co dzieje się na ekranie, ale ta tajemnicza podróż we dwójkę jest jakaś inna, łatwiej podążać z kompanem w nieznane, niż samemu brnąć donikąd.
Niektórzy powiedzą, że jest to sztuka dla sztuki, pokazówka i coś w tym rzeczywiście jest. Jednak tak wyjątkowego programu można szukać ze świeczką, a drugie tak niebanalne studio nie istnieje. Każdy na swój sposób zatopi się w Journey, każdy wyda swój własny osąd, ja jestem mocno zmieszany, bo z jednej strony nie da się tego porównać do niczego innego, jest to tak inny produkt, że nawet nie wiem czy jest sens go oceniać, no ale skoro muszę, to wystawiam najwyższą możliwą notę. Zaznaczam jednak, że nie można umieszczać tej „gry” w tej samej kategorii, co powszechnie znane i kochane klasyki. To coś zupełnie innego, tak jakby był to jakiś odrębny, niezwiązany z niczym, gatunek. Sztuka przez wielkie „S”, majstersztyk.
Genialna |
Grafika: Baśniowa, sugestywna, ze świetną animacją, po prostu przepiękna! |
Genialny |
Dźwięk: Dawno nie słyszałem tak genialnej ścieżki dźwiękowej. W sumie to nie mogę sobie przypomnieć, by kiedykolwiek coś było tak idealnie zgrane z gameplay'em, a jednocześnie nadawało się do puszczenia na odtwarzaczu MP3. Coś pięknego. |
Genialna |
Grywalność: Gry jako takiej nie ma tu za wiele, zwłaszcza, że rozgrywka stanowi tylko dodatek. Liczą się głównie emocje i niepohamowana ciekawość. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Nie wiem kto mógł wpaść na pomysł, by stworzyć grę, która w zasadzie nią nie jest, ale wyszło znakomicie! |
Genialna |
Interakcja i fizyka: Odpalając Journey, miałem w pamięci Flower, poprzednią produkcję studia, która choć fajna i refleksyjna, nie może się nawet kłaniać nowej przygodzie. Ten tytuł pochłania całkowicie. Zalecam granie w samotności, gdy już zajdzie słońce. |
Słowo na koniec: Niesamowita, niezwykła, niebanalna, baśniowa i refleksyjna produkcja, ale pamiętajcie, że to gra, nie w takim sensie do jakiego przyzwyczaiło nas to słowo. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler