zvarownik @ 19.10.2011, 19:10
Kamil "zvarownik" Zwijacz
Kurza twarz! Dokładnie czegoś takiego mi brakowało. Wesoła gra platformowa z niezłą dawką humoru, masą akcji, delikatnym kombinowaniem, fajną muzyką i bohaterem kozakiem, który nie boi się niczego, a kolejnych wrogów mieli jak kozy z nosa.
Kurza twarz! Dokładnie czegoś takiego mi brakowało. Wesoła gra platformowa z niezłą dawką humoru, masą akcji, delikatnym kombinowaniem, fajną muzyką i bohaterem kozakiem, który nie boi się niczego, a kolejnych wrogów mieli jak kozy z nosa. Takie właśnie jest Rocketbirds: Hardboiled Chicken i pomimo że gra nie ustrzegła się kilku błędów, to PlayStation Network zyskało mocnego, cyfrowego ekskluzywa.
Fabuła nie jest spełnieniem marzeń gracza czekającego na konkretne zaskoczenie i nowatorskie podejście do sprawy, ale daje pretekst do pokonywania kolejnych poziomów. Wchodzimy w skórę Hardboileda, kurczaka, który kiedyś był tym złym, zmanipulowanym, stworzonym na potrzeby wojska wojownikiem, ale pod wpływem pewnego impulsu jego życie się zmieniło i postanowił obrócić się przeciwko dawnemu panu. Tym z kolei jest Putzki, który pod sobą ma całą armię pingwinów. Naszym zadaniem jest rzecz jasna uratować świat i takie tam. Historia przedstawiona jest w formie scenek przerywnikowych, na których poznajemy dawne losy naszego podopiecznego, a bieżące wydarzenia komentowane są zazwyczaj z poziomu gry w postaci komiksowych chmurek. Naprawdę nie jest to nic szczególnego, dodatkowo, zakończenie zamyka jeden rozdział i otwiera drogę do kolejnego, który mam nadzieję powstanie, choć strasznie nie lubię takich rozwiązań. Odpowiadamy na 20 pytań, a na koniec zadajemy ich 50 i papa. Jednak nic to, najważniejsze, że mamy jasno określony cel działania.
Tytuł bazuje na kilku elementach. Po pierwsze mamy strzelanie. Na naszej drodze znajdziemy standardowe uzbrojenie: pistolety, karabiny, strzelby czy wyrzutnie rakiet. Jako że gra rozgrywa się w dwóch wymiarach, to nie mamy co marzyć o zbytnim kombinowaniu, flankowaniu i taktykach, ale nie o to tutaj chodzi. Liczy się eksploracja i szybkie eliminowanie kolejnych pingwinów, którzy również dzielą się na kilka typów. Jest szeregowe mięso armatnie, są silniejsze jednostki uzbrojone w karabiny i shotguny, ale także grubasy z tarczami, których można pokonać tylko zachodząc ich od tyłu (co w tym przypadku oznacza przeturlanie się w prawą bądź lewą stronę). Pod koniec jest walka z bossem, która wyszła twórcom bardzo fajnie i szkoda, że nie pokuszono się o większą ilość takich starć. Ogólnie rzecz biorąc, kolejne pociski wylatujące z lufy dają dużą dozę satysfakcji i razem z resztą gameplayu stanowią spójną całość.
Walka przerywana jest akcjami platformowo-logicznymi. By dostać się na drugi koniec jednego z piętnastu leveli, często i gęsto należy delikatnie ruszyć mózgownicą. Nie są to skomplikowane zagadki, ale musimy np. tak operować windami i skrzyniami, by finalnie dostarczyć trzy pudła piętro wyżej. W innym przypadku przejmujemy władzę nad żołnierzem wroga (przy pomocy specjalnych robaczków robiących wodę z ptasiego móżdżku), dreptamy do jakiegoś miejsca i otwieramy drzwi, itd., itp..
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler