Wydany w marcu 2005 roku na GameCube'a Resident Evil 4 był tytułem w tamtym czasie powalającym na kolana, nie tylko za sprawą genialnej oprawy wizualnej, ale także odświeżonej, zupełnie odmiennej od poprzedników, rozgrywki. Po pewnym czasie gra doczekała się konwersji na PlayStation 2, PC i Wii, a w tym roku, idąc śladami trendu odświeżania klasyków, Capcom zapowiedziało reedycję czwórki, dedykowaną PlayStation 3 i X360. I tak oto na platformach cyfrowej dystrybucji wylądowało odnowione Resident Evil 4, ze wsparciem wysokiej rozdzielczości (standard HD) i systemem trofeów/osiągnięć. Produkt stanowi wierną kopię oryginału sprzed sześciu lat i niewątpliwie warto po niego sięgnąć, pomimo że ma już trochę wiosenek na karku. Dla osób, które nie miały jeszcze do czynienia z dziełem Japończyków, jest to idealna okazja, by nadrobić zaległości. A warto, naprawdę!
Resiednt Evil 4 jest grą akcji z perspektywy trzeciej osoby, z kamerą ulokowaną na prawym ramieniu bohatera. Z pozoru więc to prosta strzelanina, ale jak znane powiedzenie głosi: nie ocenia się książki po okładce. I w tym przypadku dokładnie tak jest. Gra jest bowiem naszprycowana sekretami, specyficznym klimatem, wybijającą się ku górze grywalnością oraz trudną do opisania słowami magią, przetrzymującą przy telewizorze.
Owszem, projekt przez tyle lat zdążył się zestarzeć, ale to taki staruszek wywijający silnie swoją laską na wszystkie strony. Akcja rozgrywa się sześć lat po wydarzeniach ukazanych w Resident Evil 3, głównym bohaterem jest Leon S. Kennedy, a jego zadanie to przemierzenie hiszpańskiej wioski w poszukiwaniu zaginionej córki prezydenta Stanów Zjednoczonych. Historia nie jest oczywiście tak prosta, jak to z pozoru wygląda. Wątek fabularny jest pełen tajemnic, zwrotów i opowieści pobocznych, potrafi pochłonąć na wiele godzin i trzyma w napięciu do samego końca. Tym bardziej, że to, obok Resident Evil: Code Veronica najdłuższa część w historii marki. Jej przejście może zająć nawet 20h za pierwszym razem, a do tego trzeba doliczyć dodatkowy tryb Separate Ways, wystarczający na kolejne 5 godzin (ukazuje on losy Ady Wong, w czasie równoległym do poczynań Leona); oraz The Mercenaries. Krótko mówiąc, Resident Evil 4 HD oferuje naprawdę sporą porcję zabawy i nie zaliczycie go jednego wieczoru.
Na temat poszczególnych elementów rozgrywki nie będę się wyjątkowo długo rozpisywał, w czeluściach portalu jest bowiem dokładna recenzja edycji dedykowanej PlayStation 2. Dowiecie się z niej wszystkiego, co musicie wiedzieć na temat przebiegu zabawy. Ja natomiast przejdę teraz do meritum niniejszego tekstu, czyli odpowiedzi na pytanie jak prezentuje się oprawa graficzna na PlayStation 3, po przeskoku do rozdzielczości w standardzie HD? Szczerze mówiąc, trochę się zawiodłem, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że tytuł jest już w podeszłym wieku i cudów nie należy się spodziewać. Z jednej strony rozdzielczość zrobiła swoje - wszystko jest wyraźnie ostrzejsze, a do tego mamy wygładzone krawędzie obiektów. Jednak jak na dłoni widać, iż wizualia to poprzednia generacja i nie da się z tym fantem nic zrobić. Tekstury straszą swoją jakością, tak samo jak pustki wewnątrz budynków. Jedynie otwarte lokacje bronią się dość ładnymi widokami i ciekawą architekturą. Szkoda, że Capcom pożałowało poprawy tekstur, systemu oświetlenia czy modeli postaci. Nadało by to grze blasku i uroku. Na plus wypada warstwa artystyczna. Design lokacji to klasa sama w sobie - nawiedzona wioska, przeklęte zamczysko, jezioro, jaskinie czy laboratorium - te miejsca na długo zapadają w pamięć. Wszystko utrzymane jest w ponurej i zimnej stylistyce, okraszonej dawką horroru. Solidną rękę widać chociażby po cmentarzu czy początkowej osadzie wieśniaków. Zapewniam Was, iż spacerowanie w takich miejscach, w środku nocy, w trakcie zagłuszającego dźwięki deszczu, obok popaprańców z widłami i pochodniami w rękach, doprowadzi do przyspieszenia akcji serca. Odpowiedniego charakteru nadaje przy tym idealnie dobrana muzyka, pompująca adrenalinę do żył - nic w tej kwestii się nie zmieniło. Tak samo odgłosy stworów dalej brzmią przerażająco, budząc strach. Jak na swoje czasy, Resient Evil 4 zabijał przywiązaniem do detali i dopracowaniem poszczególnych elementów. Był to szczyt poprzedniej generacji konsol (a szczególnie PlayStation 2) - niebywałe osiągnięcie, dlatego warto jeszcze raz usiąść przed telewizorem i delektować się rzemiosłem deweloperów z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Resident Evil 4 HD zawiera również system trofeów, co powinno przyciągnąć wielu trophy hunterów. Niestety, nie mają oni za bardzo czego tu szukać, bo osiągnięć jest zaledwie kilka, z czego większość to "samowpadajki", uzyskiwane za pokonywanie bossów. Największym wyzwaniem jest zdobycie trofeum za przejście gry na najwyższym stopniu trudności, ale dla weteranów serii to żaden problem. Brakuje też platyny, a szkoda - łatwo by wpadła.
Podsumowując, remake klasycznego RE4 nie jest może dokładnie tym, czego oczekiwałem, ale mimo to, jest propozycją z którą warto się zapoznać, szczególnie jeśli nie mieliście do tej pory przejemności zagrać w żaden z pierwowzorów. Takie produkcje nie trafiają się często, tym bardziej więc nie można sobie odpuścić. Będzie to doznanie, którego długo nie zapomnicie.
Świetna |
Grafika: Wyższa rozdzielczość poprawiła trochę grafikę, ale widać, że to poprzednia generacja. |
Genialny |
Dźwięk: Dźwięk został dopasowany idealnie. Poszczególne utwory muzyczne spełniły swoje zadanie, budząc specyficzną atmosferę. |
Genialna |
Grywalność: Gra wciąga jak diabli na kilkanaście godzin. Łatwo nie odłożycie pada na półkę. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Odświeżenie tak znanej i wysoko ocenianej produkcji to strzał w dziesiątkę. Idealna okazja, by nadrobić zaległości. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Silnik napędzający grę to staruszek, dlatego w interakcji nie ma cudów. |
Słowo na koniec: Resident Evil 4 HD w wersji na PlayStation 3 otrzymało drugie życie. Pozycja trzyma naprawdę wysoki poziom, ale należy pamiętać, że to gra sprzed kilku lat. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler