
W ostatnim czasie gatunek survival horrorów nie jest zbyt chętnie eksploatowany przez producentów gier. Rynek został zdominowany przez kilka marek, a ewentualne nowe projekty mają sporo problemów by przebić się przez konkurencję. Wyjątkiem w tej kwestii okazało się wydane niedawno Amnezja: Mroczny Obłęd – szpila pokazała się znikąd i natychmiast zawojowała serca i umysły graczy pragnących mocnych wrażeń i pełnych emocji nocnych sesji przy ekranie telewizora, tudzież monitora. Mimo że produkcja okazała się nadzwyczajna, stanowiła odmienną gałąź gatunku. Kręciła się głównie wokół rozwiązywania zagadek i unikania ścigających nas bestii. Protagonista był tak po prawdzie mięczakiem, który na znak najmniejszego nawet zagrożenia szukał miejsca do przyczajki i tam czekał aż oponent zniknie z horyzontu. Koncept działał, ale co z osobami, które lubią odrobinę akcji? Był niby Resident Evil 5 ze swoim ułomnym, archaicznym sterowaniem. Był też Silent Hill Homecoming, w którym fabuła okazała się nieco zbyt zakręcona dla przeciętnego śmiertelnika. A co z Alan Wake? Klimat – był. Mroczny las – był. Złe moce – były. Ale i tak czegoś brakowało. Pustkę stara się wypełnić studio Visceral Games, przynosząc do stołu Dead Space 2 – kontynuację jednego z najlepszych horrorów ostatnich lat. Isaac Clarke powraca by znowu stanąć do walki z Nekromorfami. Gra jest większa, szybsza, ale czy lepsza?
Dead Space 2 to dalsza część przygód wspomnianego powyżej protagonisty. Facet uciekł w „jedynce” ze statku kosmicznego zwanego USG Ishimura, tylko po to, by pewnego niekoniecznie pięknego dnia obudzić się w czymś, co, bez dwóch zdań, wygląda jak zakład psychiatryczny. Dlaczego się tam znalazł? Kto cały czas próbuje się z nim komunikować i czemu wszyscy w okolicy są albo martwi, albo w postaci wymiętoszonych zwłok starają się go zabić? Właśnie na te wszystkie pytania znajdziemy odpowiedź przemierzając Sprawl – dawną kolonię górniczą, z którą nagle ucina się jakikolwiek zewnętrzny kontakt. Jakby tego było mało, Marker, który uległ zniszczeniu w pierwowzorze jakimś cudem nadal produkuje Nekromorfy. A może to nie jego sprawka? Cóż, nie zamierzam zdradzać nic więcej. Wystarczy, że napiszę, iż fabuła, choć nieco przewidywalna i infantylna oferuje kilka ciekawych zwrotów akcji. Trzyma w napięciu w zasadzie do samego końca, ale nie tylko ze względu na główny wątek, lecz również z powodu tego, co dzieje się z głową bohatera. Jak już zacząłem grać, nie mogłem przestać. Musiałem na własnej skórze doświadczyć finału tej jakże pokręconej opowieści i myślę, że wszyscy fani gatunku będą mieć podobnie. Jest naprawdę w porządku.
Jak nie trudno się domyślić, Isaac wędruje przez większą część rozgrywki w pojedynkę. Okazyjnie na kogoś natrafi, są to jednak spotkania chwilowe i w żaden sposób nie łagodzą one klimatu zaszczucia i bezustannego strachu. Pewną dozę spokoju zapewnia natomiast uzbrojenie, jakim dysponujemy. Na pierwszy plan wysuwa się garść genialnie przygotowanych kombinezonów. Zaczynamy ze standardowym ubraniem inżyniera, by następnie zdobyć jeszcze trzy inne. Tutaj mały zawód – w pierwszej części „pancerzy” mieliśmy sześć. Dlaczego tym razem o dwa mniej? Wydaje mi się, że producent już niedługo uraczy nas jakimś DLC, w którego skład wejdą nowe wdzianka. Jeśli cena nie będzie wygórowana, pewnie się skuszę. W obecnych zestawach Clarke wygląda zacnie, ale chętnie zobaczyłbym np. coś na wzór Scorpion Suit z „jedynki”.

Prócz „pancerza” wleczemy ze sobą niemały inwentarz. W jego skład wchodzą m.in. apteczki, naboje, schematy pozwalające kupować nowe przedmioty w sklepikach, a nawet płytki elektroniczne, które po opchnięciu zapewniają niezły przypływ gotówki. Nic nie jest jednak tak istotne, jak broń. Pośród dzierżonego arsenału znajdujemy wiele giwer z pierwszej części gry. Są to zmodyfikowane narzędzia inżynierskie, wyspecjalizowane w rozczłonkowywaniu Nekromorfów. Mamy zatem Piłę Plazmową, Pistolet Linowy, Miotacz Ognia czy Rozpruwacz, będący utrzymywaną kinetycznie piłą tarczową. Wszystkie spluwy sprawują się świetnie, a dzięki temu, że jednocześnie możemy trzymać tylko cztery z nich, musimy wybierać te, z których strzela się najlepiej. Warto też pamiętać, iż nie każda broń nadaje się do każdego typu oponenta. Twardszych bydlaków można dość łatwo eliminować Piłą Plazmową, niemniej jednak, wątłych lub szybkich Nekromorfów pokroju Lurkera załatwimy znacznie skuteczniej, gdy do rąk chwycimy karabinek lub wspomnianego Rozpruwacza.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler