Mimo że Red Dead Redemption już od swojej premiery pozwalał na sieciowe potyczki w grupie, dopiero teraz firma Rockstar pokusiła się o wypuszczenie rozszerzenia zatytułowanego Outlaws to the End, które wzbogaca grę o tryb kooperacji.
6 PRAC JOHNA MARSTONA
DLC oferuje sześć co-opowych misji, rozgrywanych w realiach znanych posiadaczom podstawki oraz szereg nowych trofeów zaimplementowanych specjalnie dla fanów kolekcjonowania wirtualnych pucharów. Dodatek dostarcza miłośnikom zwiedzania dziewiczych terenów zachodnich Stanów Zjednoczonych mnóstwa, niczym nie skrępowanej zabawy poprzez różnorodność dostępnych tam zadań. "The Escape" to klasyczny westernowy motyw przewijający się w większości filmów oraz książek traktujących o Dzikim Zachodzie, gdzie naszym zadaniem jest porwanie dyliżansu i dowiezienie go na określone miejsce. W "Kidnapped Girl" najpierw uratujemy z opresji biedną farmerkę, a potem odwieziemy ją, pod eskortą, do pewnego punktu. W "Ammunition" zrobimy zadymę, zdejmując "Meksykańców" operujących ciężkimi działami, a w "Walton's Gold" wpadniemy do kopalni złota, żeby obłowić się w drogocenny kruszec. Z kolei "The River", to jedna z najdłuższych misji (trwa ok. 20 minut). Podczas przejażdżki tratwą dojdzie do kilku efektownych strzelanin w malowniczych zakątkach USA. Na sam koniec – w misji "The Herd" - wcielimy się w zaganiacza krów (!). Będziemy musieli uporać się z dwudziestoma krasulami jak i z przeciwnikami, którzy wszystkimi dostępnymi sposobami będą starali się uprzykrzyć nam życie, a w konsekwencji przeszkodzić w wypełnieniu zadania.
Wszystkie misje zaliczyć możemy w ok. 10 minut (pomijając najdłuższą "The River"), co łącznie daje nam ok. 90 minut zabawy. Jak na darmowe DLC, wynik naprawdę przyzwoity.
PODSTAWA TO WSPÓŁPRACA
Fani Red Dead Redemption zauważą, że zlecenia rozgrywane w kooperacji oparte są na zadaniach z kampanii i zazwyczaj przebiegają w takich samych lokacjach, tylko z nieco różnymi celami. Nic nie zmieniło się także w kwestii różnorodności przeciwników oraz dostępności nowych broni – nadal napataczają się Ci sami oponenci, a w dłoniach dzierżymy identyczne środki perswazji. Zdaje się, że twórcy poszli troszkę na łatwiznę, gdyż DLC, jako integralna całość, nie zostało zbyt logicznie umotywowane w kwestii fabularnej.
Warto dodać, że do każdego z zadań możemy podejść w 4-osobowej drużynie, w której każda z postaci dysponuje całkiem odmiennym zestawem broni. Wskazane jest grać w sprawdzonym teamie, bo współpraca będzie nieodzowna. Nikt przecież nie chce czwórki snajperów w ekipie. Zadania zostały równomiernie zbalansowane pod względem przydatności każdej z klas. Toteż nieodzowny jest spec od materiałów wybuchowych czy ktoś, kto dysponował będzie ciężką strzelbą. Należy grać drużynowo i trzymać się bardzo blisko siebie, bo po zgarnięciu kulki eliminującej z gry uleczyć nas może wyłącznie partner.
PRAWIE JAK W LOTTO
Po ukończeniu wszystkich misji odblokowujemy je w wersji dla zaawansowanych – z wyższym poziomem trudności. Bardzo ciekawy zabieg ze strony twórców, bowiem mamy motywację do dalszej zabawy. Nikt jednak nie powiedział, że będzie łatwo. Brak wspomagania celowania oraz wyższa tężyzna fizyczna osiłków, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć, znacznie umniejszają przyjemność z posyłania kolejnych przeciwników na "drugi" świat. Dziwić może też fakt, iż nie mamy możliwości wyboru misji - losuje się sama i jedyną szansą na zmianę zadania jest zgodne odrzucenie jej przez graczy znajdujących się aktualnie na serwerze. Dość niezrozumiałe dla mnie zagranie ze strony Rockstar, zwłaszcza, że potrafi zirytować tych mniej cierpliwych fanów RDR.
JAK ZA DARMO, TO BRAĆ
DLC zaliczyłem w niespełna półtorej godzinki, a później o nim zapomniałem, bo przecież są na rynku inne produkcje, które dają mi większą radość z zadymy w sieci. Jeśli jednak nie są Ci straszne "zwisy" ekranu ładowania, znikające konie lub gracze, czy inne, pomniejsze bugi, możesz wspólnie z kumplami, na wirtualnym Dzikim Zachodzie wybornie się bawić. I to za darmo!
Genialna |
Grafika: Pomimo drobnych błędów, graficznie Outlaws to the End prezentuje się świetnie. Krajobrazy zapierają dech w piersiach, animacja jest przepiękna. Do tego dochodzą zmienne pory dnia oraz różne lokalizacje. |
Genialny |
Dźwięk: Dźwiękowo jest doskonale. Nastrój muzyki zmienia się zależnie od sytuacji, jeśli, zaś, chodzi o odgłosy strzałów, to do tej pory zostały mi w głowie. Dialogi to klasa sama w sobie. |
Świetna |
Grywalność: Dodatek oferuje mnóstwo zabawy w trybie kooperacji. Nie pozostaje Wam nic innego, jak skompletować drużynę i wyruszyć wspólnie na Dziki Zachód. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Pomysł wprowadzenia DLC, który wzbogaca grę o tryb kooperacji jest świetny. Zwłaszcza, że dodatkowa zawartość oferuje 6 różnorodnych misji dla maksymalnie 4 graczy, a przy tym, jest całkowicie darmowa. |
Genialna |
Interakcja i fizyka: Tak jak miało to miejsce w RDR, w Outlaws to the End interakcja stoi na bardzo wysokim poziomie. Możemy wykorzystać wiele elementów otoczenia, a każda nasza czynność ma wpływ na środowisko gry. |
Słowo na koniec: Rockstar dostarcza bardzo dobre DLC. Trudno wytknąć jakieś rażące wpadki, ale drobne błędy, niemniej, są. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób świetności Outlaws to the End. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler