Po roku przerwy, Championship Manager, czyli najbardziej zasłużona marka na rynku piłkarskich managerów, odżywa i będzie próbowała stanąć w szranki z tytułami (Football Manager, Fifa Manager), które od kilku dobrych lat rozwijają się i coraz bardziej uciekają temu najstarszemu. Eidos podjął w zeszłym roku drastyczną decyzję o zaprzestaniu prac nad wersją 2009, zamiast tego zwarto szeregi i mozolnie dłubano w kodzie gry tak, by tegoroczna edycja stała wreszcie na wysokim poziomie. Na wstępie trzeba przyznać, że ruch ten był udany i mamy do czynienia z całkiem niezłą odsłoną legendy, tyle, że konkurencja nigdy nie śpi, a popularny Ceem ma duże zaległości. Pierwszą nowością, która rzuca się w oczy jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywki, jest CM SEASON LIVE.
Opcja ta pozwala przejąć kontrolę nad klubem w trakcie sezonu, z wykorzystaniem najbardziej aktualnych baz danych dotyczących formy, transferów oraz kontuzji. Producent w trakcie rzeczywistego sezonu 2009/2010 będzie przez pół roku udostępniać comiesięczne aktualizacje, które wprowadzą zmiany do dziesięciu najlepszych lig w Europie. Jest to faktycznie ciekawa opcja oraz wyzwanie w przypadku, gdy gracz zdecyduje się podjąć próby uratowania przed spadkiem drużyny, która będzie w strefie degradacji np. w styczniu 2010. W polskiej wersji pudełkowej CM SEASON LIVE jest od razu dostępny i wliczony w koszt gry. Z kolei w wersjach dystrybuowanych cyfrowo, opcja ta zaliczana jest do coraz popularniejszych mikropłatności.
Panowie z Beautiful Game Studios zaprojektowali zupełnie nowy silnik, który miał bić na głowę ten znany z zeszłorocznej części Football Manager. Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to piłkarze, stadion i otoczenie wokół wyglądają lepiej. Z drugiej strony, animacje powodują, że w każdym meczu kilkakrotnie łapałem się za głowę ze strachu, że mój zawodnik przekręcił sobie kręgosłup bo strzelał tyłem albo zerwał rzepkę w kolanie, gdyż „łaciata” po kopnięciu zamiast do przodu, leciała jakoś dziwnie w bok. Nie mówiąc już o dzikich susach, gdy piłka jest ewidentnie za daleko, ale program oblicza, że kopacz ma do niej dojść.
Jeżeli do tego dodać bramkarzy, którzy są notorycznie lobowani, to powstaje nam całościowy obraz fatalnej animacji, której daleko do FM’a, a jeszcze dalej do Fifa Manager (i to nawet sprzed 3-4 lat). W mojej subiektywnej ocenie, piłka jest za duża w porównaniu do kopaczy, co też wygląda śmiesznie i zupełnie nienaturalnie. W trakcie dwóch rozegranych przeze mnie sezonów, 80 % wszystkich bramek padło w przeciągu pierwszych dziesięciu minut meczu oraz po 70 min. Widocznie taki ze mnie wyborny taktyk, że umiem regulować częstotliwość strzelania bramek. Kolejną nowością jest kreator rozegrania stałych fragmentów gry, które można dowolnie projektować, następnie sprawdzać ich skuteczność na boisku treningowym, by po ostatecznym szlifie, wykorzystać w meczu jako swoją niepowtarzalną tajną broń. Z pewnością pomysł jest przedni, jednak znowu mamy do czynienia z kilkoma „ale”. Po pierwsze, można ustawić takie rozegranie rzutu rożnego, że obrońca wychodzi z kontrą, przebiega samotnie całe boisko i w 7 na 10 przypadków zdobywa bramkę. Wykorzystywanie takich błędów kreatora odbiera całą satysfakcję i radość ogrywania wyżej notowanego rywala. Inną bolączką jest częstotliwość zdobywania zupełnie ekwilibrystycznych bramek, przy jednoczesnym marnowaniu realnych, dużo bardziej prawdopodobnych sytuacji.
Kolejnym elementem, który został utworzony od początku w Championship Manager 2010, jest zupełnie nowy edytor sesji treningowych, który pozwala kontrolować zawodników w trakcie ćwiczeń i meczów testowych. Oczywiście również i w tym elemencie nie obędzie się bez krytyki. W grze faworyzowany jest przede wszystkim jeden element - szybkość. Dynamiczny zawodnik nie musi umieć dryblować, ani podawać, wszak jest na tyle szybki że pędzi obok ogłupiałych rywali, często od własnego pola karnego, aż do „szesnastki” przeciwnika. Po takim rajdzie najczęściej jeszcze przelobuje mało rozwiniętego bramkarza (i nie ważne czy to Przemysław Tytoń czy Gianluigi Buffon). Trzeba przyznać, że gra początkowo nieźle maskuje wszelkie niedoróbki, ale działa to tylko w fazie poznawczej, gdyż rozpoczynając drugi sezon, znałem już wszystkie uchybienia i błędy, które odbierają radość z rozgrywki. Elementem do którego nie mam bezpośrednich zarzutów jest sieć skautów. Po wejściu do opcji skautingu, przed oczyma ukaże się duża mapa, podzielona na regiony i państwa. Następnie, można wybrać dowolny sektor i zbudować w nim akademię talentów, bądź też wysłać skautów i określić im budżet jaki mają przeznaczyć na poszukiwania (istnieje pięć poziomów intensywności skautingu). Szkoda tylko, że ciekawie rozwiązane poszukiwania nie przekładają się na jakość rozgrywki, gdyż nie ma problemu, żeby nawet do średniej drużyny sprowadzać piłkarskich tuzów. Całą radość z mozolnych poszukiwań nieoszlifowanych brylantów utraciłem po otworzeniu instrukcji, gdzie zostało wypisanych pięciu piłkarzy, których twórcy uważają za „ukryte skarby” i tak czy siak, w świecie gry stają się oni największymi gwiazdami, co nie jako zmusza gracza do możliwie najszybszego ich nabycia. Po prostu nie fajnie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler