Średnia temperatura powietrza nie spadająca poniżej 25 stopni, oryginalne, ręcznie robione cygara, zagryzane w międzyczasie soczystym ananasem i władza – absolutna władza. Czy jest ktokolwiek, kto pogardziłby takimi warunkami? Moje marzenia o ciepłej posadce na tropikalnej wyspie wzmogły się dość znacznie. Wszystko dzięki Tropico 3, najświeższej produkcji studia Haemimont Games, z którą przez ostatnie kilka dni przyszło mi obcować.
Najnowsza część, choć tworzona przez inne studio, znakomicie oddaje cześć oryginałowi. Podczas grania wróciły wspomnienia i uczucia, jakie towarzyszyły mi kiedyś podczas poznawania Tropico – odmiennej jak na tamte czasy gry. Piaszczyste plaże, tropikalne lasy, a wśród nich wymagający osadnicy z tysiącem problemów – esencja tego specyficznego civ-buildera została zachowana.
Nie znaczy to jednak, że Tropico 3 jest prostą kalką swojego poprzednika. Wręcz przeciwnie, do gameplay’u wkradło się tyle innowacji, iż zadowolą one nawet najbardziej wybrednego fanatyka gatunku. Trzeba przyznać, iż wszelkie nowości wyszły grze na dobre, a droga prowadząca do ideału znacznie się skróciła. Mówcie co chcecie, ale w tego typu strategiach intuicyjność obsługi jest rzeczą najważniejszą, umilającą rozgrywkę i oszczędzającą tony frustracji.
Już na samym wstępie raczeni jesteśmy klimatycznym menu, wprawiającym nas w dobry nastrój. Twórcy przygotowali krótkie wstawki, na których obejrzeć możemy przeróżne wydarzenia – głównie z życia prawdziwego El Presidente. Uroczyste defilady, przemówienia, manifestacje i strajki, czy u licha, wybuch bomby atomowej! – cóż może nas bardziej wkręcić w klimat już na samym początku? Po zdecydowaniu się na jeden z trybów gry (kampania bądź wolna rozgrywka), przyjdzie nam wybrać własnego dyktatora. Trzeba przyznać, iż w tym aspekcie programiści z Haemimont Games odrobili pracę domową w stu procentach. Do wyboru mamy takie osobistości jak Fidel Castro, Che Guevara czy chociażby Augusto Pinochet. Na tym oczywiście lista się nie zamyka, dla nas jednak ważne jest to, iż każdy z nich opisany został szeregiem zalet i wad, w znaczny sposób wpływających na dalszą grę. Cechy te przykładowo warunkują szacunek, jakim darzą nas odpowiednie frakcje. Zmianie ulegają także startowe stosunki z wielkimi mocarstwami: USA i ZSRR. Obrazując - dyktator uzależniony od alkoholu będzie pozyskiwał większe korzyści z eksportu trunków wszelakich, a Mateczka Rosja spojrzy na niego przychylniejszym wzrokiem. Hazardzista natomiast każdego roku zatraci część państwowego budżetu, spędzając czas w kasynie. Nic nie stoi również na przeszkodzie, aby stworzyć własnego awatara – bo tak zwana jest nasza postać. Wtedy to określimy jego wygląd, cechy szczególne oraz wyżej wspomniane zalety i wady. Opcja ta jest szczególnie atrakcyjna, gdyż pomiędzy konkretnymi misjami możemy dowolnie modyfikować charakter władającego, co jest korzystne ponieważ dostosowanie umiejętności pod warunki panujące na wyspie w znaczny sposób ułatwi nam wypełnienie zadania.
Gdy postać jest gotowa, lądujemy na dziewiczej wyspie, witającej nas przepięknymi widokami. Kilka skromnych chatek postawionych na krzyż czeka, aż zamienimy je w dobrze prosperującą, tropikalną metropolię. A jest to zdanie dość wymagające. Trzeba rzec, iż gra nie wybacza błędów, a pierwsze kroki są nadzwyczaj trudne. Początkowy budżet niestety wielkością nie zachwyca, co dodatkowo komplikuje sprawę. Przepisem na sukces jest odpowiednio dobrana inwestycja, która w przyszłości przyniesie nam ogromne zyski. Nasza wysepka utrzymuje się głównie z eksportu towarów egzotycznych, niedostępnych w innych częściach świata. Należy to dobrze wykorzystać, budując fabryki produkujące cygara, czy miejscówki trudniące się puszkowaniem świeżutkich ananasów. Ślinka cieknie na samą myśl, a tego typu produktów znajdziecie tu dużo więcej.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler