Velvet Assassin (PC)

ObserwujMam (59)Gram (5)Ukończone (10)Kupię (6)

Velvet Assassin (PC) - recenzja gry


@ 29.07.2009, 01:06
Marcin "Janek_wad" Janicki

II wojnę światową wygrywaliśmy już na masę różnorakich sposobów. Czy to wcielając się w rolę bezkompromisowego żołnierza z karabinem pod pachą, czy też rozważnego przywódcy któregokolwiek z państw alianckich, koniec końców i tak zawsze wychodziło na nasze.

II wojnę światową wygrywaliśmy już na masę różnorakich sposobów. Czy to wcielając się w rolę bezkompromisowego żołnierza z karabinem pod pachą, czy też rozważnego przywódcy któregokolwiek z państw alianckich, koniec końców i tak zawsze wychodziło na nasze. Aż dziw bierze, że od czasów premiery całkiem niezłego Commandos: Strike Force, gracze nie otrzymali żadnej porządnej skradanki z bezdusznymi siłami III Rzeszy w tle. Sytuację ową zmienia całkiem niespodziewana premiera Velvet Assassin, które wylądowało na półkach sklepowych w jakże nieprzyjaznym dla graczy okresie wakacyjnym.

Velvet Assassin (PC)

Wbrew pozorom, tytułowym fioletowym zabójcą nie jest wyposażony w czerwoną torebkę Tinky-Winky, a zjawiskowa dama, która w czasie niemieckiej ofensywy straciła bliskie swemu sercu osoby. A do tego, że kobiety są z natury najbardziej mściwymi na tej pięknej planecie stworzeniami, nikogo przekonywać chyba nie trzeba. Panna Summer knuje więc swój diabelski plan, zakładający wybicie wszystkich esesmanów, którzy tylko pojawią się w zasięgu jej wzroku. Posadka w brytyjskim wywiadzie realizację owych założeń z pewnością dosyć znacznie ułatwia. I w rzeczy samej, agentka daje popalić Niemcom na tyle ostro, że w wyniku odniesionych obrażeń trafia na szpitalne łoże, a gracz wkracza w świat sennych mar bohaterki, wspominającej swe minione akcje.


Dodaj komentarz do materiału


Akcji owych mamy pełen tuzin, przy czym ostatnie nie są już rozgrywane w umyśle agentki, a jak najbardziej realnym świecie. Odwiedzimy między innymi podziemia okupowanej Warszawy, Paryż, tudzież Hamburg. Niestety, zlecenia wypełniamy jak po sznurku, a obecność w grze tylko i wyłącznie trybu kampanii, uniemożliwia powrót do wykonanych już wcześniej zadań. Trochę to śmieszne. Tym bardziej, że kilka map trzyma naprawdę wysoki poziom i chcąc powtórnie zawitać do jakiegokolwiek miasta, musimy … zaczynać całą przygodę od początku. Pewną motywację do ponownego wcielenia się w postać panny Summer stanowią porozrzucane po lokacjach rożnego rodzaju znajdźki, które podbijają poziom doświadczenia bohaterki. Żeby takie przedmioty znaleźć trzeba się zdrowo natrudzić, a wyszperanie wszystkich bonusów podczas pierwszego spotkania z daną mapą jest niezwykle trudne. Niestety, mało kto zdecyduje się na powtórną podróż do ogarniętej wojną Europy tylko po to, by do końca wyczyścić wszystkie miejscówki. W przypadku Xboxa 360 mamy jeszcze przedłużające rozgrywkę achievementy, a że pecetowa wersja programu niczym za heroiczne czyny gracza nie wynagradza? Trudno. W końcu nikt nie każe Ci grać po raz drugi.

Velvet Assassin (PC)

Twórcy wyraźnie chcieli napisać tytuł w stylu steal&kill, na modłę wspomnianego już tutaj agenta Codename 47. I tak, zdecydowaną większość spędzonego przed komputerem czasu pochłania przebywanie poza zasięgiem wzroku patrolujących teren wrogów oraz obserwowanie zachowania naszych wirtualnych oponentów. Frontalny atak na 3-osobowy patrol niechybnie zakończy się śmiercią agentki, także ryzykować nie warto. Zwłaszcza, że amunicji mamy w Velvet Assassin jak na lekarstwo. W teorii wygląda to całkiem nieźle. Piękna agentka lawirująca pomiędzy uzbrojonymi w karabiny maszynowe esesmanami to coś, czego pececiarze zbyt często nie doświadczają. Niestety, spora część kluczowych elementów gameplaya została tak spartolona, że co po niektórych twórców pasowałoby powiesić na drucie wysokiego napięcia (za co wieszać, już chyba wszyscy doskonale wiedzą). Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, iż w skradankach szczególnie ważna jest interakcja z otoczeniem. Przeskakiwanie przez płoty, wspinanie się na wszelkiego rodzaju przeszkody, nurkowanie w akwenach wodnych – innymi słowy wykorzystywanie wszelkich możliwych elementów lokacji do osiągnięcia zamierzonego celu. Tymczasem fioletowa zabójczyni nie potrafi ani skakać, ani pływać, ani nawet porządnie zagwizdać. Szlag człowieka trafia, kiedy po raz enty trzeba podążać narzuconą przez autorów ścieżką, bo metrowe pudło stanowi dla najlepszej agentki brytyjskiego wywiadu przeszkodę nie do przebycia. Co ciekawe, w innym miejscu, na identyczną skrzynię wejść będzie się już dało. Tu można, a tam nie. Widać panowie programiści postanowili zaserwować polskim graczom powrót do czasów komuny.


Screeny z Velvet Assassin (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosmelman123   @   21:20, 20.08.2009
cienkie najlepsze assasin creed 2