II Wojna Światowa w grach komputerowych jest już tematem tak wyeksploatowanym, że wszelkie firmy mogły by chwilowo odpuścić tworzenie produkcji o tej tematyce. Ale cóż, jak widać, prędko to nie nastąpi, a ja z przykrością muszę stwierdzić, że kolejna gra osadzona w tychże realiach jest produkcją męczącą i usypiającą. War Leaders: Clash of Nations, choć zapowiadało całkiem przyjemną zabawę, oferuje miernotę i tylko zepsuło mi humor.

Pierwsze wrażenie po odpaleniu War Leaders, to skojarzenie z serią Total War, czy też Europa Universalis. W zasadzie – uczucie to jest jak najbardziej podstawne, ponieważ owa produkcja czerpie całymi garściami z dzieła studia Creative Assembly, a przez to mechanika rozgrywki jest bardzo podobna. Obie strategie podzielono na dwie części. Pierwsza, to zabawa na mapie świata, gdzie przemieszczamy nasze jednostki, prowadzimy działania gospodarczo-ekonomiczne oraz dyplomację. Wszystko to dzieje się oczywiście w trybie turowym. Gdy z kolei dochodzi do starć między wojskami, przenosimy się na ekran bitwy, gdzie własnoręcznie dowodzimy naszą armią. Jak widać, dokładnie to samo, co we wspomnianym wcześniej Total War. Nie ma jednak z czego się cieszyć – War Leaders tylko mechaniką przypomina te świetną serię strategii, bo jakościowo jest mu do nich bardzo daleko...

Choć War Leaders toczy się w realiach II Wojny Światowej, to nie liczcie na jakikolwiek realizm historyczny. Jest go bardzo mało, a konflikt rozgrywa się w sposób praktycznie losowy. Nie wiem jednak czy jest sens wypominać każdą niedoróbkę fabularną, w końcu Clash of Nations przewiduje zapisanie kart historii na nowo...

Nim rozpoczniemy rozgrywkę, wybieramy państwo na czele którego pragniemy stanąć. Deweloper oddaje do naszej dyspozycji takie narody jak USA, ZSRR, Niemcy, Włochy, Japonia, Anglia i Francja. Wachlarz jest tu dość istotny, bowiem w zależności od tego jakim mocarstwem pokierujemy, zajmujemy inne terytorium.



Każdy z krajów ma także charakterystyczne dla siebie zalety i wady. W jednej armii podstawę stanowią silne czołgi, inna natomiast szczyci się szybką i zręczną piechotą. Wybór kraju dość mocno wpływa więc na rozgrywkę i warto nieco poczytać o państwach, nim podejmiecie ostateczną decyzję!

Ostatnim elementem, który określamy przed startem jest realizm rozgrywki. Ustalamy więc np., czy program ma uwzględniać wykorzystanie surowców, paliwa, handel technologiami, a nawet sympatię do rządu. Tego typu opcji jest w sumie dużo i są one jednym z większych atutów War Leaders. Mimo to, nie jest to niestety plus tak duży, by chociaż rzucić cień na wady produktu...

Złe wrażenie towarzyszy od samego początku – już moment ładowania gry irytuje, ale to da się jeszcze przeboleć. Prawdziwą tragedią jest natomiast czas jaki musimy czekać na przejście z jednej tury do następnej. Spokojnie można sobie zrobić herbatkę, zapalić papierosa, umyć zęby, zjeść śledzika, czy też postrzelać do ptactwa z wiatrówki... To po prostu jakaś żenada, która całkowicie zniechęca do ponownego wciskania guzika „koniec tury”. Trwa to zdecydowanie zbyt długo i na dobrą sprawę, nie do końca jesteśmy w stanie ogarnąć jakie posunięcia wykonał przeciwnik.

Oglądając mapę świata brak skojarzenia z serią Total War jest w zasadzie niemożliwy – wygląda ona prawie tak samo. Widzimy tu cały glob ziemski, podzielony na należące do różnych państw fragmenty, na nich natomiast wyeksponowano największe miasta oraz jednostki, które będziemy przemieszczać. Standardowo, nasze włości rozbudowujemy stawiając w metropoliach nowe obiekty. Część z nich służy wzmocnieniu ekonomii państwa, inne natomiast wpływają na produkcję nowych jednostek wojskowych (wozów, czołgów, samolotów, okrętów itp.).

Do Naszej dyspozycji oddano 6 ministerstw, dzięki którym możemy zdobyć więcej informacji o naszym państwie (np. o terytoriach jakie posiadamy, zadowoleniu ludności, ilości surowców i zasobów itp.) oraz uzyskać pomoc w kierowaniu polityką zagraniczną, militariami, rozwojem nauki i technologii, oraz kilkoma innymi aspektami.