Po ogromnym, wręcz spektakularnym sukcesie, wydanej w roku 2004 gry Far Cry było pewne, że firma Crytek stworzy następcę swojego wielkiego hitu. Wkrótce okazało się jednak, że developingiem kontynuacji nie zajmie się wspomniane niemieckie studio, lecz jeden z oddziałów największej europejskiej firmy wydawniczej – francuskiego Ubisoft’u. Zastanówmy się więc, czy pomimo zmiany dewelopera, Far Cry 2 wciąż jest tym samym, genialnym produktem, co jego poprzednik.
Musicie wiedzieć, że nijak nie można porównywać „dwójki” do „jedynki”. To po prostu dwie zupełnie różne gry, a wspólnego mają ze sobą w sumie tyle, co wszystkie FPSy (no i oczywiście ten sam tytuł). Możemy całkowicie zapomnieć o Jack’u Carver’rze – głównym bohaterze poprzednika. Zamiast niego, wybierzemy sobie jednego spośród dziesięciu dostępnych najemników, a każdy z nich to przede wszystkim nowa facjata, bowiem sama rozgrywka przebiega praktycznie w taki sam sposób, nie zależnie od tego w kogo ciele przebywamy. Zapomnijcie też o walce z mutantami i innego typu dziwakami, w Far Cry 2 niczego takiego nie znajdziecie. Rzecz jasna – fabuła także nie ma nic wspólnego z treścią dzieła firmy Crytek. Tropikalna wyspa to odległa przeszłość, tym razem wybieramy się na przejażdżkę do Afryki. I to wcale nie w celach turystycznych, tudzież naukowych. Zadaniem gracza jest bowiem zlikwidowanie niejakiego Szakala – groźnego i wpływowego handlarza bronią, który sprzedając wyposażenie dwóm różnym frakcjom, wywołuje między nimi konflikt, na którym rzecz jasna, cierpią niewinni mieszkańcy okolicy. Nie ma więc żadnej wątpliwości – zlikwidowanie Szakala jest koniecznością i jedynym sposobem na zaprowadzenie pokoju.
Gra rozpoczyna się w momencie, kiedy wraz z uprzejmym taksówkarzem zmierzamy do miejsca, w którym „urzęduje” nasz cel. Podczas kilkuminutowej podróży, taryfiarz nieco opowiada nam o okolicy, walczących stronach, Szakalu i kłopotach ludności. Generalnie – w skrócie opisze całą sytuacje. Kiedy już dojedziemy do siedziby handlarza broni, nasza misja przybiera jednak mocno nieoczekiwany obrót – opuszczając taksówkę mdlejemy i budzimy się na łóżku, ze stojącym nad naszą głową Szakalem. Co gorsza – zaraziliśmy się malarią i nasz organizm jest wyraźnie w nienajlepszej kondycji. Szczęście w nieszczęściu, że w miasteczku, w którym się znajdujemy rozpoczynają się jakieś strzelaniny. Oprawca postanawia jak najszybciej uciec, darując nam życie. Kłopoty na tym się jednak nie kończą. My też musimy przecież uciec i co najważniejsze, zrobić to w jednym kawałku. Biegając pomiędzy latającymi kulami i strzelając do bojowników, w końcu znowu padamy nieprzytomni na glebę i budzimy się już u kogoś nieco bardziej przyjaznego. Nasz cel uciekł, my jesteśmy chorzy, a jacyś bojownicy żądają od nas współpracy. Mimo tych niedogodności, będziemy jednak musieli nasze zadanie wykonać i tu rozpoczyna się właściwa rozgrywka.
Z racji tego, że wariactwo na punkcie oryginalnego Far Cry spowodowane było w znacznym stopniu fenomenalną, jak na tamte czasy grafiką, był to jeden z pierwszych aspektów, któremu chciałem się przyjrzeć grając w kontynuację. I jakie moje wrażenia? Naprawdę bardzo dobre, bo choć jakość generowanego obrazu nie jest aż tak dobra jak np. w Crysis, mamy do czynienia z pierwszo klasową produkcją, której prezencja jest w stanie oczarować. Świetne tekstury, bardzo dobra gra światło-cieni, realistyczne efekty specjalne (np. wybuchy) oraz płynna i naturalna animacja... Niemałe wrażenie robi też wykreowany na potrzeby gry teren naszych działań. Świetnie wyglądające sawanny, trochę lasów, jeziorek... Do tego, widzimy tu masę starych budynków, zniszczone i biedne miasteczka, czy też przydrożne chatki. Przedstawiono to w niezwykle sugestywny sposób i doskonale odzwierciedlono afrykańską rzeczywistość. Świetnie udało się przedstawić także efekt immersji – patrzymy dosłownie z oczu bohatera, widząc jego ręce, nogi, rany oraz wszelkie kontuzje. Czasem szwankuje także nasz wzrok za sprawą choroby. Wszystko to, robi to bardzo pozytywne wrażenie!
Początek gry nie daje zbyt wiele swobody w rozgrywce, nie ma się jednak czego się obawiać. Wystarczy bowiem przeczekać kilka kolejnych minut, a świat Far Cry 2 stanie przed nami otworem. Możemy pójść gdzie chcemy, zrobić co tylko nam się podoba i kiedy mamy na to ochotę. Po całej mapie rozsiani są przedstawiciele dwóch frakcji oraz przedstawiciele podziemia. To właśnie do nich udajemy się po kolejne zadania, pchające fabułę do przodu, lub też w celach zarobkowych. Wprawdzie zlecenia są troszkę schematyczne (znajdź, zabij, dokonaj zwiadu, przynieś, zanieś), ale mówiąc szczerze – nie było to w stanie zniechęcić mnie do zabawy. Powiem nawet, że sprawiało mi to dużą przyjemność i naprawdę nieźle się bawiłem wykonując powierzone mi misje!
Oczywiście Far Cry 2 nie jest grą, gdzie sprawy sporne załatwia się drogą dialogu. Mamy tu bardzo pokaźny zestaw giwer, który wszelkie rozmowy pozwala odłożyć na bok. Nasz najemnik niesie przy sobie łącznie cztery bronie: białą (np. maczetę), lekką (różnego rodzaju pistolety), cięższą (wiele gatunków karabinów maszynowych, tudzież strzelb) i ciężką (wyrzutnie rakiet, miotacze ognia itd.). Jest w czym wybierać – autorzy zadbali o naprawdę duży asortyment środków eksterminacji!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler