Niestety w uzbrojeniu i upgradach znalazłem pierwsze niedociągnięcie w grze. Otóż, wszystkie spluwy z danej kategorii wyglądają bardzo podobnie, a upgrady różnych poziomów wcale nie są w stosunku do siebie aż tak bardzo odmienne. Nie pomagają tutaj zmiany wprowadzone przez deweloperów, którzy wzbogacili nieco arsenał w stosunku do konsolowego pierwowzoru. Jest po prostu nieco zbyt skromnie. Na szczęście wygląd nie jest oczywiście najważniejszy i brak zróżnicowania nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z zabawy!
Prócz uzbrojenia w naszych rękach spoczywa także specjalny klucz biotyczny, wykorzystujący do swojego działania Omni-żel – substancję wzmacniającą umiejętności posiadającego ją żołnierza. Omni-żel jest szczególnie przydatny, kiedy zdecydujecie się na wybranie postaci korzystającej głównie z biotyki. W przypadku żołnierza oraz innych klas siłowych omni-klucz jest przydatny głównie do leczenia odniesionych podczas walki ran, tutaj jednak nie korzystamy z omni-żelu, lecz medi-żelu.
Shepard nie polega tylko na sobie, znajduje wsparcie także w ekipie sojuszników. Początkowo nie jest ona szczególnie bogata, z czasem do oddziału dołączają jednak różne ciekawe postacie i ostatecznie kończymy z całkiem przyjemnym teamem. Warto tutaj wspomnieć, że każdej osobie należącej do grupy możemy zmieniać uzbrojenie i przydzielać zdobyte punkty doświadczenia do preferowanych umiejętności – dzięki temu w ekipie posiadamy specjalistę w każdej dziedzinie.
Gry RPG na konsole są przeważnie nieco mniej rozbudowane niż przedstawiciele wspomnianego gatunku występujący na blaszakach. BioWare, tworząc Mass Effect nie poszło na szczęście na żadne kompromisy. Początkowo ilość dostępnych opcji jest po prostu przytłaczająca i trzeba czasu aby z każdą nich się obeznać. Już po kilkudziesięciu minutach zabawy każde rozwiązanie zaczyna mieć coraz większy sens, gra się znacznie przyjemniej, a sam interfejs użytkownika robi bardzo dobre wrażenie. Jedynym nie przemyślanym rozwiązaniem jest lista posiadanego uzbrojenia. Po kilku godzinach zabawy rośnie ona do niebotycznych rozmiarów, a nie ma opcji przeskakiwania bezpośrednio do konkretnej pozycji, trzeba więc wertować jeden element za drugim. Jest to szczególnie denerwujące kiedy kończy się miejsce w inwentarzu, a my chcemy zamienić część uzbrojenia na Omni-żel. Aby to zrobić trzeba wielokrotnie schodzić na dół listy i upłynniać niepotrzebne pozycje – kursor po każdej operacji jest przesuwany na początek i całą akcję przechodzimy od początku! Gdyby ten jeden element został opracowany nieco inaczej, interfejs byłby praktycznie bez skazy!
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku samych starć. BioWare nie zajmowało się do tej pory grami, w których walki toczą się w czasie rzeczywistym, a co za tym idzie wymiana ognia nie jest w stu procentach bezbolesna. Początkowo trzeba się przyzwyczaić do nieco dziwnej precyzji strzelania oraz odmiennego sposobu celowania. W późniejszych fragmentach zabawy, bitwy stają się coraz przyjemniejsze za sprawą nabywanych umiejętności oraz dzięki poprawie już posiadanych. Rozpoczynając zabawę dosyć łatwo możemy odejść w zaświaty, natomiast mniej więcej w połowie zamieniamy się w prawdziwą maszynę do zabijania – posiadamy potężne spluwy, idealną celność oraz gruby pancerz; nie jest łatwo z nami wygrać. Drobne problemy ze sterowaniem odchodzą wówczas w niepamięć, a bitwy stają się czystą przyjemnością!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler