Turok (PC)

ObserwujMam (156)Gram (61)Ukończone (71)Kupię (17)

Turok (PC) - recenzja gry


@ 16.07.2008, 00:00
"Nielat"

Touchstone. Nazwę tą jak dotąd kojarzyłem jedynie ze studiem filmowym; a tu nagle okazuje się, że ekipa, która słynęła jedynie wśród miłośników kina, wydaje grę.

Touchstone. Nazwę tą jak dotąd kojarzyłem jedynie ze studiem filmowym; a tu nagle okazuje się, że ekipa, która słynęła jedynie wśród miłośników kina, wydaje grę. Grę nie byle jaką zarazem. Powątpiewam osobiście we wkład Touchstone w samą produkcje. Tym zajęło się studio Propaganda Games. Co wynikło z tego rozgardiaszu?

Dla wielu graczy, było to ruszenie legendy. Ja do zagorzałych fanów Turoka nigdy nie należałem. W część pierwszą grałem, choć nie ruszyła mnie specjalnie. Od drugiego zaś epizodu odbiłem się wystarczająco mocno, by nie kosztować go po raz kolejny. Najnowsza odsłona wzbudziła jednak delikatnie moje zainteresowanie. Przyznam, za dobrze się nie zapowiadało. Instalacja dłużyła się w nieskończoność, a muzyka, która leciała w tle skutecznie uniemożliwiała mi wsłuchanie się w kawałki z mojej playlisty. Później... co było później opowiem... później.

Przydałoby się powiedzieć na czym stoi tytułowy Turok, Joseph Turok. Jeśli go nie znacie, proste porównanie winno wystarczyć tokowi tłumaczeń: Mercus Phenix i spółka. Twarde, przypakowane góry mięśni o kwadratowych szczękach i bezmiarze ciętych komentarzy z dużą ilością soczystych przekleństw. Nasza załoga komandosów dostaje misje zabicia zbuntowanego najemnika, Kane’a(nie, nie TEGO Kane’a. Facet pewnie nadal toczy wojny o Tyberium), który to zaszył się ze swoimi przybocznymi parobkami, na jakiejś planecie, której nazwy próżno nam szukać nawet w archiwum IPNu. Zgadnijcie co się dzieje... Dokładnie! Statek rozbija się, a wszyscy ocalali walczą o życie w trudnych warunkach. Tak oklepane, że aż śmieszne. No ale, zlituje się jeszcze. Wracając; na powierzchni tej jakże tajemniczej kuli poza ziomkami pana Kane’a, grasują też dinozaury. Tych zabraknąć nie mogło, gdyż są rozpoznawalnym symbolem serii. Warte wzmianki jest również to, iż Turok niegdyś należał do organizacji zwanej Wilczym Stadem. Tej zaś przewodził nie kto inny, jak sam Kane. Przyznać trzeba, że fabuła porywa. Żart...

Turok (PC)

Tyle historyjek. Sami się przekonacie, że więcej opisywać nie trzeba. Można teraz spekulować, że po takim wstępie ogólnie ubliżającym wątkowi głównemu, będę dalej przedstawiał grę w złym świetle. Otóż nie! Gasimy lampeczkę czerwoną, zapalamy zieloną i jedziemy; gdyż niskich lotów historia, jest jedynie mało dostrzegalnym tłem, dla całkiem przyjemnej reszty produkcji. Powiedzmy sobie wprost. Turok nastawiony jest na totalną siekę, z dużą ilością krwi i latającego mięsa. Jeśli szukasz czegoś głębszego, przeproś, że zacząłeś to czytać i najlepiej zamknij okienko przeglądarki. Osobiście, lubię gry akcji, w których chodzi o coś więcej niż tylko parcie do przodu po stertach ciał. No, ale być może są i gracze preferujący mniej zobowiązującą zabawę. Dla tych właśnie została stworzona ta produkcja. Radziłbym również kierować się plakietkami PEGI. Acz, to tylko moje skromne sugestie. Przejdźmy wreszcie do sedna, czyli do rozróby. Przyjemna, dynamiczna i emocjonująca jatka typu deathmatch, czyli każdy na każdego. Wirtualne charaktery zostały podzielone na trzy obozy: Nasi znajomi(przyjaciółmi ich nazwać nie sposób. Traktują Josepha bardziej jak sprzątaczkę, niż część kompanii) czyli twardzi komandosi, najemnicy Kane’a, czyli jeszcze więcej twardych komandosów i gwóźdź programu, Dinozaury! Wielkie, krwiożercze bestie o charakterze diabła, zaciekłości detektywa Borewicza i nacisku szczęk większym niż Spielbergowski rekin. Co jak co, ale gady się programistom udały w stu procentach. Piękne, krągłe(nie grube, tylko bez kantów... Jezu, ile to się trzeba natłumaczyć.) modele skąpane w teksturach wysokiej rozdzielczości. Po każdym udanym pojedynku, można podziwiać marnie chroniące bestie łuski. Powszednim, acz miłym akcentem jest również pełna możliwość zbadania swojej celności w stresie. Gdzie byśmy gada nie trafili, w miejscu spotkania się ciała z kulą, pozostaje krwawiąca skaza. Jeśli jest to możliwe wśród ludzi, to w kwestii dinozaurów na headshoty nie ma co liczyć. Nie mówię tutaj o „przeszkadzajkach”, czyli takich większych kurczakach plątających się pod nogami. Te ulegają już pod naciskiem jednej pestki. Większą zwierzynę, taką jak np. Raptor, należy obdzielić już poważną liczbą słonecznych cukierków z czarnego pudełeczka.


Screeny z Turok (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosridic8   @   22:43, 23.07.2010
fajna rombana extra bronie i taka naparzana jakiej nigdzie niema. najlepiej zabija się dinozaury