Frontlines: Fuel of War (PC)

ObserwujMam (104)Gram (32)Ukończone (49)Kupię (12)

Frontlines: Fuel of War (PC) - recenzja gry


@ 07.06.2008, 00:00

Zwykło się mówić, że dopóki ludzie będą ze sobą walczyć, tak długo wszelkiego rodzaju scenarzystom czy producentom nie zabraknie pomysłów na kolejne projekty związane z ową tematyką. Poziom eksploatacji najtragiczniejszych w skutkach wydarzeń w dziejach, do jakich bez wahania każdy zaklasyfikuje okres II wojny światowej, jest tu chyba najtrafniejszym przykładem.

Zwykło się mówić, że dopóki ludzie będą ze sobą walczyć, tak długo wszelkiego rodzaju scenarzystom czy producentom nie zabraknie pomysłów na kolejne projekty związane z ową tematyką. Poziom eksploatacji najtragiczniejszych w skutkach wydarzeń w dziejach, do jakich bez wahania każdy zaklasyfikuje okres II wojny światowej, jest tu chyba najtrafniejszym przykładem. Nikt nie powiedział jednak, że szeroko pojęta fabuła produkcji mówiących o konfliktach zbrojnych, musi być ściśle powiązana z rzeczywistymi wydarzeniami. I tak – ku przestrodze ludzkości i w ramach swoistego urozmaicenia – poczęto tworzyć niektóre nowości w oparciu o pytanie „ co by się stało, gdyby…?”. W domyśle mam oczywiście przedstawienie przebiegu i wyników nierozważnych poczynań człowieka, ujętych w postaci futurystycznej, bądź – całkiem popularnej ostatnimi czasy – alternatywnej historii. Dość wymienić ukończony niedawno Turning Point: Fall of Liberty - ukazujący mroczną wizję istnienia III Rzeszy po 1945 roku – czy World in Conflict, czyli obraz tego, co czekałoby nas, gdyby doszło do bezpośredniego starcia USA i Związku Radzieckiego, w okresie Zimnej Wojny. Co ciekawe, z omawianym w recenzji produktem od razu skojarzyła mi się doskonała i kultowa seria RPG – Fallout, z akcją osadzoną w postapokaliptycznym świecie, w kilkadziesiąt lat po wybuchu III wojny światowej. Podobieństwa naturalnie sprowadzają się jedynie do treści, gdyż formą Frontlines: Fuel of War w niczym nie ma prawa przypominać arcydzieła nieistniejącego już Black Isle. Kończąc już te bezowocne dywagacje, skupmy się na faktach związanych z charakterystyką programu.

Frontlines: Fuel of War (PC)

Najważniejszą informacją o świecie, w jakim osadziło gracza Kaos Studios, zostaje wypowiedziana już w początkowym, nieco przydługim wprowadzeniu – ludzkości kończyła się ropa. Związana z tym droga do globalnej katastrofy zaczęła się dość błaho – od kolejek na stacjach benzynowych. W połowie roku 2008 sytuacja zyskała niestety na powadze, bowiem nastał okres kryzysu energetycznego, a w kilka lat później świat nawiedziły epidemie i głód. Na ulicach stopniowo zaznaczała się dominacja przestępczości, a zdesperowane społeczeństwa nie bardzo wiedziały do kogo zwrócić się o pomoc. Znane nam dzisiaj okolice po prostu zdziczały i staczały się coraz niżej, ku totalnemu upodleniu i zatraceniu jakichkolwiek wartości. Reakcją na stale pogarszającą się sytuację gospodarczą planety, było utworzenie się dwóch bloków politycznych, przypominających nieco te, z okresu istnienia „Żelaznej Kurtyny”. Inicjatorami tego podziału stali się sprytni Rosjanie i nie mniej pomysłowi Chińczycy, wspólnie doprowadzając do powstania Sojuszu Czerwonej Gwiazdy. W odpowiedzi na tę decyzję, Stany Zjednoczone oraz kraje wchodzące w skład Unii Europejskiej utworzyły Koalicję Zachodnią, a glob po raz kolejny podzielony został na dwie strefy wpływów. Dopełnieniem i zarazem ostatecznym następstwem podjętych przez mocarstwa kroków, stało się rozpoczęcie wymierzonych w siebie nawzajem działań militarnych w 2024 roku, mających na celu podporządkowanie sobie ostatnich bogatych w złoża czarnego złota terenów, położonych na bliskim wschodzie. Tak pobieżnie można przedstawić zaserwowaną nam przez twórców fabułę, relacjonowaną w grze przez reportera wojennego, towarzyszącego oddziałowi „bezdomnych psów”. Sami zresztą do tej grupy żołdaków przynależymy i wspólnie z nimi odwiedzamy najróżniejsze lokacje – od Turkmenistanu po Moskwę.

Kampania dla pojedynczego gracza zawarta została w 8 rozdziałach ( z czego jest 7 grywalnych, a jeden to film początkowy), zajmujących w zależności od wybranego poziomu trudności od 8 do 10 godzin z życia odbiorcy. I choć nie jest to zbyt imponujący wynik, to bez wątpienia tylko i wyłącznie ze względu na to, że program skrzydła rozwija dopiero w trybie wieloosobowym. Ale o nim później. Generalnie, w trakcie trwania misji w single playerze, zobligowani zostajemy do wykonania szeregu zadań w określonych punktach mapy. Zazwyczaj chodzi tu o zwyczajne zdobycie strategicznego sektora pola bitwy czy wysadzenie czegoś, co mogłoby przydać się później nieprzyjacielowi. Naturalnie nie tylko o to, ale właśnie tego typu wytyczne zdecydowanie wybijają się przed szereg. Co okazuje się dość przemyślanym, ale równocześnie wyolbrzymionym w zapowiedziach rozwiązaniem, pozostawiona została pewna doza swobody i dowolności w wybieraniu i podchodzeniu do instrukcji płynących od dowództwa. Rzeczywiście, jesteśmy w stanie wedle własnego widzimisię próbować się z nich wywiązywać, jednakże w rezultacie i tak trzeba wykonać je wszystkie, aby przejść do dalszego etapu zmagań. Wiąże się to jednocześnie z przesuwaniem tytułowej „linii frontu” w głąb wrogiego terytorium i, cytując pewnego nazistowskiego przywódcę III Rzeszy Niemieckiej, „zdobywaniem przestrzeni życiowej na wschodzie”.


Screeny z Frontlines: Fuel of War (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?