Steve Purcell, amerykański ilustrator i autor komiksów, po ukończeniu Koledżu Kalifornijskiego pracował między innymi w Lucas Arts, obecnie jest natomiast jednym z animatorów studia Pixar. To nie jest nota biograficzna moi drodzy czytelnicy, tylko przedstawienie postaci kultowej, która miała ogromny wkład w świat gier przygodowych. To on współtworzył dwie pierwsze części "Monkey Island", według mnie jednej z najlepszych gier tego gatunku (dla niewtajemniczonych – pozycja traktująca o perypetiach młodego pechowca Guybrusha Threepwooda, samozwańczego pirata). Swoje palce maczał także w takich tytułach jak "Zac McKracken" czy "Indiana Jones i Ostatnia Krucjata". Wszyscy jednak znają go jako twórcę przygód najbardziej zwariowanej pary detektywów. Mowa oczywiście o ubranym w mało gustowny niebieski garnitur psie imieniem Sam, oraz białym króliku o sadystycznych skłonnościach, Maksie. Obaj bardzo się od siebie różnią, ale mają jeden wspólny cel, zwalczać wszystkie przejawy niesprawiedliwości, za wszelką cenę oczywiście… Obaj mieszkają i pracują w Nowym Jorku, skąd też podróżują między innymi do Nowego Orleanu, Egiptu, na Filipiny czy na Księżyc. Podstawowy i jedyny środek transportu tej dwuosobowej policji ochotniczej stanowi czarno-biały DeSoTo Adventurer z 1960-go. Główną bronią zaś jest niezrównane poczucie humoru.
Jak to się wszystko zaczęło? Świat po raz pierwszy ujrzał ten oryginalny duet ponad dwadzieścia lat temu, kiedy to został wydany komiks, którego byli głównymi bohaterami. Później, gdy Steve był pracownikiem Lucas Arts, można było dostrzec ich wizerunki w tworzonych przez Purcella tłach m.in. do wspomnianej wcześniej "The Secret of Monkey Island" (figurują tam jako bożyszcza lokalnych kanibali) czy "Day of the Tentacle" (obraz Maksa na jednej ze ścian rezydencji Edisona). Kolejnym krokiem w ich burzliwej karierze był występ w serialu animowanym, który jednak nie odniósł znacznego sukcesu. Wreszcie doczekali się własnej premiery w świecie gier komputerowych, dzieło nosiło tytuł Sam & Max Hit the Road. Wówczas ich zadaniem było poszukiwanie zbiegłych z cyrku Bruna i Trixie, gracze mieli zapewnione nagłe ataki niekontrolowanego śmiechu. Zwariowana przygodówka odniosła spory sukces na rynku gier, dlatego też Purcell postanowił rozpocząć pracę nad jej kolejną częścią. Sequell Sam & Max Freelance Police został jednak anulowany w końcowych etapach produkcji. Wszyscy spodziewali się, że to już koniec przygód ochotniczej policji. Pamiętam jak sam byłem przekonany, że umarli oni śmiercią naturalną (tak – popularność zabija). Światełko w tunelu pojawiło się we wrześniu 2005 roku, kiedy to trafiłem na informację, jakoby grupa byłych pracowników Lucas Arts założyła niewielką firmę o nazwie Telltale Games, a za główny cel postawili oni sobie stworzenie nowych przygód niepowtarzalnego duetu. Tak oto powstał kilkuodcinkowy serial Sam i Max: Sezon 1.
Możecie mi zarzucać nadmierne rozpisywanie się nad historią detektywów, ale uważam, że niewiele bohaterów świata gier może poszczycić się tak burzliwą przeszłością. Występy w komiksach, telewizji oraz na ekranie monitora mówią same za siebie, tym bardziej, że młodsi gracze mogą w ogóle nie kojarzyć o czym mowa. Wracając do samej gry, nie ukrywam, że oczekiwałem na nią z niecierpliwością (niemal polowałem na listonoszy z chorobliwymi myślami w głowie typu „Ten może ją mieć!”). Coś mi mówiło, że pomysł, który powstał w złotej erze przygodówek nie może być zmarnowany. Słowo „rozczarowanie” wybitnie nie pasowało mi do Purcella. W końcu dostałem pudełko z grą w swoje spocone dłonie i nadszedł czas sprawdzenia wszystkiego w praniu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler