Pierwsza część Mortyra wywołała stosunkowo duże poruszenie wśród polskich graczy. Nic zresztą dziwnego - w końcu dostali przyzwoitego shootera z rąk rodowitych programistów, a rodzime produkcje zawsze przyjmowane były z entuzjazmem (dziś niestety, do tego co nasze podchodzi się nieco sceptycznie, a szkoda!). Część druga, wyprodukowana przez inne studio niż „jedynka”, była już produkcją niestety słabą, a wręcz lichą. City Interactive postanowiło jednak dać kolejną szansę serii i samo wzięło się za „trójkę”. Zobaczcie, jak im to wyszło…
Akcje Dywersyjne jak zwykle przenoszą nas na front II WŚ, tym razem do roku 1943. Wcielamy się w żołnierza Johna Mortyra, który przy współpracy z partyzantami przeprowadzi operacje na tyłach wroga, w celu – rzecz jasna – osłabienia ich pozycji na wojnie. Grając w Mortyr 3 zauważymy, że istnieje tu także pewna fabuła typowo wojenna, jednakże jest to dość typowa i prosta opowiastka. Na dobrą sprawę, nic innego nie jest konieczne w tego typu produkcji, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku (chociaż ciekawa historia to zawsze spory atut, którego tu niestety brakło).
Koncepcja tejże części przewiduje mało bardzo dynamicznych akcji i walki w zamkniętych pomieszczeniach - z reguły będziemy bić się na otwartej przestrzeni. W związku z tym, sposób poruszania się naszego bohatera dostosowano właśnie do takiego rodzaju walki: domyślnie chodzi on a nie biega, może także kucać i się czołgać w celu utrudnienia wykrycia.
Nie oznacza to jednak, że nie doświadczymy tutaj szybkich strzelanin w zamkniętych pomieszczeniach: takowe też się zdarzą, tylko że nie będzie ich zbyt wiele.
Teoria teorią, ale odpowiedzmy sobie na to najbardziej oczywiste i proste pytanie: ile w tym wszystkim znajdziemy przyjemności? Otóż jak się okazuje, może nie utopimy się w rozkoszy i nie będziemy rozpamiętywać tej produkcji, ale mimo to, eliminowanie niemieckiej armii jest nawet przyjemne i relaksujące. Poziom trudności został odpowiednio wyważony, w związku z czym ustrzelenie pojedynczych wojaków nie stanowi większego problemu. Gdy jednak jest ich więcej, musimy się nieco nakombinować, co w zasadzie też sprawia pewną frajdę. Tak więc w to wszystko nie wciągniemy się jakoś szczególnie, ale ukończenie całej gry nie wymaga wielkich poświęceń z naszej strony i nie jest gehenną.
Liczba misji nie jest szczególnie porażająca, bo jest ich ledwie 8. Nie poraża także czas potrzebny na ich przejście. Nie można jednak powiedzieć, że wszystkie ukończymy w podobnym okresie. Oj nie, tu jest dość duży rozrzut: raz zajmie nam to dosłownie parenaście minut, a kolejny raz – nawet godzinę. Jak jednak widać, jeden dzień w zupełności starczy, by ujrzeć napisy końcowe. Trochę szkoda, że tak tego mało… A co do samych zadań – one także niczym szczególnym się nie wyróżniają. Głównie walczymy na otwartym terenie i w bazach wrogów, choć stoczymy także boje w mieście, np. w Warszawie. Z reguły będziemy musieli coś zniszczyć lub się gdzieś przedostać: np. zdetonujemy ładunki wybuchowe na działkach, czołgach, rozwalimy fabryki, przejmiemy pociąg, przedrzemy się przez okupowaną stolicę polski, itd… Niczego nadzwyczajnego tu nie uświadczymy, choć także nie ma tragedii, a niektóre zadania nawet wciągają.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler