Lost: Zagubieni (PC)

ObserwujMam (149)Gram (32)Ukończone (31)Kupię (16)

Lost: Zagubieni (PC) - recenzja gry


@ 01.04.2008, 00:00
Marcin "Janek_wad" Janicki


Tak po świętej prawdzie zagadki stanowią tylko i wyłącznie krótkie przerywniki pomiędzy wojażami po wyspie, a cała rozgrywka bardziej przypomina interaktywny film klasy B, niż zapowiadaną przez amerykańskich programistów przygodówkę. Dlaczego klasy B ? Już spieszę z odpowiedzią. Niestety, jak dla mnie gra jest zdecydowanie zbyt monotonna i polega na wykonywaniu tych samych akcji. Nudna gadka z towarzyszami niedoli, chwila wędrówki przez dżunglę, rozwiązanie dziecinnie prostej łamigłówki, flashback oraz porcja rozjaśniających nieco sytuację filmików. I tak w koło Macieju. Twórcy programu chcieli urozmaicić nieco rozgrywkę poprzez dodanie możliwości handlu z niektórymi rozbitkami. I tak, zebrane fanty (owoce, butelki z wodą, batoniki, puszki z jedzeniem od DHARMY itp.) mają swoją cenę, a jeśli już uzbieramy ich odpowiednią ilość, możemy pobawić się co nieco w kupca. Poza bodajże dwoma sytuacjami, kiedy to wygarnąłem kilka pochodni oraz pistolet, opcja handlu jest jednakże kompletnie nieprzydatna. Ale nie ma to jak wymienić kilka zwietrzałych browarów na broń :). Wszystkich graczy ucieszą zapewne liczne nawiązania do serialu. Telewizyjne intro – czarne tło i przesuwający się po nim biały napis „Lost” - z charakterystycznym dźwiękiem, podział na odcinki, przypomnienie ostatnich wydarzeń na początku każdego epizodu i efektowne cliffhangery, z wielkim znakiem zapytania zafundowanym nam przez outro na czele.

Lost: Zagubieni (PC)

Kompletnie zawodzą za to dialogi z pozostałymi rozbitkami, które polegają na wymianie kilku niezwykle krótkich – w ogromnej przewadze składających się raptem z kilku wyrazów – kwestii. Najczęściej są to jakieś zupełnie pozbawione kontekstu, sławetne serialowe kwestie. W dodatku kwestie wypowiadane przez całkowicie anonimowych ludzi, bowiem znaczna część aktorów – poza tymi odgrywającymi role: Desmonda, Bena, Mikhaila, Toma , Claire oraz Sun – nie zgodziła się na pracę z ludźmi z Ubisoftu. Nie mam pojęcia o co chodziło (zapewne o kasę, bo o cóż innego mogło iść?), aczkolwiek jeśli najważniejsze postaci w opartej na serialowej licencji grze nie mówią głosami tak dobrze nam znanymi ze szklanego ekranu, to coś jest tu chyba nie tak. Czyżby Ubi szczędziło czasu i kasy na produkcję tytułu, który mógłby okazać się największym tegorocznym sukcesem finansowym firmy ? Czyżby Francuzi sądzili, że nawet ... kupa zapakowana w pudełko z napisem „Lost” sprzeda się w milionowym nakładzie egzemplarzy? A może po prostu uważają nas, graczy, za idiotów? Cóż, każdy kto nigdy nie miał styczności z serialem, uzna Lost: Via Domus za jeden z największych niewypałów pierwszego kwartału 2008.

Należy jednakże zwrócić uwagę na fakt, iż fani serialowej produkcji J.J. Abramsa spojrzą na tytuł ze zdecydowanie innej strony. Nie, nie od tyłu, aczkolwiek sama możliwość pobiegania sobie po wirtualnej wyspie, pozwiedzania stacji badawczych DHARMY, tudzież przebrnięcia przez słynne Czarne Terytorium będzie dla większości miłośników szklanego ekranu głównym bodźcem zachęcającym do zakupu pudełka z grą. Jako osoba śledząca losy Zagubionych już od dobrych kilku lat, stwierdzić muszę, iż na tym polu najnowszy program Ubisoftu zdecydowanie daje radę. Na uwagę zasługują doskonale wykonane wnętrza jaskiń, przez które będziemy musieli niejednokrotnie przebrnąć. Co ciekawe, udając się do takiej groty bez jakiegokolwiek źródła światła, nie mamy żadnych szans na przeżycie więcej niż kilkunastu sekund. Wędrówka w kompletnych ciemnościach z ciągle gasnącą zapalniczką w rękach, bądź zdecydowanie zbyt szybko wypalającą się pochodnią to to co tygryski lubią najbardziej. Świetnie oddane dźwięki latających wkoło nietoperzy, czy też kapiącej wody, dodatkowo okraszone nastrojową muzyką, znakomicie oddają klimat serii, tak dobrze nam znany jeszcze z czasów pierwszego sezonu serialu. Fenomenalnie prezentuje się również Czarna Skała, którą to dosyć dokładnie zwiedzimy sobie w jednym z końcowych etapów gry. Jeśli o konstrukcję lokacji idzie, wszelkie stacje badawcze, tudzież chatka Mikhaila zostały wykonane z ogromną dbałością o szczegóły. Przemierzając ten wirtualny świat odczuwa się się ogromną radość, czerpaną z eksploracji każdej kolejnej lokacji.

Lost: Zagubieni (PC)

Muszę jednak przyznać, iż spodziewałem się większej swobody ruchów i bardziej obszernych połaci dżungli, po których moglibyśmy sobie pobrykać. Jeśli dosyć mocno podrasowaliśmy detale, bujna roślinność będzie maskowała bardzo małe powierzchniowo mapy na tyle skutecznie, że w początkowych chwilach rozgrywki niejeden z graczy zagubi się w tropikalnym gąszczu palm, paproci i lian. Wystarczy jednak lekko odbić w którymkolwiek z niewłaściwych (tzn. nie prowadzących do wyjścia z danej lokacji) kierunków, by już po chwili zatrzymać się na wirtualnej ścianie. Trochę szkoda, że panowie z Ubi tak zdecydowanie ograniczyli nam swobodę ruchów, która mogłaby chociaż trochę zamaskować kompletną liniowość fabuły. Trochę dziwię się twórcom programu, że nie postarali się chociaż o dwie alternatywne możliwości rozegrania flashbacków, co w zależności od dokonanych wyborów wpłynęłoby na postawę Maslowa w czasie pobytu na wyspie.


Screeny z Lost: Zagubieni (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?