Black Buccaneer (PC)

ObserwujMam (29)Gram (8)Ukończone (3)Kupię (0)

Black Buccaneer (PC) - recenzja gry


@ 11.02.2008, 00:00
Marcin "Janek_wad" Janicki

Francis Blade wielkim piratem był, i basta! Co z tego, że miast zabijać innych morskich awanturników, walczył z małpami, a armat używał tylko i wyłącznie do demolowania torujących mu drogę krat. Ale za to jak walczył, ho ho.

Francis Blade wielkim piratem był, i basta! Co z tego, że miast zabijać innych morskich awanturników, walczył z małpami, a armat używał tylko i wyłącznie do demolowania torujących mu drogę krat. Ale za to jak walczył, ho ho. Szabelką wymachiwał niezgorzej niż sam Książę Persji, a swym pistoletem potrafił odstrzelić komarowi ... zaraz, zaraz, co ? Nigdy nie słyszeliście o kimś takim ? Jack Sparrow ? Niech Was dunder świśnie, jaka znowu perła ? Że co, czarna ? Do stu piorunów ... ooo, dzbaneczek rumu, wreszcie coś dla prawdziwych morskich wyjadaczy. Usiądźcie zatem wygodnie i posłuchajcie historii o najsłynniejszym kaperze wszechczasów, władcy siedmiu mórz i posiadaczu niezliczonych skarbów, Francisie Blade, w pirackich kręgach zwanym też Czarnym Bukanierem.

Black Buccaneer (PC)

Musicie jednak wiedzieć, że jakakolwiek próba podążenia śladami dzielnego Francisa skończy się dla każdego z Was niechybną śmiercią. Nikt bowiem nie wygrał jeszcze z magią voodoo. Tak ... tak, voodoo. Legenda głosi, że na jednej z karaibskich wysp ukryty został ogromny skarb. Bogactwa tak wielkie, że nawet gdyby zebrać wszystkie zrabowane przez „Czarnobrodego” kosztowności, to i tak nie mogłyby one równać się z tonami złota, ukrytymi gdzieś tam na jednej z wielu pozornie nie różniących się od siebie wysepek. Co ? Sądzicie, że byle brodaty Anglik byłby w stanie pokonać złowrogą królową, parającą się czarną magią La Borgne ? Oj nie, moi drodzy kamraci, jesteście w ogromnym błędzie. Nawet sam Francis nie wiedział praktycznie niczego na temat położenia wyspy i ukrytych na niej skarbów. Pewnej nocy miał jednak sen, sen tak rzeczywisty i przekonywujący, że nie bacząc na grożące mu niebezpieczeństwa zwerbował załogę, kupił statek i wypłynął w morze. W podróż, która miała okazać się jego największą życiową przygodą. Niestety, podczas jednej z burz slup Blade'a uległ zniszczeniu, a prawie cała załoga zginęła, bezsilnie walcząc z szalejącymi wkoło falami. Prawie, bowiem jedynym, który ocalał, był właśnie Blade. Aż do dzisiaj nie potrafię sobie uzmysłowić, jakim cudem dzielny Hiszpan trafił na wyspę ze swych snów. Widocznie było mu to przeznaczone, tak samo jak odnalezienie słynnego amuletu, dającego swemu posiadaczowi moc przeistaczania się w legendarnego pirata – Czarnego Bukaniera. Ho, ho, a to dopiero początek. Powiadam Wam ... „I pomyśleć tylko, że mogło być tak pięknie” - rzekł cicho dziadek, zauważywszy, iż jedynym zainteresowanym snutą opowieścią słuchaczem zdawał się być mocno już naznaczony przez znamię czasu i nadmiar alkoholowych trunków starzec. Zirytowany brakiem zainteresowania ze strony miejscowych biesiadników bajarz, czym prędzej, wśród licznych salw śmiechu, tu i ówdzie przeistaczających się w niekoniecznie miłe docinki, opuścił tawernę, na odchodne rzucając jeszcze : „Zobaczycie, świat usłyszy kiedyś o dzielnym Francisie. Usłyszy i doceni jego heroiczne czyny”.

Black Buccaneer (PC)

No i rzeczywiście, w kilkaset lat po tym pamiętnym wydarzeniu, kiedy to o piratach i zrabowanych przez nich skarbach dowiedzieć możemy się już tylko i wyłącznie z książek i filmów historycznych,
nikomu bliżej nieznana grupka programistów pokusiła się o stworzenie gry TPP, w której pokierujemy poczynaniami dzielnego Blade'a. Fabułę pokrótce już znacie, a o cudownych snach i ich następstwach nieco więcej dowiecie się z pierwszego lepszego sennika, więc wybaczcie, ale tematu tego poruszał nie będę. W końcu po grze za dwie dychy nie można spodziewać się historii pokroju scenariuszy pisanych przez J.J. Abramsa (dla niekumatych, to ten od „Zagubionych”). Można jednak, a w zasadzie nawet wypadałoby, oczekiwać minimum kilku godzin miłej zabawy i poziomu wykonania przewyższającego przynajmniej te wspaniałe „produkcje przez duże P”, serwowane nam w cenie pięciu złotych przez wydawnictwo, którego nazwę litościwie pominę. Gwoli ścisłości przyznać muszę, iż obydwa te wymagania gra spełnia, aczkolwiek do standardów wyznaczonych przez inne tytuły tego typu Black Buccaneerowi jeszcze dosyć daleko.


Screeny z Black Buccaneer (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?