Art of Murder: Sztuka Zbrodni (PC)

ObserwujMam (43)Gram (9)Ukończone (16)Kupię (3)

Art of Murder: Sztuka Zbrodni (PC) - recenzja gry


@ 22.12.2007, 00:00
Jerzy "Ogidogi" Kościelny
Komputery oraz gry interesują mnie od wielu lat. Nie mam konkretnych upodobań co do gatunków gier, jednak są tytuły których nie jestem w stanie strawić.

W swoim dość krótkim życiu, miałem przyjemność grać w wiele gier przygodowych. Pamiętam świetne polskie produkcje – klimatyczny Jack Orlando czy baśniowy Książe i Tchórz – jednak w ostatnim czasie, na naszym rynku nie spotkałem zbyt wielu przygodówek polskiej produkcji.

W swoim dość krótkim życiu, miałem przyjemność grać w wiele gier przygodowych. Pamiętam świetne polskie produkcje – klimatyczny Jack Orlando czy baśniowy Książe i Tchórz – jednak w ostatnim czasie, na naszym rynku nie spotkałem zbyt wielu przygodówek polskiej produkcji. Ta sytuacja nieco się zmieniła i co mnie osobiście cieszy, nasi rodacy coraz prężniej biorą się za tworzenie gier różnych gatunków. Niestety na ten moment, osiągają oni różne efekty, jednak skupmy się na tym co ważne i przyjrzyjmy się bliżej Art of Murder: Sztuka Zbrodni.

Art of Murder: Sztuka Zbrodni jest pierwszą grą przygodową autorstwa City Interactive. Co ważne, jest to jeden z pierwszych tytułów, które wyżej wymieniona firma wydała w cenie innej niż wszystkie wcześniejsze produkty. Wspominam o tym już na początku, ponieważ moje oczekiwania wzrosły – wprost proporcjonalnie do ceny. Omawiana przeze mnie gra, jest typową przygodówką typu point&click, której akcja ma miejsce w czasach współczesnych. Jako gracz, wcielamy się w postać Nicole Bonet – młodej, ambitnej i całkiem ładnej dziewczyny -, która stawia swoje pierwsze kroki w zawodzie agenta FBI. Ponieważ dziewczyna podchodzi do sprawy poważnie i ma ochotę wspinać się coraz wyżej po szczeblach kariery, za wszelką cenę dążyć będzie do rozwiązania swojej pierwszej sprawy – a przyznaje, że zostaje rzucona na głęboką wodę. Rozwijając nieco wątek fabularny, powiem, iż w Nowym Jorku grasuje seryjny morderca, który dokonał trzech, wyjątkowo brutalnych mordów – swoim ofiarom wyciął serce. Jak wpadł na taki pomysł, kim jest, co nim kieruje, ale przede wszystkim jak go powstrzymać, na te pytania będziemy musieli znaleźć odpowiedź, podczas naszej przygody. Jak więc widzicie, nie mamy do czynienia z innowacyjnym motywem, wręcz powiedziałbym, fabułą zaczerpniętą z tytułów takich jak Still Life,Farenheit czy też Tajne Akta: Tunguska. Na temat historii opowiedzianej w grze nie będę się rozpisywał, gdyż jak się za pewne domyślacie, nie lubię psuć zabawy. Przejdę jednak do grywalności i przybliżę Wam, czego możecie się spodziewać.

Art of Murder: Sztuka Zbrodni (PC)

Musze już na początku stwierdzić, iż nie miałem do czynienia z bardziej liniową produkcją. Niestety to prawda, nasza swoboda została ograniczona do 0. Irytujące jest po pierwsze to, że nie możemy zmienić lokacji, do momentu, aż nie zrobimy tego, co założyli twórcy. Strasznie nas to ogranicza – mnie również irytuje -, ale co gorsza, znacznie grę ułatwia. Kolejną makabrycznie irytującą rzeczą jest to, że nie możemy zabierać wszystkich napotkanych przez nas przedmiotów, w dowolnym momencie. Widzimy jakąś rzecz i kiedy spróbujemy ją wziąć, jedynym efektem będzie kretyński komentarz, uświadamiający naszej beznadziejnej podświadomości, że się nam ona w tym momencie zupełnie nie przyda. Myślałem, że to gracz decyduje co jest mu potrzebne, a co nie. Jakby tego absurdu było mało, kiedy wrócimy w to miejsce jakiś czas później – fabuła zostanie pchnięta dalej -, nagle przedmiot ten stanie się dla nas bardzo atrakcyjny. Ściśle jest z tym połączone również “czyszczenie naszego ekwipunku”. Strasznie mnie to również denerwowało, kiedy po opuszczeniu danej lokacji – w końcu mi się udało – nagle w moim inwentarzu robiła się czystka i połowa przedmiotów po prostu znikała. Rozumiem, że autorzy gry chcieli, aby panował porządek i aby nie było tam masy niepotrzebnych przedmiotów, jednak moim zdaniem jest to kolejny czynnik który upraszcza rozgrywkę oraz powoduje, że odczuwamy większe ograniczenie naszej swobody. Po prostu liniowość przez duże L. Niektórym może się to podobać, mnie jednak strasznie irytowało. Aby zakończyć ten akapit, dodam jeszcze, iż fajnym – aczkolwiek bezużytecznym tak na prawdę – gadżetem jest palmtop. Możemy nim robić zdjęcia, prowadzić notatki, w których zapisujemy ważne informacje o śledztwie oraz dzwonić. Ostatnia czynność wymaga głębszego omówienia, dlatego poświęcę jej dwie linijki tekstu. Generalnie pomysł jest dobry i realistyczny, jednak nie widzę sensu jego implementacji. Czemu? A no głównie dlatego, że obojętne kiedy nie zadzwonimy, do któregokolwiek z naszych kontaktów, zawsze usłyszymy sygnał zajętości. Po co dawać taki gadżet, skoro nie można z niego korzystać – no chyba, że w momencie, kiedy autorzy tego wymagają-, szczerze nie wiem. Jest to kolejna rzecz, która świadczy o niecodziennej liniowości tego tytułu. Ostatnim argumentem, potwierdzającym moją tezę są dialogi, jednak o nich powiem przy okazji charakteryzowania i omawiania postaci, jakie przyjedzie nam spotkać w Art of Murder. Jedynym kontrargumentem jaki udało mi się znaleźć, są tzw. “zagadki losowe”. Nie ma ich co prawda wiele, jednak zawsze “lepszy rydz niż nic”. Wszystkie wyżej wymienione wady, wpływają na to, że tytuł ten jest po prostu łatwy. Jakby tego było mało, w grze mamy możliwość wciśnięcia ikony lupy, co zaowocuje pokazaniem nam wszystkich aktywnych punktów czy też rzeczy. Ja uznam to za plus, ponieważ niektóre rzeczy ciężko jest zauważyć, ale nie zmienia to faktu, że "Sztuka Zbrodni" do najtrudniejszych gier po prostu nie należy.

Art of Murder: Sztuka Zbrodni (PC)

Przyznam szczerze, że po głębszej analizie całej gry, doszedłem do wniosku, że postacie są na prawdę świetnie zrobione. Nie mówię tu o ich wyglądzie – do niego dojdę przy omawianiu grafiki -, lecz o charakterach, ciekawych życiorysach oraz osobowościach. Mamy tu do czynienia z istną mieszanką, która może doprowadzić do wybuchu. Przykładowo nasza bohaterka: sympatyczna, piękna, młoda, ambitna dziewczyna oraz jej partner: człowiek tajemniczy, bardzo skryty, działający w pojedynkę Nick. Są to zupełnie inne osobowości, jednak dzięki tak skrajnym bohaterom, mamy wrażenie, że wszystko to co dzieje się na ekranie naszego monitora jest jak najbardziej prawdziwe. Postaci w grze mamy kilka – około 15 – i przyznam, że większość jest ciekawa na swój sposób, jednak niestety zdarzają się też osoby, nie wnoszące zupełnie nic. Mówiąc już o realizmie, powiem, że bardzo mi się podoba to, iż wszystko czego będziemy musieli dokonać w grze, ma ścisły związek z rzeczywistością. Każda czynność wykonana w życiu, ma taki sam efekt jak ta, którą zrobimy w wirtualnym świecie. Przykładowo: polewamy colą śruby i zostaną one odrdzewione; jako agent musimy robić raport z śledztwa; badania które wykonujemy w naszym laboratorium – wyglądającego niemal jak to z CSI – dają również prawdziwe wyniki. Mógłbym tak mnożyć przykłady, jednak chodzi tylko o uświadomienie wam, iż twórcy postawili tu na realizm i za to duży plus. Niestety pora zejść na ziemię i wrócić do tematu dialogów. Otóż my, jako gracz, nie mamy absolutnie żadnego wpływu na rozmowę. Wszystkie dialogi są kontrolowane i z góry ustawione przez autorów. Jest to dodatkowo wkurzające, ponieważ niektóre z konwersacji powinny być ciągłe, a niestety nie są i co chwila musimy klikać ikonę dialogu, co po pewnym czasie może doprowadzić do frustracji.


Screeny z Art of Murder: Sztuka Zbrodni (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?