The Shield (PC)

ObserwujMam (16)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (1)

The Shield (PC) - recenzja gry


@ 01.10.2007, 00:00

W prawdzie w Polsce serial The Shield: Świat Glin jest stosunkowo mało kojarzony i znany, to na zachodzie wcale nie ustępuje popularności taki hitom jak Prison Break czy choćby 24. Machina zarobkowa rzecz jasna nie pozwala cieszyć się fanom jedynie filmem, w związku z czym – stworzyła grę na podstawie owego „odcinkowca”.

W prawdzie w Polsce serial The Shield: Świat Glin jest stosunkowo mało kojarzony i znany, to na zachodzie wcale nie ustępuje popularności taki hitom jak Prison Break czy choćby 24. Machina zarobkowa rzecz jasna nie pozwala cieszyć się fanom jedynie filmem, w związku z czym – stworzyła grę na podstawie owego „odcinkowca”. Niezbyt więc dużym nakładem finansowym i wysiłkowym wydaje kolejny produkt który istnieje tylko po to żeby być, ale nic by się nie stało gdyby nigdy nie powstał. Dejavu?

The Shield (PC)

Siłą rzeczy, Świat Glin został przetworzony jako gra akcji z widokiem TPP. Wcielamy się w postać Vic’a Mackey’a – bezkompromisowego policjanta, który w celu przywrócenia porządku na ulicach Farmington nie cofnie się dosłownie przed niczym. Jego metody śledcze są więc brutalne, a czasami pociągają za sobą ofiary… Vic jest dowódcą tzw. Grupy Uderzeniowej – czteroosobowego oddziału wykonującego specjalne misje dla policji. Fabuła w grze zaczyna się w momencie, gdy owa grupa chyli się ku rozpadowi, a Mackey – chcąc polepszyć jej reputacje – podejmuje się trudnego zadania złapania handlarzy broni. Poziom fabuły można więc nazwać po prostu „standardowym” – nic szczególnego, ale też nie jest to coś totalnie bezsensownego.

Głównym wyróżnikiem The Shield jest prowadzenie przesłuchań na podejrzanych złoczyńcach. Vic jednak, zdecydowanie nie należąc do policjantów najszlachetniej traktując odznakę, posługuje się jednak nieco bardziej „zdecydowanymi” metodami od tych konwencjonalnych. Nasz twardziel nie omieszka strzelić więc komuś w pysk, w bebechy, czy też rąbnąć jego głową w ścianę – czego w końcu nie zrobi się dla publicznego bezpieczeństwa! Gdy jednak przesłuchiwany wykazuje się nieco większą odpornością na zadawane mu razy, Vic musi pójść kolejny krok dalej: chcąc nie chcąc, zostaje zmuszony do przypalania facjaty klienta nad kuchenką gazową, podtapiania w sedesie, demolowania chałupy itp.. Całkiem pomysłowy z niego facet, więc mało prawdopodobne, aby potencjalny „pacjent” Mackey’a nie puścił przysłowiowej farby. Na dobrą sprawę jednak (a właściwie wypadało by powiedzieć „na nie dobrą…”), szybko staje się to dość schematyczne. Bo ileż razy można w podobny sposób sprawiać komuś manto? Wychodzi na to – że nie za dużo…

Czasami zdarzają się odważni, którzy na Vica podniosą rękę… Gorzej – podniosą nawet na niego spluwę! A to naszego bohatera naprawdę wkurza – wyciąga wtedy swój sprzęt i uświadamia przestępców, dlaczego lepiej nie być zbyt „odważnym”… Choć jednak nasz podopieczny mógłby bawić się nieźle podczas strzelanin, to mnie one raczej męczyły. Po prostu – najzwyczajniej w świecie chodzimy i ich eliminujemy, co w żaden sposób nie wygląda widowiskowo, ani też nie dostarcza większych wrażeń. W prawdzie autorzy dodali kilka smaczków, takich jak np. możliwość przylegania do ściany (i oczywiście wychylania się zza niej). Oprócz tego, przeciwnicy nieco różnie reagują na pociski które w nich trafią – wszystko w zależności od tego, która część ciała ucierpi. Różnica praktyczna jest widoczna jednak tylko wtedy, gdy trafimy im w rękę (wtedy wypuszczają trzymaną broń i się poddają) i w głowę (od razu odchodzą w niepamięć…). W przypadku pozostałych trafień, różny jest tylko poziom życia jaki zabierany jest przeciwnikowi, oraz nieco inny sposób ich „zachwiania się”. Jeszcze jednym patentem jest wzrastający poziom adrenaliny, który podnosi się w różnych, niebezpiecznych sytuacjach. W momencie, gdy osiągnie on wyznaczony limit, Vic stanie się przez chwilę szybszy niż zwykle, co da mu znaczną przewagę na ulicy. Mimo jednak tych kilku dodatków, jeden z najważniejszych elementów rozgrywki bardzo szybko staje się najzwyczajniej w świecie nieciekawy.

The Shield (PC)

W The Shield jednak nie zawsze będziemy tylko się strzelać i przesłuchiwać: czasami będziemy brali np. udział w pościgu, czy też w misji, w której naszym obowiązkiem będzie niepostrzeżenie zakraść się do pewnego miejsca. Etapy „pościgowe” wyglądają tak, że Vic dostaje nagle niezłego przyspieszenia i pędzi za zbiegiem. Po drodze musi jednak uważać – gdy wpadnie na jakąś przeszkodę typu pudło, murek, czy też stojący człowiek, to chwilowo spowalnia swój bieg – a bandzior doskonale to wykorzysta i nam ucieknie, co zaowocuje niepowodzeniem misji. Misje składankowe z kolei


Screeny z The Shield (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?