Condemned: Criminal Origins (PC)

ObserwujMam (63)Gram (6)Ukończone (29)Kupię (7)

Condemned: Criminal Origins (PC) - recenzja gry


@ 31.08.2006, 00:00
Piotr "Dante" Wolny

No i po co to otwieracie? Po cóż to czytacie. Idźcie kupić warto.

No i po co to otwieracie? Po cóż to czytacie. Idźcie kupić warto. Wiem to było proste szybkie i oczywiste, ale pewnie wam to nie wystarczy i ja z tego nic nie mam, gdybym każdą recenzję ograniczał do „warto” i „nie warto”. Dlatego też muszę się troszkę rozpisać. Zacznę może od jakiegoś wstępu. No tak. Niemalże wszyscy gracze czekają na kolejne gry myśląc tylko o jednym. Jak szeroko otworzy się ich szczęka. A tu klapa. Nie wszystkie produkcje są dobre a właściwie to większość utrzymuje poziom „podstawowy”. Problem w tym, że poziom „podstawowy” szybko się nudzi. Po co mamy grać w coś co się nie wyróżnia. Dlatego Ci, którzy uznają się za bardziej zaawansowanych graczy, wyczekują produkcji wyższego poziomu. Taką produkcją niewątpliwie był Half-Life 2, Doom 3… oczywiście mówię wyższy, ale nie koniecznie najwyższy, bo to już jest kwestia gustu. Nie wszyscy lubią otwarte bitwy, nie wszyscy lubią ciasne korytarze. No i pewnie nie wszystkim podobał się F.E.A.R., który ja akurat uważam za coś wyśmienitego. Dlaczego wspominam F.E.A.R.? Ponieważ ta pierwszoosobowa strzelanka z elementami horroru doczekała się… niestety nie potomstwa (F.E.A.R. 2 niestety nie pojawia się na horyzoncie może i dobrze…), ale ta świetna gierka doczekała się braciszka. Mowa tutaj o Condemned – Criminal Origins.

Condemned: Criminal Origins (PC)

Co to takiego? Objaśnię to tak. Wyobraźcie sobie grafikę z F.E.A.R. oczywiście podrasowaną. Przez monitor widzicie ciemną uliczkę niczym Nowy York. Idzie na was dwóch groźnie wyglądających mięśniaków wyraźnie mających do was problem. A wy tak stoicie w ciemnej uliczce. Nie macie pod ręką żadnej pukawki. Nagle ktoś was łapie od tyłu, traktuje uderzeniem z byczka parę razy, wasze serce wyciska troszkę adrenaliny, postać po chwili dochodzi do siebie (nadstaw się na trzy byczki i zobacz jak się będziesz czuł), naliczacie z pięciu przeciwników, ale dalej nie macie pukawki, więc podnosicie jakąś deskę i pozbawiacie przeciwników odrostów służących do mielenia pokarmu. To jest właśnie Condemned, ale koniec skrótów przejdźmy do szczegółów. Mamy tu do czynienia z horrorem z oczu podobnym do F.E.A.R.. Podobnym, ale nie takim samym. Otóż strach to podstawa tej gry. Tutaj przeciętny przeciwnik zagrywa tak, że adrenalina w naszym organizmie powoli uwalnia się do naszego krwiobiegu. Tylko tutaj chodzimy przeważnie po ciemnych uliczkach, kanałach i zrujnowanych budynkach a w łapie mamy tylko to co znajdziemy. Oczywiście powoli wszystko wam zaraz opiszę. Zacznę najpierw od…

Condemned: Criminal Origins (PC)

Fabuła. Wcielamy się w agenta FBI Ethan’a Thomas’a. Zajmuje się on ściganiem seryjnych morderców. Niestety nie wiemy w jakim mieście się dzieje się akcja gry. Otóż jak już wspomniałem wcielamy się w agenta FBI. Miasto, w którym siedzimy zawsze miało problemy z seryjnymi mordercami. Każdy z nich oczywiście posiada swój własny styl. Na początku gry ścigamy takiego seryjnego mordercę (Match Maker), który zabija kobiety i zostawia przy nich odpowiednio przygotowany i naznaczony manekin faceta. Wszystko byłoby w miarę proste, gdyby nie to, że w mieście wyjątkowo wzrósł współczynnik przestępczości. Na dodatek wszystkie okoliczne ptaki w niewiadomy sposób po prostu zdychają. Na początek nie ma to kompletnie sensu. Zostajemy wrobieni w zabójstwo, nagle zamiast ścigać musimy chronić. Wszystko się plącze i gmatwa, ale to nie dlatego, że fabuła jest kiepska. Wręcz przeciwnie. Wszystko wyjaśnia się dopiero z biegiem czasu a w szczególności pod koniec no i jak czytamy sobie raporty, które są wyświetlane podczas zmiany etapów. Ogółem fabuła w grze jest naprawdę wciągająca, niczym dobry film. A uwierzcie mi… końcówka jest inna niż może się wam zdawać.


Screeny z Condemned: Criminal Origins (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?