
Karma: The Dark World to gra, która na papierze zapowiadała się całkiem ciekawie. Chińskie studio Pollard postanowiło przygotować psychologiczny horror, którego akcja toczy się w dość bliskim naszym czasom Berlinie. Dystopiczny setting, mroczny świat, badanie ludzkiej psychiki… jest tu wszystko, czego można by oczekiwać. Prawie. Bo finalnie zabrakło klimatu i pomysłów na faktyczną rozgrywkę. Jest dziwnie, nietypowo i jeszcze raz dziwnie… tyle że ta dziwność jest dla samej dziwności, a takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Dlaczego? O tym w recenzji.
Akcja Karma: The Dark World pozwoli nam się wcielić w agenta Daniela McGoverna, który przy okazji jest obywatelem klasy C (im wyższa, tym wyższe uprawnienia i status społeczny). Jego pracodawca, potężna korporacja Leviathan, wysyła go na misję w Berlinie. Jest rok 1984, tyle że w alternatywnej rzeczywistości. Naszym celem jest rozwiązanie przestępstwa, a zrobimy to niejako wchodząc do umysłów osób, mających status podejrzanych. Początkowo śledztwo wygląda dość standardowo, ale w miarę upływu czasu sytuacja mocno się komplikuje.
Fabularnie jest dość w porządku, przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę całokształt, powstający obraz, aczkolwiek wiele poszczególnych wątków jest tak zagmatwanych i wymagających analizowania, że niełatwo brnąć do przodu. Często odnosiłem wrażenie, że czynności, które robię nie mają kompletnie sensu. Że surrealizm wrzucono tu tylko dlatego, że miało być dziwacznie i nietypowo. Jest go też za dużo, a w efekcie każda scena to jakieś „głęboko” ukryte przesłanie. Mnie osobiście to zmęczyło. Gameplayu tu nie wiele, a mi się też nie chce analizować każdej pojedynczej lokacji, każdej notatki, każdej scenki przerywnikowej. Nie mówię, że wszystko ma być podane na tacy, ale też nie powinno być w drugą stronę, że wszystko pogrzebano pod tonami cudactw i dziwactw.
Gameplay to w głównej mierze eksplorowanie lokacji, szukanie przydatnych gratów i korzystanie z nich do tego, by rozwiązywać rozmaite łamigłówki. Wiele zagadek jest przygotowanych całkiem nieźle, co jest prawdopodobnie największym plusem gry. Wymagają pomyślenia, skupienia się, połączenia faktów, a nawet wykazania umiejętnością łączenia faktów oraz inteligencją. Czasem deweloperzy potrafią zaskoczyć, choć większość zagadek jest jednak ostatecznie dość prostych i nie trzeba szukać rozwiązania dla nich zbyt daleko. Najczęściej chodzi o pobliską notatkę. Dużo tu też „zagadek”, wymagających podejścia do drzwi i odwrócenia się, co zmienia strukturę lokacji i pozwala nam iść dalej. Zresztą zabieg ten jest prawdopodobnie jednym z ulubionych trickiem deweloperów. Często go bowiem stosują, aż do przesady!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler