Atomfall (PC)

ObserwujMam (2)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (1)

Atomfall (PC) - recenzja gry


@ 26.03.2025, 14:48
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Atomfall zachwyca wspaniale wykreowanymi lokacjami i intrygującą fabułą, ale jednocześnie irytuje źle przygotowanymi mechanikami rozgrywki. Jakim cudem twórcy Sniper Elite mogli zepsuć systemy strzelania, skradania się i walki wręcz? To dobre pytanie, na które ciężko znaleźć racjonalną odpowiedź.

Studio Rebellion przyzwyczaiło nas do tworzenia angażujących gameplayowo produkcji, którym choć czasem brakuje ostatecznych szlifów, a może przede wszystkim większego budżetu, to i tak mają w sobie jakiś magnes, przyciągający gracza do ekranu. Poniekąd nie inaczej jest w przypadku Atomfall, które śmiało można uznać za najbardziej ambitny projekt Brytyjczyków. Najbardziej ambitny, ale niestety nie pozbawiony błędów. Jakich i czy wpływają one na finalny odbiór projektu, dowiecie się z niniejszej recenzji.

Akcja Atomfall przenosi nas do końcówki lat 50. XX-wieku, bazując na realnych wydarzeniach związanych z pożarem elektrowni atomowej w brytyjskim miasteczku Windscale. Gra przedstawia następstwa tej katastrofy, serwując alternatywną i mocno fikcyjną, ale też momentami zaskakująco realistyczną, perspektywę.

Zabawę rozpoczynamy w bliżej nieokreślonym podziemnym laboratorium, gdzie nasz bohater budzi się po utracie pamięci. Już po chwili konwersujemy z ciężko rannym naukowcem, który wręcza nam początkowo bezużyteczną kartę dostępu i nawija coś o tajemniczym miejscu zwanym Węzłem. Sugerując, że tam powinniśmy się udać celem odkrycia brutalnej prawdy o skomplikowanych wydarzeniach, jakie miały miejsce na powierzchni. Pierwsze minuty rozgrywki budzą mocne skojarzenia z serią Fallout, szczególnie gdy po chwili przez wielkie wrota opuszczamy podziemia i wychodzimy na świat zewnętrzny, zupełnie jakbyśmy żegnali się z Kryptą.

Gdy zamkniemy żelazną bramę za sobą, naszym oczom ukazuje się soczyście zielony, pagórkowy świat, a w oddali stoi charakterystyczna brytyjska budka telefoniczna. Jest klimacik, ale zarazem pojawia się masa pytań – gdzie iść i co my tutaj w ogóle mamy robić? Pytania te nawarstwiają się wraz z kolejnymi minutami rozgrywki, bo szybko okazuje się, że Atomfall nie prowadzi nas do celu po linii prostej. Wynika to z dość oryginalnej konstrukcji zadań, opartej na zbieraniu poszlak. Tymi poszlakami może być rozmowa z napotkanym NPCem, odnalezienie jakiegoś przedmiotu, podsłuchanie czyjejś konwersacji czy odnalezienie leżącej na stole notatki. Dzięki temu dowiadujemy się m.in. że powinniśmy zbadać tajemniczą piwnicę w wiosce obok, albo pogadać z koczującą w pobliskim lesie łowczynią, która być może zdradzi nam nieco więcej na temat naszego celu.

Cały ten system jest o tyle ciekawy, że kolejne misje rozpoczynamy często zupełnie przypadkowo, bo akurat coś znaleźliśmy, odkryliśmy w opuszczonym budynku trupa skrywającego pomięty list w kieszeni, albo zagadaliśmy przypadkowo napotkaną osobę, która ma nam coś do powiedzenia. Dzięki temu czuć w Atomfall swobodę i swego rodzaju wolność w podejmowaniu wyborów.

Same zadania bywają bardziej lub mniej ciekawe, jak zresztą w każdej grze. Część z nich to typowe chodzenie od poszlaki do poszlaki, ale z reguły całkiem nieźle jest to wszystko fabularyzowane. Pojawiają się misje, w których musimy pobawić się w detektywa, np. rozwiązując zagadkę tajemniczego morderstwa w pobliskim kościele. Jest kilku podejrzanych, mamy dwie-trzy poszlaki do sprawdzenia i to od nas zależy, w którym kierunku uda się nasza postać. Po odnalezieniu konkretnego dowodu zdecydujemy zaś, na ręce której frakcji złożymy wyniki naszego śledztwa. Co oczywiście będzie miało mniejszy lub większy wpływ na przebieg dalszej części wątku fabularnego. Studio Rebellion nie ukrywa, że Atomfall warto przejść więcej, niż raz, czego potwierdzeniem jest aż 6 różnych zakończeń gry.

Przy pierwszym podejściu napisy końcowe w Atomfall pojawiają się po około 15-20 godzinach, zależnie od tego jak bardzo poświęcimy się eksploracji i jak wiele misji pobocznych uda nam się zaliczyć. Fabuła stanowi mocny punkt gry, bo ciekawa jest zarówno główna historia, intrygująca niemal od samego początku aż do napisów końcowych, ale też wątki poboczne, często nie mniej tajemnicze. Całość ubarwiają naprawdę dobrze napisane dialogi, zdecydowanie wybijające się jakościowo ponad to, co możemy usłyszeć w wielu współczesnych wysokobudżetowych produkcjach.


Screeny z Atomfall (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosBarbarella.   @   15:44, 26.03.2025
Szkoda że to spieprzyli. Smutny Dla mnie co prawda najważniejsze że jest dobra fabuła i ciekawie wykreowany świat no ale dobrze zrobione elementy strzelankowo-skradankowe też bym mile widziała. Być może coś w tym względzie poprawią patchami, w końcu teraz to już normalne że na premierę wychodzą wersje Beta gry. W każdym razie jakby co skorzystam z rady żeby wyżej poziomu trudności Super Easy nie podskakiwać i nie kozaczyć. Niewinny
0 kudosthiefi   @   19:17, 30.03.2025
Jeszcze nie grałem, leży na dysku XSX w ramach gamepass ultimate (już nawet patch się jakiś wgrał) i zamierzam w to zagrać jak znajdę wolny czas.

"...rywalizacja z przeciwnikami to jeden z najsłabiej zrealizowanych elementów Atomfall"
Czyli trzeba ustawić jak najniższy poziom trudności, zeby walki jak najmniej wnerwiały?
Dla osoby grajacej dla Klimatu i fabuły, to najlepsze rozwiązanie.

Skradanie (wątek dla mnie najważniejszy) też nie za fajnie. No to tym bardziej easy i miejmy to za sobą.
0 kudosBarbarella.   @   21:30, 30.03.2025
Cytat: thiefi
No to tym bardziej easy i miejmy to za sobą.

Bawić się żeby mieć zabawę z głowy? Zdziwiony Dziwne podejście no ale są różne filozofie. Cool

0 kudosfrycek88   @   17:19, 10.04.2025
Cytat: Barbarella.
Szkoda że to spieprzyli. Smutny Dla mnie co prawda najważniejsze że jest dobra fabuła i ciekawie wykreowany świat no ale dobrze zrobione elementy strzelankowo-skradankowe też bym mile widziała. Być może coś w tym względzie poprawią patchami, w końcu teraz to już normalne że na premierę wychodzą wersje Beta gry. W każdym razie jakby co skorzystam z rady żeby wyżej poziomu trudności Super Easy nie podskakiwać i nie kozaczyć. Niewinny


Mi się świat kojarzy ze światem Roku 1948 Jamesa Herberta. Z ciekawości sprawdzę, ale na przecenie.