
Split Fiction to najnowsza gra studia Hazelight, specjalizującego się w zręcznościówkach z naciskiem na tryb współpracy. Utalentowana ekipa wcześniej uraczyła nas m.in. wyśmienitym It Takes Two oraz równie udanym A Way Out. Czy najnowsze przedsięwzięcie charyzmatycznego i nieokiełznanego Josefa Faresa także warte jest Waszej uwagi? O tym w niniejszej recenzji.
Zabawę w Split Fiction rozpoczynamy od scenki przerywnikowej, w której poznajemy jego bohaterki: młode dziewczyny o imionach Mio oraz Zoe. Obie są autorkami powieści, specjalizującymi się – odpowiednio – w gatunkach science-fiction oraz fantasy. Niestety nie radzą sobie one na rynku i postanawiają skorzystać z pomocy pewnej firmy. Podłącza ona utalentowane kobietki do specjalnej maszyny, która miała – w teorii – im pomóc. W praktyce jej celem jest wykradnięcie ich pomysłów. W ten sposób Mio i Zoe zostają uwięzione w dziwnym wirtualnym świecie, a jedynym sposobem na to, by z niego uciec jest współpracowanie.
Podczas przechodzenia trwającej mniej więcej 13 godzin fabuły, trafiamy do wielu zróżnicowanych światów, a każdy mocno różni się od poprzedniego. Zgodnie z tym, w czym specjalizują się dziewczyny, raz mamy do czynienia z czymś wyciągniętym z gatunku sci-fi, a raz fantasy. Niezależnie od tego, gdzie się w danym momencie znajdujemy, naszym celem jest dotarcie do tzw. glitcha – specjalnego portalu, przy pomocy którego przenosimy się do kolejnego obszaru. Każdy jest inny, w każdym robimy coś innego, aczkolwiek ogólne założenia pozostają z grubsza te same.
W jednym świecie przebywamy na jakieś dziwnej stacji kosmicznej, w innym próbujemy przetrwać w wiosce pełnej trolli, w jeszcze innej przemierzamy górskie szczyty w krainie gigantów, a za moment trafiamy na pokład futurystycznego pociągu, zmierzającego ku katastrofie. Ogólnie widać, że deweloperzy mieli mnóstwo pomysłów, a z każdego tak po prawdzie dałoby się zrobić jakąś niewielką samodzielną grę. Wszystkie te koncepcje umieszczono jednak w jednym projekcie, co sprawia, że od początku, do końca bawiłem się wyśmienicie. Bardzo spodobał mi się też finał opowieści - poziom, w którym ma miejsce jest wręcz niewiarygodny!
Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, mamy do czynienia z trójwymiarową platformówką, a nasze bohaterki potrafią skakać, robić susy, biegać po ścianach, pływać oraz korzystać z linki z hakiem. Sekcje typowo platformowe wykonane zostały bardzo dobrze, choć zdarzają się momenty, w których niełatwo ogarnąć co dzieje się na ekranie. Na szczęście powtarzanie czegokolwiek nie jest nigdy irytujące, nawet w przypadku bossów. Twórcy nie chcieli, by ich gra była źródłem frustracji i właśnie z tego powodu nie brakuje tu gęsto rozmieszczonych punktów kontrolnych.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler