
Avowed to najnowsze RPG studia Obsidian Entertainment, specjalizującego się w kreowaniu angażujących i ciekawych światów, a także równie porywających wątków fabularnych. W 2015 roku Obsidian wypuścił na rynek klasyka gatunku RPG pt. Pillars of Eternity, pozwalając nam tym samym po raz pierwszy zawitać w wyjątkowym świecie zwanym Eora. Ponownie trafiliśmy do niego w Pillars of Etertnity 2, a za sprawą Avowed możemy go zobaczyć z całkiem innej, pierwszoosobowej perspektywy. Czy warto? O tym w niniejszej recenzji.
Jeśli chodzi o założenia fabularne, w Avowed wcielamy się we własnoręcznie wykreowanego bohatera, będącego jednocześnie tzw. godlike (dotkniętym przez boga) oraz wysłannikiem z imperium aedyrskiego. Rok jest 2831, a naszym zadaniem jest zbadanie dziwnej, szerzącej się po świecie zarazy. Zagraża ona wszystkim dookoła i tylko my damy radę znaleźć jej źródło. Imperator ma też nadzieję, że uda nam się w taki czy inny sposób ją zakończyć, bo wcześniej czy później zaraza wykroczy poza wyspy, na których początkowo się szerzy i dotrze do stolicy Imperium. W miarę postępów fabularnych odkrywamy kolejne szczegóły na temat zarazy i podejmujemy wiele trudnych, niosących konsekwencje wyborów. Żadne zwroty akcji nie są tu jakieś przesadnie mocno zaskakujące, ale mimo wszystko uważam, że scenariusz jest ciekawy, bardzo dobrze poprowadzony i angażujący. Do finału opowieści udało mi się dotrzeć po około 35 godzinach, przy czym nie wykonałem każdego możliwego zadania pobocznego. Gdybym to zrobił, w świecie Żyjących Ziemi spędziłbym dwukrotnie więcej czasu.
Przygodę w recenzowanej grze rozpoczynamy od wykreowania bohatera, o czym wspomniałem na początku. Do tego celu wykorzystujemy całkiem rozbudowany edytor postaci, w którym jesteśmy w stanie dość dokładnie zmienić naszą prezencję, choć niestety ograniczono się tu głównie do twarzy. Ustawiamy kształt i cechy głowy oraz twarzy; wybieramy włosy, oczy, uszy, brwi, a także cechy boskich, będące swoistymi znamionami, po których wszyscy tak naprawdę wiedzą od razu z kim mają do czynienia. Nie damy rady natomiast wybrać budowy ciała. Są tu tylko cztery predefiniowane ustawienia oraz karnacja. I tyle. Trochę szkoda, że deweloperzy tego elementu nie poszerzyli, ale widać nie chcieli przesadnie kombinować lub nie mieli na to czasu.
Po określeniu wyglądu naszego protagonisty, wybieramy jego pochodzenie oraz rozdysponowujemy początkowe atrybuty. Pochodzenie ma wpływ na naszą początkową broń, a także na to, z jakich opcji dialogowych będziemy w stanie korzystać w trakcie zabawy. Atrybutami możemy natomiast „wyregulować” początkowe statystyki, dopasowując je potencjalnie do stylu gry. Wiadomo bowiem, że osoby preferujące walkę bezpośrednią, pójdą w siłę, dystansowcy (do wykorzystania jest również broń palna)) w zręczność, a magicy w intelekt. Statystyki początkowe są ważne, ale nie najważniejsze. Rozwój naszego wysłannika jest długotrwały i kompleksowy. Do samego końca zabawy ma on miejsce.
Rozgrywkę zaczynamy niedługo po tym, jak rozbija się statek, którym płyniemy do celu z imperium. Lądujemy w rezultacie na plaży jako jeden z niewielu ocalałych, a następnie staramy się w taki czy inny sposób dotrzeć do pierwszego większego miasta w okolicy, Paradis. To tam zabawa rozkręca się na całego. Otrzymujemy pierwsze konkretniejsze zadania fabularne, a także sporo misji pobocznych. W Paradis poznajemy też szybko jednego z czterech towarzyszów, Kaia. W sumie jest ich czwórka: Giatta, Kai, Marius oraz Yatzli. Każdy gadatliwy, o odmiennych przekonaniach, innych misjach dodatkowych itd. Wątki zbudowane dookoła nich są dzięki temu całkiem ciekawie przygotowane i wciągające. Szkoda natomiast, że nie ma opcji romansowania, nawet z ciągle napaloną i dwuznaczną Yatzli.
Ciekawym zabiegiem fabularnym w recenzowanej grze Obsidian Entertainment jest Głos, który w pewnym momencie zabawy zaczynamy słyszeć w głowie. Nasz bohater, o czym wspomniałem, to poplecznik jednego z bogów świata Eora, a dzięki temu ma dostęp do specjalnego drzewka umiejętności oraz Głosu, który bezustannie nawija nam w głowie. Mimo że niektóre konwersacje są całkiem rozbudowane, wcale nie musimy się w nie wdawać. Jest możliwość całkowitego olania naszego gadatliwego kompana, choć owiąże się to z pewnymi konsekwencjami w grze. Jakimi? Nie chciałbym tu zbyt wiele się na ten temat rozpisywać, ale wiedzcie, że w Avowed nasze decyzje mają realny wpływ na przebieg zabawy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler