
Kingdom Come: Deliverance to debiutanckie przedsięwzięcie czeskiego studia Warhorse. Mimo że nie był to projekt pozbawiony niedociągnięć, to w ogólnym rozrachunku naprawdę angażujący i pod wieloma względami wyjątkowy. Dookoła niego powstała w rezultacie spora baza wiernych fanów z niecierpliwością wyczekujących na kontynuację. Kingdom Come: Deliverance II już jutro dostępne będzie w sprzedaży, a jeśli nadal macie jakiekolwiek wątpliwości co do tego, czy warto je kupić, koniecznie czytajcie dalej.
Kingdom Come: Deliverance II to gra znacznie większa od wydanego siedem lat temu pierwowzoru, ale deweloperzy kompletnie nie kombinowali z jego założeniami, za co im chwała. Nadal mamy do czynienia z rozbudowanym RPG w otwartym świecie, w którym tak naprawdę samodzielnie musimy odnaleźć swoją drogę, pchać do przodu główny wątek i realizować wybrane zadania oraz aktywności poboczne. Zawartości tu nie brakuje, choć w rzeczywistości wcale nie trzeba się nią zajmować. Można równie dobrze ogarnąć tylko fabułę i cieszyć się z przygotowanej przez twórców opowieści. A skoro o opowieści mowa, to zacznijmy od początku.
Głównym bohaterem nowego projektu znowu jest Henryk. Spotykamy go w drodze z Ratajów do Zamku Troski, w którym przebywa jeden z sojuszników Króla Zygmunta. Po drodze oczywiście nic nie idzie zgodnie z planem, a nasz bohater i jego towarzysze zostają zaatakowani przez bandytów. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Henryk i jego pan, Jan Ptaszek, uchodzą z życiem, mimo że obaj ocierają się o śmierć. Powoli powracają następnie do zdrowia, by zakończyć swoje pierwotne zadanie.
W miarę postępów fabuła się oczywiście rozrasta, dochodzą do niej nowe wątki, pojawia się historia związana z rodzinnym mieczem Henryka i wiele, wiele, wieeeele innych. Scenariusz, jaki przygotowano na potrzeby Kingdom Come: Deliverance II jest ogromny. Mnóstwo tu dialogów z napotkanymi postaciami niezależnymi, ciągle są jakieś scenki przerywnikowe. Spędziłem w wirtualnej Bohemii mniej więcej 50 godzin i nie wiem czy odkryłem chociaż połowę tego, co przygotowali twórcy. Treści jest bardzo dużo, ale jednocześnie świat nie jest nimi przepakowany. Kolejne sekrety poznajemy naturalnie i w wyniku własnej ciekawości (czasem też przypadkowo).
Deweloperzy gry postawili na całkowitą swobodę. Nie prowadzą nas za rękę i w sumie sami musimy zdecydować, jak chcemy rozwiązywać napotkane problemy. Przykładem niech będzie początek opowieści. Henryk w pewnym momencie zostaje „bez grosza przy tyłku”, a na domiar złego biega po osadzie zwanej Troskovicami w potarganych i brudnych łachmanach. By mieszkańcy odnosili się do niego z szacunkiem, a nie jak do menela, musimy się obmyć i znaleźć jakieś porządniejsze ubranie. Umyć można się w balii, ale ciuchy to bardziej skomplikowana sprawa. Możemy zdecydować, czy chcemy spróbować coś ukraść, czy zarobimy pieniądze, a potem zakupimy ubiór u pobliskiego krawca. Pierwsza opcja zdaje się być najszybszą i najłatwiejszą, ale wcale taka nie jest. Mieszkańcy są czujni, nie lubią jak im ktoś gmera po domach. Skrzynie z dobytkiem ponadto zamykają, a dostanie się do nich nie jest łatwe. Henryk wszystkiego musi się uczyć na nowo, bo ze względu na odniesione wcześniej rany stracił wiele umiejętności, które zdobył w pierwszej grze.
Przed mniejszymi i większymi wyborami stajemy praktycznie cały czas. Ciągle musimy rozwiązywać napotkane problemy i praktycznie zawsze mamy kilka różnych dróg progresji. I nie mówię tu wyłącznie o jakiś niewielkich decyzjach, wpływających na to, czy podniesiemy swoją reputację albo dostaniemy odrobinę więcej pieniędzy (targując się np. z handlarzami), ale o takich, które prowadzą nas inną drogą do finału opowieści albo finału bardziej rozbudowanych wątków pobocznych. Często nie da się przy jednym podejściu do gry zobaczyć wszystkiego. Mi osobiście takie rozwiązania pasują. Przypominają dwie pierwsze odsłony serii Gothic, najlepsze gry BioWare, Wiedźmina i inne porządne produkcje z gatunku RPG. Pod względem rozbudowania i ogromu możliwości Kingdom Come: Deliverance II nie ma się czego wstydzić... jest wręcz praktycznie bezkonkurencyjne.
Rozbudowany jest oczywiście nie tylko wątek fabularny, ale również mechanika rozgrywki. Deweloperzy duży nacisk położyli m.in. na wszystkie elementy survivalowe. Możemy zajmować się kowalstwem, przygotowujemy swoje eliksiry, suszymy zioła i jedzenie, by wytrzymywało więcej. Jemy, śpimy i dbamy o to, byśmy nie śmierdzieli podczas spacerowania pośród ludzi. Konieczne jest też utrzymywanie inwentarza w porządku, bo nie da się nosić zbyt wiele, oraz odpowiednie wyposażanie naszego bohatera.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler