A Quiet Place: The Road Ahead (PC)

ObserwujMam (3)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (0)

A Quiet Place: The Road Ahead (PC) - recenzja gry


@ 30.10.2024, 15:55
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Podczas przemierzania świata natrafiamy na specjalne buteleczki z lekami oraz inhalatory, którymi jesteśmy w stanie uspokoić nasze płuca. Bohaterka zdaje się być jednak obłożnie chora, bo praktycznie cały czas jest na pograniczu ataku. Nie powinna się szybciej ruszać, wchodzić na żadne skrzynie, ani niczego przenosić. Wiem, że astma potrafi mocno utrudniać życie, ale jednocześnie wiem (bo mam w rodzinie asmatyka), że deweloperzy przesadzili. Tym bardziej, że na moment przed atakiem pojawia się na ekranie minigra pozwalająca nam na jego przerwanie. Warunkiem jest odpowiednie wciśnięcie dedykowanego przycisku. Jeśli to zrobimy, nie będziemy kaszleć - jak? Jeśli nie zareagujemy na czas, prawdopodobnie skończy się to atakiem i śmiercią.

Koncepcja chorej na astmę (i będącej w ciąży) protagonistki faktycznie wprowadza pewną dozę nieprzewidywalności do gry. Utrudnia to zabawę, ale znowu nie jest też tak, że przez nią mamy do czynienia z mroczniejszym klimatem. Przymusza nas ona do jeszcze większej ostrożności, czyli jeszcze powolniejszego poruszania się. Pomysł ten sprawia, że postępujemy jeszcze wolniej, bo nie dość, że musimy być cicho, to jeszcze musimy się nie przeciążać. Mnie osobiście niestety to nie porwało, ze względu na to, że zabawa strasznie mi się dłużyła. Przejście przez kilkunastometrowy korytarz potrafi tu trwać minutę i dłużej, bo nie dość, że chodzimy jak czołg, to jeszcze wszędzie dookoła są skrzynie, puszki i inne cuda, a kilka szybszych kroków i astma nas po prostu zabija.

Największym moim zarzutem w kierunku A Quiet Place: The Road Ahead jest to, że gra ma potencjał. Bardzo fajną koncepcją jest konieczność zachowywania ciszy oraz poruszania się po ścieżkach, które są nieco mniej hałasogenne. Ciekawie zrobiono ponadto otwieranie drzwi oraz szuflad, a także interakcję z przedmiotami pokroju desek. Niczym nie możemy rzucać, a wszystko musimy otwierać płynnie i powoli. Inaczej możemy narazić się na atak potwora. Wszystko to działa bardzo fajnie i sprawia, że czujemy gdzieś w okolicy ciągłą obecność śmierci. Obecność ta, o czym wspomniałem wcześniej, jest jednak dziwnie sterowana. Ma się wrażenie, że zabawa polega na obchodzeniu ułomności samej gry (głośnej trawy, butów z betonu, niemożności zrobienia kilku szybszych kroków itd.), co jest niestety irytujące.

Irytujące są też przeróżne niedociągnięcia techniczne. Pod względem graficznym A Quiet Place: The Road Ahead wygląda całkiem nieźle. Na pewno nie jest to najpiękniejsza produkcja w historii, ale też nie sposób się w sumie do czegokolwiek przyczepić. Świat wygląda ładnie, mnóstwo jest szczegółów, dobrze wykonano scenki przerywnikowe, a potwór potrafi być przerażający. Dobrze wykonano też udźwiękowienie (najsłabsze są dialogi). Nie jest ono niczym wyjątkowym, ale dobrze spełnia swoją rolę. Dużo tu co prawda ciszy, ale buduje ona klimat. Największym problemem są natomiast mniejsze i większe błędy graficzne. Znikające tekstury, pojawiające się znikąd rozbłyski światła, zniekształcone powierzchnie. Na domiar złego, nie najlepiej wypada też optymalizacja. Na komputerze wyposażonym w RTX 4080 oraz Ryzena 7700X musiałem włączyć DLSS na jakość, by w rozdzielczości 3440x1440 bawić się w okolicach 50-60 klatek. Biorąc pod uwagę raczej średnią oprawę wizualną – nawet z włączonym raytracingiem – nie znajduję uzasadnienia dla tak wysokich wymagań gry.

Podsumowując,  A Quiet Place: The Road Ahead to dla mnie jeden z największych zawodów tego roku. Spodziewałem się porządnej skradanki z elementami horroru, a dostałem grę, w której klimat jest raczej przeciętny, a niedopracowane lokacje i nieprzemyślane rozwiązania sprawiają, że zamiast się wczuwać w wirtualny świat, skaczemy niczym żaba po trawie, która teoretycznie powinna być bezgłośna, a z jakiegoś powodu szeleści, jakby była zrobiona z ortalionu. W sumie to nie wiem dlaczego twórcy nie poszli w ortalionową kurtkę, bo idealnie pasowałaby do betonowych buciorów Alex, które przy każdym kroku robią więcej hałasu, niż Hulk. Potencjał był i dlatego bardzo, ale to bardzo mi szkoda, że go nie wykorzystano.


Długość gry wg redakcji:
10h
Długość gry wg czytelników:
9h 32min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Ogólnie jest bardzo dobrze, ale sporo tu mniejszych i większych błędów, a przy okazji mocno kuleje optymalizacja.
Dobry Dźwięk:
Dialogi są takie sobie, ale ogólnie udźwiękowienie jest w porządku.
Przeciętna Grywalność:
Kilka pierwszych godzin jest świetnych, ale im dalej, tym gorzej. Rozgrywka staje się powtarzalna, powierzchnie zdają się hałasować losowo, a do tego dochodzą przeróżne problemy z AI oraz astmą Alex.
Dobre Pomysł i założenia:
Klimat filmu odwzorowano bardzo dobrze. Szykowała się naprawdę wyśmienita gra.
Dobra Interakcja i fizyka:
Otwieranie drzwi, szafek, zamków; układanie desek - wszystko fajnie poprawia immersję.
Słowo na koniec:
A Quiet Place: The Road Ahead marnuje potencjał drzemiący w grze. Co najgorsze, jest to wynikiem błędów i głupich decyzji deweloperów. Ataki astmy przykładowo nie mają wielkiego znaczenia dla rozgrywki, bo pojawiają się losowo i często bez sensu.
Werdykt - Przeciętna gra!
Screeny z A Quiet Place: The Road Ahead (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosRonaldo_   @   09:07, 31.10.2024
I na pewno na minus brak języka Polskiego. Uśmiech
0 kudosBarbarella.   @   10:31, 31.10.2024
Lubię gry z dreszczykiem ale do tej mnie akurat nie ciągnęło a po tej recenzji jeszcze bardziej nie ciągnie a po informacji że nie po polsku jeszcze bardziej bardziej nie ciągnie. Wolę bardziej metafizyczne klimaty jeśli chodzi o straszenie. Uśmiech