W Kio trudno się wręcz nudzić, a fani zaglądania pod każdy kamień natychmiast poczują szybsze bicie serca. W wolnej chwili możemy udać się na trening czy wziąć udział w walce kogutów, a nawet zabrać za rozwijanie naszej własnej farmy. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by zapisać się na tańce czy spróbować swoich sił w wirtualnym gotowaniu. Trochę grosza dorobimy z kolei na rąbaniu drewna. Wszystko to oczywiście w ramach grywalnych mini-gierek.
Fajne jest to, że wirtualne Kio przez niemal cały czas sprawia wrażenie miasta tętniącego życiem, a nie tylko pustej makiety. Metropolia to taki drugi cichy bohater Like a Dragon: Ishin, ale trzeba brać poprawkę na to, że gra ma na karku przeszło 8 lat, więc napotykamy tutaj na liczne ograniczenia techniczne - zdarzają się niewidoczne ściany, blokowanie się NPC-ów, a o jakiejkolwiek zaawansowanej fizyce czy rozbudowanych, pełnych detali wnętrzach można zapomnieć.
Kwestie techniczne w ogóle nie są najmocniejszą stroną opisywanego remake’u i na każdym kroku widać rodowód tytułu jeszcze w czasach późnego PS3 / początkowego PS4. Twórcy odświeżyli co prawda modele postaci, poprawili tekstury i wprowadzili garść rozmaitych poprawek, ale nie oczekujcie gruntownego przebudowania gry na miarę The Last of Us: Part 1. Gdy jednak pogodzimy się z tym, że nie jest to produkcja stworzona od podstaw z myślą o premierze w 2023 roku, ograniczenia te nie psują zabawy. A ta jest przednia, nie tylko za sprawą intrygującej fabuły i licznych atrakcji, ale – a może przede wszystkim - dzięki angażującemu systemowi walki.
W Like a Dragon: Ishin czekają na nas aż cztery różne style walki, między którymi możemy w dowolnym momencie się przełączyć. Mamy więc walkę przy użyciu pięści, czyli styl Brawler. Kolejny wariant to Swordsman, gdzie używamy głównie samurajskiego miecza. Gunman z kolei skupia się na korzystaniu z pistoletu, a najbardziej efektowny jest ostatni styl, Wild Dancer, gdzie łączymy walkę kataną i bronią palną, dosłownie tańcząc między przeciwnikami.
Za korzystanie z danego stylu zgarniamy kule (coś w stylu punktów PD), które następnie inwestujemy w całkiem rozbudowanym drzewku umiejętności – osobnym dla każdego ze stylów. Kule dzielą się na specjalne, przypisane do danego stylu, a także uniwersalne – dzięki czemu nawet jeśli przez większość gry decydujemy się na walkę z użyciem miecza, to i tak możemy rozwijać umiejętności oklepywania przeciwników gołymi pięściami. Nowością wprowadzoną dopiero w remake'u są karty, pozwalające aktywować umiejętności specjalne – np. atak płonącymi kulami czy… wezwanie słodkiego pieska, który przyciągnie do siebie uwagę przeciwników. Trochę średnio pasuje to do dość poważnej tematyki całej gry, ale jednocześnie idealnie łączy się z jej japońskimi korzeniami.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler