
Długie lata fani The Settlers czekali na kontynuację i gdy wreszcie nadeszła, okazała się katastrofą. Tak w skrócie można podsumować The Settlers: New Allies, którego wydania wstydził się chyba nawet sam Ubisoft. Jak inaczej bowiem traktować brak jakiejkolwiek kampanii marketingowej czy nawet gameplayów? To nie mogło się udać.
The Settlers: A New Allies jest ładne wizualnie i początkowo przystępne w rozgrywce – to jedne z niewielu pozytywnych aspektów przedsięwzięcia. Cała reszta budzi bardzo mieszane odczucia. Grając, przez pierwsze minuty nie mamy wrażenia, że to słaba gra, ale jednocześnie nie trudno pozbyć się odczucia, że to nie są kultowe Settlersy, a bardziej coś zmierzającego w kierunku strasznie ubogiej kopii Age of Empires.
Mamy tutaj klasyczne budowanie domków i zbieractwo surowców, a z czasem wyruszamy do walki. Wszystko to jest jednak szalenie uproszczone, w zasadzie do granic możliwości, albo z ich przekroczeniem. Nawet menusy sprawiają wrażenie jakby były jakimś początkowym szkieletem większego projektu, a nie finalną wersją. Trudno początkowo powiedzieć żeby grało się w to źle, o ile poszukujemy prostej, mało złożonej strategii w wolny weekend. Z drugiej strony, brakuje głębi i bardziej rozbudowanych mechanizmów. Gra jest uproszczona, mechanicznie sprowadzona do poziomu banału. Nie ma w niej wielu niezbędnych dla RTS-ów elementów, bądź nie są one dostatecznie rozwinięte. Dbanie o naszych poddanych, zarządzanie osadą, jakieś bardziej skomplikowane badania czy handel - to wszystko jest zrealizowane po macoszemu.
Nie ma skomplikowanych łańcuchów produkcyjnych, a szczytem w tej kwestii jest proces wypieczenia chleba, gdzie najpierw trzeba zgromadzić pszenicę, później zamienić ją w mąkę, by finalnie otrzymać pieczywo. Niemal wszystkie produkty powstają w oparciu o maksymalnie jedną przeróbkę materiału źródłowego. W The Settlers: A New Allies trudno też doszukać się nawet minimalnej ekonomii czy innych elementów charakterystycznych dla gier RTS. Nie musimy tutaj niczego planować z wyprzedzeniem, ustalać priorytetów produkcji, tworzyć jakichś głębszych strategii rozwoju osady. Wioska żyje swoim życiem, a gracze nie potrzebuje o nią dbać, nie musi martwić się, że nagle poddani będą niezadowoleni, że wybuchnie jakiś bunt, albo inny kryzys. New Allies wręcz drwi z inteligencji gracza - każe mu stawiać bezmyślnie kolejne domki, rekrutować wojsko, i to wystarczy by popchnąć fabułę do przodu.
Rozgrywkę rozpocząłem od kampanii, w której każda misja oparta jest praktycznie na takich samych schematach. Zakładamy kolonię, poszerzamy teren, zbieramy trochę surowców, rekrutujemy wojsko i wyruszamy do akcji. Po drodze wypełniamy jakieś mało ciekawe cele, ale gdzieś w tym wszystkim zanika cała magia z zarządzania naszą metropolią, podejmowania decyzji, ustawiania priorytetów w rozbudowie, produkcji czy pilnowania osady. Tego po prostu tutaj nie ma, a gra sprawia momentami wrażenie produkcji szykowanej na urządzenia mobilne – choć nawet na nich niektóre gry wydają się bardziej rozbudowane. Szala goryczy przelewa się gdy spojrzymy na takie dzieła, jak Banished czy Farthest Frontier – tworzone przez malutkie zespoły bez większego budżetu, a oferujące w kwestii rozbudowy i rozwoju osady znacznie, znacznie więcej niż The Settlers: A New Allies za którym stoi potężna korporacja.
Gra nie jest co prawda całkowicie pozbawiona ducha The Settlers. Pojawiają się tu bowiem charakterystyczne elementy, jak geolog, odkrywanie nowych połaci ziemi, oznaczanie terenu naszej osady kolorowymi słupkami. Umówmy się jednak, że to nie wystarczy, gdy cała reszta sprowadzona została do poziomu banału, przez co rozgrywka nie stawia przed graczem większych wyzwań.
The Settlers: A New Allies oferuje kampanię fabularną oraz osobne starcia, tzw. „Potyczki”. Obydwa tryby zawodzą. Kampania jest monotonna i zupełnie nie angażuje – przedstawiona w niej historia i występujące tu postacie zwyczajnie nudzą, a każda misja z grubsza polega na tym samym. Rozbuduj bazę, pozbieraj co się da, zaatakuj stojącego na przeszkodzie wroga. Nie pomagają też totalnie sztampowe dialogi i zupełnie nieciekawi bohaterowie. Jest nudno.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler