FIFA Ultimate Team nie doczekała się większych zmian, oprócz możliwości modyfikowania własnego stadionu, co być może niektórym przyniesie kilka chwil frajdy. Tryb kładzie też większy nacisk na kooperację, więc warto rozgrywać mecze ze znajomymi, za co dostajemy stosowne bonusy. 

Jeśli chodzi o karierę to najciekawszą nowinką zdaje się być opcja symulacji meczu na styl Football Managera - na ekranie widzimy poruszające się guziki, pełniące rolę piłkarzy z naszej drużyny. I tak oglądamy sobie taką symulację, ale w każdej chwili możemy przejąć pałeczkę i wkroczyć do gry, by spróbować uratować losy meczu (w razie niepomyślnej symulacji, rzecz jasna). Jeżeli wolimy oglądać pojedynek guzików, to także nie zostajemy bezbronni - jako menadżer zarządzimy na żywo zmianę taktyki czy podmienimy źle spisującego się kopacza kolegą z ławki. Poza tym kariera doczekała się kilku nowinek w transferach (m.in. wypożyczenie z opcją pierwokupu) czy bardziej spersonalizowanych planów treningowych pod konkretnych piłkarzy.

Ostatecznie FIFA 21 jest więc tylko lekką ewolucją i generalnie grą po prostu dobrą. Ciężko uznać ten tytuł za produkt zupełnie nieudany, niemniej równie trudno znaleźć sensowny argument by wydać na niego przeszło 200 zł, mając w posiadaniu wersję sprzed roku. Na pewno seria potrzebuje większych zmian, przede wszystkim w postaci nowego silnika. Przemodelowania wymagają też stałe fragmenty gry, które po ostatnich zmianach są tak przekombinowane, że chyba tylko najwięksi maniacy, poświęcający grze dziesiątki godzin w tygodniu, są w stanie je opanować. Starzeje się też oprawa graficzna, menusy i tryby rozgrywki, które od dawna nie wnoszą większych nowinek. Pozostaje trzymać kciuki, by kolejna odsłona, tworzona miejmy nadzieję od podstaw z myślą o nowych konsolach, przeniosła wreszcie cykl na nowy poziom.

Czy warto więc FIFA 21 kupić? Cóż, jeśli gracie w kopanke od EA co roku, to i tak ją kupicie. Powinniście bawić się nieźle, bo jednak te małe zmiany są całkiem korzystne. Będąc jednak w posiadaniu FIFA 20 i kopiąc jedynie okazyjnie, raczej w tym sezonie zostałbym przy starej wersji. A jeśli ostatnia FIFA jaką ogrywaliście ma cyferkę "naście" i czujecie głód wirtualnej piłki kopanej, to inwestycja jest do rozważenia. Boli tylko cena, bo za to co dostajemy, powinniśmy płacić wyraźnie mniej... Może warto zaczekać na pierwsze obniżki?