W gatunku turowych strategii taktycznych ostatnio się zagotowało. Po długim czasie wyszedł z bety Phoenix Point twórcy pierwszej części XCOM, Firaxis wypuściło spin-off zwany XCOM: Chimera Squad, a na horyzoncie majaczy jeszcze Xenonauts 3, sequel także udanej marki traktującej o inwazji kosmitów. No i mamy jeszcze to – Gears Tactics osadzone w uniwersum Gears of War.
Jak na razie tytuł wyszedł wyłącznie na PC, zaś wersja dedykowana konsoli Xbox One ma się pojawić jeszcze w tym roku. Już sam ten fakt napawał pewnym optymizmem, że nie jest to byle robota na boku, a Microsoft podszedł do tematu na 100% poważnie. Na start powiem tyle – nie dotrzymali wszystkich obietnic, ale jest dobrze.
Zacznijmy od tego, co najważniejsze tj. fabuły. Głównym bohaterem jest niejaki Gabe Diaz, który zmęczony morderczymi rozkazami Prescotta poprosił o degradację, by w spokoju przesiedzieć służbę wraz ze świeżakami w warsztacie planety Sera. Niestety sielanka kończy się kiedy u jego progu pojawia się weteran Sid Redburn, a on sam otrzymuje rozkaz odzyskania tajnych dokumentów dotyczących inwazji nieznanego przeciwnika zwanego Szarańczą. Facet szybko zostaje wplątany w polowanie na Ukkona – mózg operacji wroga, tworzący coraz to nowsze potwory. Historia jest prequelem pierwszej odsłony Gears of War i dla fanów z pewnością będzie stanowić źródło cennej wiedzy, bowiem twórcy ujawniają parę nieznanych dotąd faktów. Nie mam zamiaru nic spoilerować, ale odniosłem wrażenie, że przyłożono dużo uwagi do początku gry, a im dalej, tym było gorzej oraz wręcz trochę na siłę. W pewnym momencie niektóre misje fabularne różniły się od pobocznych tylko paroma dialogami o czym zresztą za moment.
Zanim rozpoczniemy zabawę należy rzucić okiem na opcje, wszak mamy do czynienia z rasowym, pecetowym tytułem. Miło byłem zaskoczony mnogością konfiguracji ustawień graficznych. Twórcy udostępnili ogrom suwaków dotyczących praktycznie każdego aspektu jaki możecie sobie wymarzyć. Ponadto od razu z tego samego okna dialogowego wystarczy odpalić szybki benchmark, by się przekonać jak to wszystko będzie śmigać. Drugi raz zrobiło mi się miło kiedy mój prawie dwuletni komputer z Radeonem RX 580 na pokładzie pocisnął wszystko na ultra między 55-60 klatkami na sekundę i ani jednej niżej. Jak na grę strategiczną, to absolutnie wystarcza do komfortowej zabawy, ba XCOM 2 na modach jedzie szarpiąc przy 30 fps, a wygląda o wiele gorzej.
Inne zakładki obejmują m.in. układ klawiszy dla klawiatury, pada, alternatywne kolory interfejsu oraz wyłączenie brutalności lub przekleństw (obu zdecydowanie nie brakuje). Z góry mówię, że nie posiadam pada, więc nie wiem jak się na nim gra, ale taka możliwość faktycznie istnieje dla graczy przybywających z krainy konsolami pachnącej.
Nie próbowałem nigdy żadnej odsłony Gears of War, a jej charakter znam tylko z materiałów popremierowych, więc wybaczcie, jeśli zaraz urażę zagorzałych fanów. Generalnie o co chodzi w tym uniwersum? Sterujemy napakowanymi komandosami, którzy walczą z monstrami zwanymi Szarańczą lub - jak to sami bohaterowie uroczo określają - robalami. Oryginalna seria słynie z taktycznego podejścia do walki, w której kluczową rolę odgrywają osłony. Tempo akcji jest też szybkie i dynamiczne. O dziwo udało się to przenieść na wymiar turówek bardzo dobrze. Tury postępują na zmianę dla gracza oraz SI, a w ich obrębie mamy do wykorzystania 3 akcje i to w dowolnej formie. Oznacza to, że np. - w przeciwieństwie do gier z serii XCOM - oddanie strzału nie kończy ruchu postaci. Możemy strzelić sobie 3 razy, albo i pobiec za 1 pkt akcji, wywalić serię z karabinu, po czym dalej dać z kopyta. Umiejętności oraz synergie pomiędzy naszymi wojakami sprawiają także, że robimy tu rzeczy, które w innych grach tego typu nie mają racji bytu. Nierzadko zdarzało mi się wbiec w jakieś robactwo z piłą mechaniczną lancera, siejąc zamęt, po czym wykańczać resztę agresywnie flankując innymi członkami oddziału.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler