Book of Demons (PC)

ObserwujMam (3)Gram (0)Ukończone (3)Kupię (0)

Book of Demons (PC) - recenzja gry


@ 01.02.2019, 18:20
Maciej "Kawira" Domański

Ostatnią rzecz za jaką zapłacimy jest wskrzeszenie. Podobnie jak w wiadomej produkcji Blizzarda, zgon kosztuje nas część bogactwa. Pomimo że jak wspomniałem na początku, mamy do czynienia z roguelike z krwi i kości, to jednak Book of Demons trochę się wyłamuje z ram gatunku traktując umieranie po części jak „rogal”, a po części jak action RPG. Pierwsza śmierć kosztuje nas tysiąc monetek (czyli niewiele), ale już każda kolejna 2 razy tyle co ostatnia. Nie stać was? Zapraszamy do stworzenia nowej postaci. Oczywiście, zgodnie z ostatnią modą, stworzono także niższe, wybaczające błędy, poziomy trudności dla ludzi o słabym sercu, bez permanentnej śmierci i innych cudowności gatunku (odnawiające się fontanny nie-w-stylu Diablo czy amulety działające nawet kiedy nie ma wrogów w pobliżu). Pomysł całkiem ok, bo na pewno przyciągnie szersze grono odbiorców, a co za tym idzie da większy budżet na kolejne produkcje. Na dokładkę dodam, że trzeba jeszcze dowlec się do swoich zwłok, aby podnieść upuszczony inwentarz. Nie jest to największa tragedia, bowiem spada tylko sam pas, zatem można bezproblemowo stworzyć drugą rękę na czas misji ratunkowej. Nawet niejednokrotnie odkryjecie przydatność czegoś, co początkowo w waszym mniemaniu wydawało się słabe.

Moje pierwsze wrażenia były całkiem przyjemne i po paru pierwszych godzinach powiedziałem sobie: „No, to jest lepsze niż myślałem”. Budowanie postaci ogranicza się co prawda tylko do kart, bo rozwój statystyk ograniczono do tego czy chcemy punkcik życia czy many, ale pozwala na stworzenie wielu działających, niejednokrotnie na pierwszy rzut oka dziwnych buildów. Samo połączenie hack’n'slasha z karcianką również tu wyszło, a powiew świeżości po tak wielu latach grania jest zawsze miły, Do tego graficznie wygląda bardzo przyzwoicie. Wiadomo, nie jest to AAA z milionami wpakowanymi w wodotryski, ale zamiast tego mamy wystylizowane papierowe lochy z postaciami na podstawkach. Poziomy generowane są losowo z dużą powtarzalnością elementów, lecz to w sumie cecha typowa dla wszelkich dungeon crawlerów, więc nie ma na co narzekać. Efekty też nie rażą oczu, zatem jak najbardziej jestem zadowolony w tej kwestii.

Niestety musi przyjść i czas na minusy, a te dopiero odczułem po dłuższym czasie. Po pierwsze, strasznie brakuje contentu. Po 10 godzinach czułem się tak, jakbym widział wszystko. Pięter do przebycia jest od groma, ale liczby karcioch oraz przeciwników absolutnie nie wystarczają. Czuję wręcz spory niedosyt, bo zmuszać się do grania po tak krótkim czasie to bardzo poważna wada. Kolejny problem stanowi nierówny poziom trudności samej zabawy. Potwory pojedynczo lub w niewielkich grupach nie stanowią absolutnie żadnego wyzwania, ale z czasem zyskują naprawdę sporo życia i obicie jednego zakapiora zajmuje kupę czasu, szczególnie jeśli ma tarczę albo życie odpowiadające żywiołowi, przeciw któremu nie mamy karty (w moim obecnym buildzie mordowanie bez użycia many to katorga).

Przez to duża część rozgrywki polega na trzymaniu lewego przycisku myszy przy okazjonalnym ziewaniu. Za to hordy podkręcają intensywność pod sufit wymagając szybkich palców oraz błyskawicznych decyzji. Po apatycznej większości poziomów trudno się momentami przestawić w taki „bojowy tryb”. A wystarczyło dać oponentom więcej obrażeń, mniej życia i jakoś wyrównać trochę tempo pokonywania leveli. Dochodzą też dwa absolutnie zbędne systemy, które są ze sobą powiązane oraz niepotrzebnie pochłonęły proces produkcyjny, który można było poświęcić na np. więcej gry w grze.


Screeny z Book of Demons (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?