Battlefield V (PC)

ObserwujMam (21)Gram (1)Ukończone (6)Kupię (3)

Battlefield V (PC) - recenzja gry


@ 18.11.2018, 18:20
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Spora w tym zasługa świetnie zrealizowanych miejscówek, pełnych zakamarków, osłon i innych różnorodności. Mamy tereny otwarte, z których najbardziej przypadła mi do gustu lokacja Aerodrom, na której walczymy pośród ruin i zgliszczy zbombardowanego lotniska na północnoafrykańskiej pustyni. Nieźle wypada także Yellow Fields, gdzie bijemy się o punkty kontrolne w otoczeniu francuskiego prowincjonalnego miasteczka. Można się tu ukryć wśród zabudowań, albo rozłożyć z karabinem snajperskim wśród żółtego pola pszenicy. Są też mapy bardziej miejskie, skupiające się głównie na starciach piechoty - pokazywany już wcześniej Rotterdam czy niesamowicie klimatyczna Dewastacja, gdzie oglądamy holenderskie miasto w zrujnowanej po bombardowaniu wersji, z ruinami ogromnej katedry pośrodku mapy - tam z reguły toczą się najbardziej zacięte i krwawe starcia.

Skoro już przy zgliszczach jesteśmy, to nie sposób nie wspomnieć o systemie destrukcji, który od dawna jest wizytówką cyklu od DICE. W Battlefield V możemy rozwalić naprawdę wiele - rozsypująca się po trafieniu z czołgowego działa wieża wiejskiego kościoła, zapadające się pod ziemię całe budynki, czy nawet takie elementy jak wybijane okna i rozsypujące się na drobne drzazgi ich framugi, to wszystko wygląda świetnie i sprawia wrażenie, jakbyśmy faktycznie znajdowali się pośrodku ogromnej wojennej zawieruchy. Jasne, nie da się tutaj rozwalić wszystkiego, sporo elementów pozostaje niezniszczalnych, ale i tak szwedzkie studio zrobiło kolejny, wyraźny krok do przodu w kwestii destrukcji otoczenia.

Co ciekawe, w grze możemy nie tylko niszczyć, ale też budować. Zdecydowano się bowiem udostępnić nam funkcję tworzenia małych fortyfikacji, jak ściana z worków z piasku czy zapora przeciwczołgowa. Da się także rozpiąć drut kolczasty, utrudniający oponentom szturm. Można to robić jednak wyłącznie w wyznaczonych miejscach na mapie, co jest sporym ograniczeniem, ale z drugiej strony, twórcy najwyraźniej przeprowadzili garść testów i są to z reguły newralgiczne miejscówki, gdzie najczęściej toczą się starcia większych grup graczy. I zagrodzenie szturmującemu wrogowi przejścia drutem kolczastym czy uniemożliwienie przejazdu czołgowi faktycznie potrafi odwrócić losy bitwy.

Battlefield V stawia mocniej na współpracę. Kolejną nowością w cyklu jest możliwość reanimowania sojuszników, nawet jeśli nie gramy medykiem. Dostępne jest to w ramach 4-osobowych pododdziałów (czyli tych "zielonych"), w których każdy może przywrócić do życia swojego kompana. Nie oznacza to, że profesja medyka nie przydaje się na polu walki, bo jeśli np. podejmujemy reanimacji żołnierzem wsparcia, to proces trwa wyraźnie dłużej, niż w przypadku "lekarza". Poza tym, medyk może reanimować także pozostałych graczy, nie wchodzących w skład naszego pododdziału. Takie rozwiązanie sprawia jednak, że gracze faktycznie chętniej współpracują i częściej widzi się działające ze sobą i wzajemnie wspierające się czteroosobowe grupki. Na końcu spotkania, o ile nasz podzespół okazał się najlepszy, zostajemy zresztą wyróżnieni na tle innych graczy - podobnie jak miało to miejsce m.in. w Battlefroncie II.


Screeny z Battlefield V (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosbalic87   @   11:17, 19.11.2018
To juz zaczyna byc standardem ze glowny nacisk kladzie sie na multiplayer a kampania dodawana jest na odczepnego ... pamietam czasy kiedy bylo na odwrot !

Dziwi mnie fakt ze gracze wola bezmyslne bieganie po planszy i strzelanie do wszystkiego co sie rusza zamiast wciagajacej, zmuszajacej do refleksji i zapadajacej w pamieci opowiesci.

Poza tym znowu jak widac mamy braki w zawartości w dniu premiery co pewnie zostanie uzupelnione w postaci platnych DLC. Tak wiec za kwote 200 zł dostajemy slabego singla i okrojone multi ... normalnie zyc nie umierac Uśmiech
0 kudosTheCerbis   @   11:24, 19.11.2018
Akurat Battlefield był zawsze nastawiony na multi, od samego początku. No ale...
0 kudosDirian   @   13:33, 19.11.2018
Cytat: balic87
Dziwi mnie fakt ze gracze wola bezmyslne bieganie po planszy i strzelanie do wszystkiego co sie rusza zamiast wciagajacej, zmuszajacej do refleksji i zapadajacej w pamieci opowiesci.

Tylko ile strzelanek oferuje takie doznania? Nawet te starsze shootery to były głównie nastawione na strzelanie i efekty, bez jakichś super angażujących opowieści. Jasne, znajdzie się coś ciekawego jak Wolfenstein czy chociażby ostatni Prey, ale czy można tu się doszukiwać jakichś wielkich ambicji w tych grach?

No i mi np. fajniej się strzela do postaci sterowanych przez graczy, bo czuję jakąś nutkę rywalizacji, niż do głupawych i respiących się zewsząd botów.
0 kudosdabi132   @   18:22, 19.11.2018
Cytat: balic87
Poza tym znowu jak widac mamy braki w zawartości w dniu premiery co pewnie zostanie uzupelnione w postaci platnych DLC. Tak wiec za kwote 200 zł dostajemy slabego singla i okrojone multi ... normalnie zyc nie umierac

Dodatki do nowego Battlefielda będą za darmo, nie będzie Season Passa, nie będzie Premium. Będą mikropłatności, ale tylko za realne pieniądze kupisz elementy kosmetyczne.
Kampania w poprzedniej odsłonie nie urywała tyłka, tak podobnie jest i tutaj. Single tylko zrobiono, aby można było zapoznać się z mechaniką gry przed multikiem.
Też nie rozumiem latania non stop po tych samych planszach i strzelania do czego popadnie bez większego, sensownego celu - dla mnie osobiście to strata czasu. Na szczęście mam kupę gier, których nie ruszyłem, a które pozwalają na zabawę w trybie dla pojedynczego gracza, więc mam w co grać. A Battlefield V, może kupię - jak cena spadnie poniżej 30 zł.